W Polsce panuje opinia, że nie ma pracy, nawet po studiach. Chyba, że po znajomości. Każdego roku uczelnie opuszczają dziesiątki tysięcy studentów, którzy dołączają do grona bezrobotnych. Mają dyplom, ale nic poza tym. Bez doświadczenia w zawodzie ich szanse na zatrudnienie na dobrych warunkach są praktycznie zerowe. Dlatego z roku na rok coraz więcej osób decyduje się na podjęcie jakiegokolwiek zajęcia związanego ze zdobywaną wiedzą jeszcze w trakcie studiowania. Wówczas perspektywy są znacznie lepsze.
Ona dostaje minimalną pensję. Teraz zdradza, jak żyje się za 1500 zł miesięcznie
Nie ma wątpliwości, że łączenie pracy i nauki to niełatwe zadanie. Wiele osób jest zdania, że nie da się robić jednocześnie jednego i drugiego. Wśród nich jest Karolina. Dziewczyna ma 27 lat. Jest po studiach. Od trzech lat nie może znaleźć pracy na godnych warunkach. O tym, aby była zgodna z jej wykształceniem już nawet nie marzy.
Karolina napisała do nas maila, w którym żali się, że nie ma już siły. Coraz częściej ogarniają ją ponure myśli. Nie widzi dla siebie szans. Nie wie, jak może stanąć na nogi. Oto jej wyznanie.
Fot. unsplash.com
- Nie próżnowałam podczas studiów. Uczyłam się systematycznie i na koniec miałam wysoką średnią. Skończyłam ekonomię. Niestety pracy po tym nie ma. Szukałam w wielu miejscach, ale nigdzie nie chcieli mnie zatrudnić bez doświadczenia. Pytanie tylko, gdzie mam je uzyskać, skoro wszędzie się go oczekuje i inaczej nie można znaleźć dobrej pracy.
Karolina po kilku miesiącach bezskutecznych poszukiwań zatrudniła się w dyskoncie. Dostała umowę o pracę i dobre wynagrodzenie. Chociaż bardzo się wstydziła, nie narzekała. Niestety nie wytrzymała w tym środowisku. Gdy pozostałe pracownice dowiedziały się, że jest wykształcona, wykluczyły ją z towarzystwa. Twierdziły, że zadziera nosa i mądrzy się, a to nie była prawda.
- Byłam niemądra, że wspomniałam o tym wykształceniu. Po prostu w rozmowie wyszło, że szukałam czegoś innego, ale nie wyszło i musiałam podjąć jakąkolwiek pracę, żeby na siebie zarobić. Przecież nie będę wiecznie na utrzymaniu rodziców.
Atmosfera po jakimś czasie stała się nie do zniesienia. Te kobiety nastawiły przeciwko mnie kierowniczkę. Chyba nie chciały, żebym awansowała. Tak przynajmniej słyszałam. Zwolniłam się, bo zdrowie było dla mnie ważniejsze. Poza tym praca w dyskoncie nie była tego warta.
Fot. unsplash.com
Minęły ponad dwa lata od tamtego wydarzenia. Karolina nie znalazła pracy na godnych warunkach.
- Przeważnie proponują pieniądze, za które nie da się przetrwać miesiąca. Na dodatek zatrudniają na umowy śmieciowe. Żyję z pracy w sklepie odzieżowym. Od miesiąca do miesiąca. Muszę oszczędzać nawet na jedzeniu. U dentysty nie byłam od kilku lat. O fryzjerze mogę pomarzyć. Włosy ścina mi koleżanka. Ubieram się w lumpach. Nowej bielizny nie miałam na sobie od dwóch lat. Oszczędzam na czym tylko się da. Czasami uda mi się dostać dodatkowe zlecenie. Cieszę się wtedy jak dziecko. Muszę mieć przecież jakieś oszczędności, a wiem, że rodzice mi nie pomogą. Nie ma tak dobrze. Wykluczyli mnie, bo nie mam męża, dzieci i stałej pracy. Uznali mnie za życiowego nieudacznika.
Wiem, że gdybym podszkoliła języki obce, miałabym szansę na jakąś pracę. Niestety na kursy są potrzebne pieniądze, a tych nie mam. Musiałabym wykorzystać wszystkie oszczędności. Nawet najtańsze kursy to wydatek rzędu kilkuset złotych za semestr. Nie stać mnie na to.
Uczę się sama w domu, ale efekty nie powalają. Poza tym brakuje mi czasu, bo staram się brać dodatkowe godziny, aby w jakikolwiek sposób podnieść standard życia. Najczęściej jem byle co. Fast foody, bo są tanie. Mrożonki, zupki chińskie. Mięso kupuję tylko w promocji. Podobnie niektóre owoce i warzywa. Wstyd przyznać, ale czasami marzę o zwykłym obiedzie. Dlatego nie przepuszczam okazji zarobku i mam mało czasu na podniesienie kwalifikacji.
Fot. unsplash.com
Karolina twierdzi, że do głowy przychodzą jej różne myśli.
Ile trzeba zarabiać, by godnie żyć? Polakowi na przeżycie wystarczy 1467 zł
- Myślałam nawet o sponsoringu, ale tylko przez chwilę. Po pierwsze gdybym to zrobiła, czułabym do siebie obrzydzenie i po jakimś czasie ta sprawa by wyszła na jaw. Jestem tego pewna, a kiedyś chciałabym założyć rodzinę i nie tracę na to nadziei. Poza tym musiałabym zadbać o wygląd. Nikt mi nie powie, że można dobrze wyglądać, dysponując takim budżetem, jak ja.
Fryzura nie ma nadanego kształtu. Bieliznę mam byle jaką. Podobnie inne ubrania. Nie mam czasu na wyszukiwanie w lumpach tych perełek, o których mówią wszystkie dziewczyny. Do tego trzeba powiedzieć o zaniedbanym uzębieniu... Szkoda zresztą wspominać o czymkolwiek.
Rozważałam wyjazd za granicę, ale nie wiem, gdzie bym się zatrudniła. Chyba tylko w gastronomii. Do roli sprzątaczki bym się nie zniżyła, chociaż podobno są za to niezłe pieniądze. Tylko co dalej? Mam do końca życia pracować w obcym kraju jako kelnerka? Zresztą nie mam za granicą zanjomych czy rodziny, którzy pomogliby mi na starcie. Tak zupełnie w ciemno boję się jechać.
Nie widzę dla siebie żadnych szans na poprawę jakości życia. Czy ktoś jest w podobnej sytuacji?