Mam 30 lat, mieszkam z rodzicami

Czy tylko życiowi nieudacznicy mieszkają z rodzicami?
Mam 30 lat, mieszkam z rodzicami
Fot. iStock
10.03.2018

Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, że mieszkanie pod jednym dachem z rodzicami zaczyna być odrobinę dziwne. Minęły już czasy, kiedy uchodziło za normalne, że dwa albo i trzy pokolenia żyły w jednym domu. Obecnie taka sytuacja jest bardziej typowa dla obszarów wiejskich. W miastach młodzi ludzie przeważnie wyprowadzają się od najbliższych i żyją na własną rękę. Chociaż można też spotkać przypadki osób mieszkających z rodzicami mimo że przekroczyły 30. rok życia.

Społeczeństwo raczej nie patrzy na to przychylnym okiem. Ludzie często myślą, że z taką osobą musi być coś nie tak. Albo jest córeczką/synkiem jednego z rodziców albo życiowym nieudacznikiem. To wcale nie musi być prawda. Powodów dla mieszkania pod jednym dachem z rodzicami jest wiele. Niekoniecznie oznaczają one niezaradność życiową czy zbyt duże przywiązanie do rodziciela i niemożność uwolnienia się spod jego opiekuńczych skrzydeł.

Udało nam się porozmawiać z kilkoma osobami, które mieszkają z rodzicami po przekroczeniu 30. roku życia. Zdradziły nam, dlaczego tak się dzieje.

Zobacz także: Zajrzał do komputera dziewczyny i zamarł. „Żaden facet nie chciałby czegoś takiego znaleźć”

życie z rodzicami

Fot. unsplash.com

Lucyna, 31 lat

- Wielu ludzi ma mnie za nieudacznika życiowego, ponieważ mieszkam z rodzicami w wieku 31 lat. Ciągle słyszę prztyczki od ich znajomych, że powinnam iść na swoje i założyć własną rodzinę. Są takie znajome, że przychodzą z wnukami i opowiadają o karierach swoich dzieci. Mam wrażenie, że robią to specjalnie, żeby się pochwalić i poczuć lepiej. Zarówno mnie, jak i rodzicom jest wtedy bardzo przykro, bo przecież to nie moja wina, że w moim życiu nie pojawił się mężczyzna, z którym chciałabym założyć rodzinę, a na siłę nikogo nie będę szukać.

Mojej sytuacji nie poprawia brak dobrej pracy i prawa jazdy. Prawda jest jednak taka, że nigdy nie byłam zbyt ambitna. Wystarcza mi praca sprzedwczyni w sklepie jubilerskim. Brak stresu i stabilne warunki zatrudnienia są dla mnie najważniejsze.

Lubię podróże i aktywność fizyczną. Staram się w miarę możliwości realizować te dwie pasje. Właśnie dlatego mieszkam z rodzicami. Koszta utrzymania są znacznie mniejsze, gdy dzieli się je na trzy. Gdybym wyprowadziła się od nich, musiałabym zrezygnować z karnetu na siłownię i z podróżowania. Co do dzielenia wynajmowanego mieszkania z kilkoma obcymi osobami, jestem sceptycznie nastawiona. Mam już swoje lata i oczekuję spokoju. Myślę, że trudno byłoby mi trafić na kogoś odpowiedniego.

życie z rodzicami

Fot. unsplash.com

Anita, 30 lat

Tak, mieszkam z rodzicami i nie mam faceta. Straszne, prawda? Kiedy poznaję innych ludzi i wychodzi na jaw moja sytuacja życiowa, patrzą na mnie z litością, jakbym była śmiertelnie chora. Dwa lata temu zakończyłam toksyczny związek i nie mam ochoty na nowy, ale najwyraźniej dla społeczeństwa przegrałam życie.

Jeżeli chodzi o mieszkanie z rodzicami pod jednym dachem, sytuacja też nie jest taka, jaka się wydaje. Mam swoje mieszkanie, ale wynajmuję je. W ten sposób spłacam kredyt, a jednocześnie coś odkładam. Po co mieszkać w swoim mieszkaniu, skoro w ten sposób pozbawiam się prawie 2000 zł dodatkowej gotówki? Dla mnie to głupota. Ale osoby, które mnie dobrze nie znają, myślą swoje. Poza tym moja mama teraz choruje, więc pomoc jest jej potrzebna.

W każdym razie nie jestem życiowym nieudacznikiem, a moi rodzice nie są nadopiekuńczy. Żyje nam się wygodnie w dużym domu. Poza tym mam dobrą pracę, samochód i jestem samodzielna. Czy to z rodzicami czy bez, utrzymam się. Nie zacznę żyć inaczej, dlatego bo oczekuje tego społeczeństwo.

Zobacz także: Kobiety, których mężczyźni NIE ZNOSZĄ

życie z rodzicami

Fot. unsplash.com

Weronika, 32 lata

- Nigdy nie myślałam, że moje życie się tak ułoży, a raczej nie ułoży. Nigdy nie mieszkałam sama. Zawsze żyłam pod jednym dachem z rodzicami. Chciałam się kiedyś wyprowadzić, ale robili mi wyrzuty, że jestem złą córką i nie chcę się nimi opiekować. Powtarzali, że skoro i tak nikogo nie mam, powinnam mieszkać z nimi.

Niestety nawet gdybym chciała się wyprowadzić, byłoby krucho z pieniędzmi. Pracuję jako sekretarka w niedużej firmie i nie zarabiam kokosów. Nie stać mnie ani na kredyt, ani na wynajem kawalerki. Nie zamierzam też wynajmować mieszkania z innymi ludźmi, bo nie jestem już studentką.

Niestety zauważyłam, że mieszkanie pod jednym dachem z rodzicami odstrasza potencjalnych facetów. Jestem atrakcyjną kobietą, ale od dawna nie mogę sobie nikogo znaleźć. Mężczyźni dziwią się, że mieszkam z rodzicami. Rozmowa często przestaje się kleić, gdy o tym wspominam. Zawsze pada pytanie dlaczego. Odpowiadam szczerze, że mnie nie stać, a wtedy oni przestają się mną interesować.

Jedynym wyjściem dla mnie jest lepsza praca i usamodzielnienie się, bo inaczej do końca życia będę starą panną mieszkającą z rodzicami.
 

Polecane wideo

Komentarze (45)
Ocena: 4.87 / 5
gość (Ocena: 5) 01.04.2020 16:38
Masz chujowych rodziców, jesteś chujową córka albo jedno i drugie. Krew zalewa jak się czyta Twój post.
odpowiedz
Karolina (Ocena: 5) 01.12.2019 16:34
Boże jak czytam jeden post w którym ktoś pracuje i utrzymuje rodziców krew zalewa. Nigdy bym nie utrzymywała rodziców.) łamanego grosza na alimenty
odpowiedz
Dominique de Lamoy (Ocena: 5) 07.12.2018 23:37
Wkrótce skończę 33 lata. Mieszkam z rodzicami, którzy są całkowicie na MOIM utrzymaniu. Ojciec nie pracuje i nie ma zasiłku ani renty. Matka nie pracowała odkąd się urodziłem, od niespełna roku ma skromną emeryturkę, która nie starczyłaby nawet na opłacenie mieszkania. Po maturze, zamiast iść na studia dzienne i żerować na wsparciu rodziców jak większość krtykujących, musiałem iść do pracy, żeby wspomagać finansowo rodziców bo już wtedy były problemy. Studiowałem zaocznie w weekendy. Nie miałem czasu na wieczne imprezy. Po weekendzie spędzonym na uczelni musiałem iść w poniedziałek do pracy. Kiedy musiałem przejąć na siebie cały ciężar utrzymania domu zarabiałem skromnie i popadłem również w niemałe długi. Przez lata lawirowałem ze spłacaniem kwoty minimalnej na dwóch kartach kredytowych, po czym i tak te pieniądze wyjmowałem, żeby spiąć domowy budżet. Teraz zarabiam całkiem nieźle, choć nie na tyle dobrze, żeby utrzymać dwa domy. Sprzątam, gotuję, piorę - ogólnie robię koło siebie. Fakt, że jak wracam do domu z pracy to czeka na mnie ciepły obiad na stole uważam za uczciwy deal. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Sytuacje życiowe są różne. Pochodzę z Warszawy i tu jest mój dom. Nie musiałem się nigdzie wyprowadzać tylko po to, żeby komuś coś udowodnić albo wpisać się w ogólny trend, który jest przecież wykreowany przez przyjezdnych. Wszystkim żarliwym krytykom mieszkania z rodzicami proponowałbym, żeby pomyśleli zanim zaczną bezrefleksyjnie kogoś oceniać i szufladkować.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 24.03.2018 11:56
Mam 37 lat i nie mogę się usamodzielnić. Moje wyprowadzenie się od rodziców i zamieszkanie w wynajętym kącie skończyła się poważnym załamaniem, próbą samobójczą i hospitalizacją. Najgorsze nie były same obowiązki codzienne, tylko rosnący stres i smutek. Na opląty mi starczało ale nie widziałem absolutnie żadnych plusów mieszkania samemu. W końcu depresja zrobiła swoje. Może niektórzy nie nadają się w ogóle do samodzielnego życia
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 13.03.2018 19:47
Mam 26 lat i pracuję na dwa etaty. Mieszkam z rodzicami tylko dlatego bo przez dwie prace nie jestem w stanie np zrobić zakupów (pracuję w godzinach 7-23 codziennie, jedynie co to sklepy nocne ale i tych jest coraz mniej) Jeśli mam wybierać to wole się wyspać i żeby ktoś mi zrobił zakupy spożywcze niż poświecić tą godzinę na chodzenie po sklepie. Nie wspomnę jeszcze o jakiś sprawach urzędowych czy innych które trzeba załatwić w dzień.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie