Podobno bez wykształcenia są bardzo małe szanse na to, żeby coś osiągnąć w życiu. Już od najmłodszych lat wpaja nam się, że nauka to konieczność, inaczej będziemy klepać biedę. Mimo wszystko nie brakuje osób, których historia pokazuje, że to nie musi być prawda. Nie uczyli się, wagarowali, a jednak powodzi im się lepiej niż typowym kujonom. Jak to możliwe?
Iza nigdy nie była szkolnym orłem. Mimo to dziś opływa w luksusy. Sama kupiła mieszkanie, stać ją na drogie ciuchy i zagraniczne wycieczki. Na swoich szkolnych prześladowców, którzy kiedyś mieli ją za nic, patrzy z góry i śmieje się w duchu. Bierze swój odwet.
Kobieta zgodziła się podzielić swoją historią na łamach naszego portalu. Zatytułowała ją „Od nieuka do milionerki”.
- Z tą milionerką trochę przesadziłam – zwierza się Iza. – Muszę jednak powiedzieć, że powodzi mi się wspaniale. Nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś będę żyła tak jak teraz. Mogę w każdej chwili iść na zakupy i wydać kilka stów bez mrugnięcia oka. Mogę kilka razy w roku jechać za granicę. Mam fajny samochód i duże, nowoczesne mieszkanie. Chociaż trudno w to uwierzyć, dorobiłam się tego sama. Teraz z dumą myślę o sobie jak o kobiecie sukcesu.
Zobacz także: Przez sztuczne paznokcie prawie straciła kciuk! „Ból był gorszy od porodu”
Fot. unsplash.com
Iza przyznaje, że nic nie zapowiadało jej triumfu. Była najmniej zdolną uczennicą w klasie. Koledzy nazywali ją nawet żartobliwie „Mózgiem”.
- Rodzice uważali, że przegram życie, nauczyciele kręcili głową i stawiali dwójki z litości, a koledzy i koleżanki drwili. Dziś to ja drwię i się śmieję. Pomimo bardzo słabych ocen oraz przechodzenia z klasy do klasy dzięki litości nauczycieli, znalazłam pomysł na życie. Wykorzystałam szczęście i talent. Ustawiłam się w życiu.
Już jako nastolatka uwielbiałam eksperymentować z makijażem i malować paznokcie. Na imprezach zawsze byłam najładniej umalowaną dziewczyną. Chociaż tego koleżanki mi zazdrościły. Gdy chodziłam do szkoły średniej, nauczyłam się, jak robić paznokcie. Od rodziców na urodziny wyprosiłam lampę. Tak zaczęła się moja przygoda. Zaczęły do mnie przychodzić koleżanki, którym robiłam paznokcie. Po pewnym czasie zaczęłam je też malować. Okazji nigdy nie brakowało. Wkrótce miałam stałe klientki, zwłaszcza jeżeli chodzi o paznokcie. Po szkole średniej postanowiłam rozkręcić biznes.
Rodzice Izy nie mogli jej pomóc finansowo i nie wierzyli, że może coś osiągnąć. Dziewczyna postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wyjechała do Anglii.
Fot. unsplash.com
- Na początku trafiłam na zmywak. Dziewczyny, z którymi pracowałam, narzekały na swoje paznokcie. Ja doradzałam im, co robić, żeby były mocniejsze, a wkrótce pokazałam swoje umiejętności. One były zachwycone. Chyba po roku mojego pobytu w Anglii jedna z nich opowiedziała o mnie kobiecie, która prowadziła salon kosmetyczny. Ona apragnęła mnie poznać i zobaczyć moje umiejętności.
Pani B. jest Polką, która od wielu lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Powiedziała, że jak zechcę, to nauczy mnie wielu rzeczy. Ja uważałam jej propozycję za uśmiech od losu. Pracowałam u niej kilka lat. Jednocześnie dorabiałam na lewo. Robiłam paznokcie znajomym dziewczynom, które polecały mnie innym. I tak się kręciło.
Po latach Iza wróciła do Polski. Zarobiła wystarczająco, aby otworzyć swój własny salon.
- Obecnie mam już dwa salony. W jednym robimy tylko paznokcie. W drugim rzęsy, peelingi, masaże i depilacje. Nie powiem, kosztowało mnie to bardzo dużo pracy i wyrzeczeń. Stopniowo rozwijałam swój biznes i zatrudniałam coraz więcej nowych specjalistek. Ja sama zajmuję się tylko paznokciami. Mam swoje stale klientki, które przychodzą tylko do mnie.
Oczywiście nie obyło się bez kredytów, ale akurat trafiłam na moment, kiedy robienie paznokci stało się modne, a kobiety ogólnie zaczęły bardziej dbać o swoje ciała. Pojawiłam się na rynku w dobrym czasie.
Fot. unsplash.com
Obecnie mam swoje mieszkanie i samochód. Stać mnie na markowe ubrania i wycieczki. Biznes kręci się świetnie. Jak spłacę jeden kredyt, pomyślę o kolejnym salonie. Dlaczego miałabym się ograniczać? Mam 33 lata i cały świat stoi przede mną otworem.
Iza opowiada, że jej zdolniejsze koleżanki nie miały tyle szczęścia.
- Przeważnie powychodziły za mąż i siedzą na etatach w podrzędnych firmach. Z tego, co wiem, żadna nie osiągnęła sukcesu. Kilka z nich próbowało mnie zapraszać do znajomych na Facebooku, ale zignorowałam je.
Rodzice są ze mnie dumni i ciągle się mną chwalą. Wiem od nich, że niektóre z moich koleżanek zżera zazdrość i nie mogą uwierzyć, jak wiele sama osiągnęłam. Byłam nieukiem, a teraz jestem milionerką.
Zobacz także: Mamy złą wiadomość. To ma być urodowy hit 2018 roku