W Polsce homoseksualizm nadal nie cieszy się zbyt dużą akceptacją społeczeństwa. Polacy nie mają nic przeciwko parom homoseksualnym, dopóki nie afiszują się i nie promują tego stylu życia, co można m. in. wywnioskować z komentarzy w Internecie pod artykułami. Sami homoseksualiści, którzy żyją w Polsce, domagają się coraz więcej praw. Chcą zawierać formalnie związki małżeńskie, a nawet adoptować dzieci. Osoby sprzeciwiające się tym żądaniom bywają określane mianem nietolerancyjnych. Szczególnie dostaje się pod tym względem polskiemu Kościołowi. Instytucja ta – w ich mniemaniu – ma coś do osób o innej orientacji i blokuje im prawo do normalnego życia. To samo zarzuca się państwu polskiemu, chociaż polska Konstytucja wyraźnie określa, że małżeństwo to związek osób o różnej płci.
Homoseksualiści, jak wszyscy ludzie, pragną po prostu szczęścia i spokojnego życia. Pod tym względem nie różnią się od innych. Najczęściej utożsamiają je z rodziną i posiadaniem potomstwa. W niektórych krajach osoby o odmiennej orientacji mogą nie tylko brać ślub, ale także mieć dzieci. W tym kontekście często mówi się o nich, że są bardzo rozwinięte, natomiast kraje, w których prawo jest pod tym względem inne, zacofane. Można się z tym zgadzać albo i nie, każda z nas ma prawo do własnej opinii. Zawsze warto jednak słuchać innych, starać się ich zrozumieć oraz pomóc im.
Nawiązując do tego ostatniego, przytaczamy maila Alicji – lesbijki - która pragnie adoptować dziecko. Nasza redakcja jest w tym temacie neutralna i nie opowiada się za żadną stroną społecznego sporu. Publikujemy jedynie wyznanie czytelniczki.
Zobacz także: REPORTAŻ: Mój eks chce do mnie wrócić. Czy dać mu szansę?
Fot. Thinkstock
- Jestem lesbijką, osobą o innej orientacji. Ale jestem też człowiekiem i mam nadzieję, że nie zostanę zlinczowana za to wyznanie. Chciałabym publicznie przedstawić swoje stanowisko na temat homoseksualizmu i udowodnić, że jestem taka sama jak inni – w pełni władz umysłowych i zdolna normalnie funkcjonować w społeczeństwie, o ile da mi się taką szansę.
Nie wybrałam swojej orientacji. Co prawda pojawiła się u mnie późno, bo dopiero po dwudziestym roku życia, ale to stało się niezależnie ode mnie. Wcześniej interesowałam się mężczyznami. Byłam w dwóch związkach, ale nie odnalazłam w nich spełnienia. Raz zostałam zdradzona, a innym razem porzucona. Dlatego postanowiłam spróbować z kobietą. Jak spróbowałam, tak utwierdziłam się w przekonaniu, że od zawsze właśnie tego pragnęłam. W mojej rodzinie kobiety mają chyba pecha do mężczyzn. Sama wychowałam się bez ojca. Moja mama została ze mną sama w ciąży. Jestem jej wdzięczna, że podjęła się trudu wychowania mnie w samotności i poświęciła mi swoje życie. Dała radę bez faceta. Mama w pełni akceptuje to, jaka jestem, i wspiera mnie. Uważamy, że to nie nasza wina, że mężczyźni zawodzą i kobieta szuka szczęścia gdzie indziej. Poczułam pociąg do kobiety, pokochałam ją, a teraz zamierzam być po prostu szczęśliwa. Czy nie mam do tego prawa tylko dlatego, że związałam się z kobietą?
Alicja informuje, że wzięła ślub z Wiktorią zagranicą i chociaż według polskiego prawa nie są w związku małżeńskim, kobiety czują się swoimi żonami i chcą być traktowane niczym prawdziwa rodzina. W przyszłości planują także potomstwo. Na razie zadowalają się posiadaniem kota i psa. Według Alicji cała czwórka tworzy rodzinę.
Fot. Thinkstock
- Wiktorię poznałam przez czata dla lesbijek. Wymieniłyśmy się numerami telefonów, spotkałyśmy się i zaiskrzyło. Na początku czułam się dziwnie, ale Wiktoria obdarzyła mnie takim uczuciem i opieką jak żaden inny człowiek. Pokochałam ją całym sercem. Teraz jest dla mnie najbliższą osobą na świecie. Obie nie chciałyśmy żyć w nielegalnym związku. Ślub zawarłyśmy zagranicą. Niedawno wróciłyśmy do Polski i chciałybyśmy się tu osiedlić. Niestety społeczeństwo jest bardzo zacofane i uprzedzone. Widzę po minach ludzi, że nie podoba im się, kiedy idziemy ulicą i trzymamy się za ręce. Mówimy sąsiadom „Dzień dobry”, a oni potrafią nam nie odpowiadać albo odwracać głowę w drugą stronę i udawać, że nie słyszą. To zwłaszcza domena staruszków.
Decyzja o powrocie do Polski nie była dla nas łatwa. Doskonale zdajemy sobie sprawę, z czym będziemy musiały się zmierzyć. Czuję, że czeka nas droga pod górkę, ale nie poddamy się. Naszym głównym celem jest adopcja dzieci. Chcemy dwójki, a nawet trójki maluchów. Nie widzimy w tym nic złego. Obie z Wiktorią uważamy, że jesteśmy im w stanie zapewnić odpowiednie warunki do życia.
Alicja napisała, że obie nieźle zarabiają i chociaż nie śpią na pieniądzach, będzie je stać na lekcje języków obcych dla dzieci, porządne ubrania oraz szkolne wycieczki. Najważniejsze zaś, że nie zabraknie im jednego – miłości.
Zobacz także: Dylemat Weroniki: „Podoba mi się kumpel mojego faceta. Przespać się z nim?”
Fot. iStock
- Obie z Wiktorią doskonale wiemy, co to znaczy brak miłości w życiu. Doświadczyłyśmy jej w pełni dopiero wtedy, gdy stworzyłyśmy razem związek. Zadbamy o to, aby naszym dzieciom jej nie zabrakło. Jesteśmy przekonane, że nasze pociechy będą bardziej szczęśliwe niż w niejednej polskiej rodzinie, gdzie alkohol leje się strumieniami, a dzieci widzą, że matka dostaje w twarz, „bo zupa była za słona”. Państwo nic nie robi, żeby pomóc tym malcom, a nie pozwala zaadoptować niechcianych dzieci osobom homoseksualnym, które nie wykazują żadnych patologicznych skłonności, a ich jedynym przewinieniem jest to, że kochają inaczej. A czy to nasza wina? Oczywiście, że nie. Naszym zdaniem najważniejsza jest miłość. Nieważne, od kogo pochodzi. Jaki wzór ojca mają dzieci z patologicznych rodzin? Czy nie lepiej, żeby miały dwie kochające matki?
Alicja i Wiktoria mają zamiar uświadomić swoje dzieci, że nieważne, kto kogo kocha, ale sam fakt, że kocha i jak traktuje drugiego człowieka. Wytłumaczą im, dlaczego mają dwie mamy, a nie ojca i mamę. Nie pozwolą też, aby dzieci były z tego powodu wyśmiewane w szkole. Kobiety wiedzą, że czeka je walka z systemem i opinią publiczną, ale nie mają zamiaru się poddać. To wyznanie jest pierwszym krokiem do walki o szczęście.