Polacy uchodzą za zawistnych ludzi, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Taką mamy mentalność. Nie lubimy, gdy komuś powodzi się lepiej i nie potrafimy cieszyć się cudzym szczęściem. Rzecz jasna, nie można tak mówić o wszystkich. Jak w każdej kwestii, znajdą się wyjątki.
Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy jest tak trudno o własne mieszkanie (o domu już nie wspominając), ludzka zawiść uderza ze zdwojoną siłą. Ludzie, którym udaje się zdobyć lokum dzięki pracy albo dostają je od rodziny, często są obgadywane, krytykowane, a czasami wręcz napiętnowane. Bo mają lepiej niż inni.
Z jednej strony trudno się dziwić rozgoryczeniu tych, którzy mają mniej i nie jest to ich wina. A z drugiej trudno piętnować osoby, posiadające więcej, ponieważ to nie ich wina, że inni mają mniej.
Patrycja ma 22 lata i jest studentką. Od kiedy ludzie z roku dowiedzieli się, że dostała od rodziców mieszkanie i samochód, nie dają jej żyć, jak sama przyznaje. Dziewczyna pyta się was, jak się bronić przed takimi ludźmi. Boi się, że spotka ją z ich strony coś złego...
Zobacz także: LIST: „Dostaliśmy mieszkanie w prezencie ślubnym. Tylko 2 pokoje, więc nie wiem, jak mamy tam żyć!”
Fot. unsplash.com
- Od kiedy pamiętam, zawsze znalazła się w moim najbliższym otoczeniu co najmniej jedna zawistna osoba. Przeważnie to były dziewczyny, ale pojawiło się też kilku facetów. Nigdy się nie chełpiłam tym, że moi rodzice mają dużą firmę i nie muszę się martwić o pieniądze, ale takie rzeczy zawsze wychodzą na jaw. Chociażby po tym, że zawsze mogłam jeździć na wycieczki szkolne, dostawałam większe kieszonkowe i miałam lepsze ciuchy. Rodzice zawsze uczyli mnie skromności, ale jakość ubrań widać. Nie da się tego ukryć. Poza tym jak to dzieciaki, zapraszaliśmy się nawzajem do swoich domów na urodziny. Koleżanki i koledzy którzy do mnie przychodzili, zawsze robili wielkie oczy i mówili coś w stylu „wow! Naprawdę tu mieszkasz?” . Niektóre dzieci podziwiały, inne zazdrościły. Jako dziecko jeszcze nie do końca zauważałam, jak bardzo moje życie różni się od życia moich rówieśniów, ale z roku na rok stawałam się coraz bardziej świadoma.
Patrycja opowiada, że najgorsze rozpoczęło się na studiach.
- Studiuję w Warszawie. Na początku wynajmowałam kawalerkę. Opłacali mi ją rodzice. Razem z rachunkami całkowity koszt wynosił 1700 zł. A wcale nie żyłam w luksusach. Moi rodzice stwierdzili, że bardziej opłaca się kupić mieszkanie. Tak zrobili. Dostałam kilkuletnie, trzypokojowe mieszkanko w ładnej dzielnicy. Po gruntownym remoncie wygląda jak marzenie. Niestety nie nacieszyłam się nim długo. Wkrótce rozpoczął się mój koszmar.
Fot. unsplash.com
Pewnego razu koleżanka zapytała, czy nie przenocowałabym jej. Miała kłopoty mieszkaniowe. Zgodziłam się, chociaż do dziś żałuję, że nie wymyśliłam jakiejś ściemy. Jak tylko stanęła w progu, zaczęły się pytania. Ile płacę za wynajem? Wynajmuję sama czy z kimś? Powiedziałam prawdę. Zaraz posypały się komentarze, jak mi dobrze, że pożyję sobie i tym podobne. Ona sama musiała wynajmować pokój i częściowo opłacać go za swoje pieniądze. Bez pytania się o pozwolenie, obejrzała wszystko dokładnie, a nawet próbowała się dowiedzieć, co ile kosztowało. Jakoś zbyłam te pytania, ale kilka dni później na uczelni wyczułam wśród ludzi niechęć. Niektórzy stali w grupkach i przyglądali mi się dyskretnie. Inni udawali, że nie słyszą mojego pozdrowienia. Czułam niechęć. Wkrótce okazało się, ze ta koleżanka wypaplała, że mam swoje mieszkanie. Znaleźli się ludzie, którzy potem wprost mówili mi, że nie zasłużyłam i że to niesprawiedliwe, bo oni muszą pracować, żeby wynająć pokój. Wiem, że to niesprawiedliwe, ale przecież to nie moja wina. Niech mają pretensje do swoich rodziców.
Od tej pory Patrycja została wykluczona ze studenckiej społeczności. Tylko jedna osoba nadal się z nią przyjaźniła. Przez innych była nazywana życiową nieudacznicą, ofermą, a jeden chłopak posunął się nawet do stwierdzenia, że wszyscy ludzie, którzy dostają mieszkanie, powinni o tym rozpowiadać, żeby inni zobaczyli, jakimi są nieudacznikami.
- A czy takie zachowanie jest sprawiedliwe? Wiem, że może wyglądam na rozpieszczoną panienkę, ale to nieprawda, że nie mam żadnych osiągnięć. Po pierwsze biegle znam angielski. Nauczyłam się tego języka dzięki wyjazdom do Wielkiej Brytanii do pracy. Kilkakrotnie byłam opiekunką do dziecka w okresie wakacyjnym. Nikomu o tym nie opowiadałam.
Zobacz także: Co się bardziej opłaca: kupować mieszkanie na kredyt czy je wynajmować?
Fot. unsplash.com
Czara goryczy przelała się, gdy rodzice niedawno kupili mi samochód. Mieszkam kilkaset kilometrów od Warszawy i dojazdy autobusami dawały mi się mocno we znaki. Chociaż to używany samochód i niezbyt dobrej marki, ktoś mocno mi go porysował. To się stało na uczelnianym parkingu. Nie mogłam w to uwierzyć. Niestety, szukaj wiatru w polu... Nie dowiem się, kto to zrobił.
Patrycja twierdzi, że jej przyszłość zapowiada się nieciekawie, biorąc pod uwagę zawiść ludzi.
- Mam przejąć firmę po ojcu. Dlatego studiuję zarządzanie. Ojciec już od kilku lat powoli mnie do tego przygotowuje. Nikt ze znajomych o tym nie wie, ale przecież prawda kiedyś wyjdzie na jaw. Ludzie już teraz nazywają mnie nieudacznicą i ofermą, więc co będzie potem? Zdaniem moich znajomych nic nie osiągnęłam, a niektórzy nawet wysuwają aluzje, że na studia dostałam się dzięki kasie rodziców. Oczywiście to nie jest prawda. Z reguły puszczam te uwagi mimo uszau, ale czasami takie teksty bolą. Ile razy wracałam z uczelni do domu i płakałam... Nie jestem leniem ani pustakiem. Staram się jak mogę. I mam osiągnięcia na koncie.
Dlaczego ludzie są takimi zawistnikami? Przecież ja im nic nie zabrałam, a właśnie tak się zachowują. Nie rozumiem też, dlaczego nie złoszczą się na rodziców. Przecież to dzięki nim są w takiej, a nie innej sytuacji.
Nie wiem, jak radzić sobie z takimi ludźmi. Czasami boję się, że ktoś zrobi mi krzywdę z zazdrości. W takim sensie, że zniszczy mi coś. Widzę chorobliwą zawiść w oczach kolegów i koleżanek. Tylko jedna osoba z grupy traktuje mnie tak jak zawsze, chociaż nie można jej nazwać zamożną.
Co byście doradziły Patrycji? Czy któraś z was była w podobnej sytuacji?