Wiele osób zadaje sobie pytanie, co zrobić, gdy rodzice się zestarzeją, będą często chorować i wymagać stałej opieki. Niektórzy nie wyobrażają sobie, żeby nie wziąć ich do siebie. Z kolei inni są za tym, aby wynająć dobrą opiekunkę lub oddać rodziców do domu starców. Pod tym względem duże znaczenie ma opinia tych ostatnich. Wciąż można się spotkać ze zdaniem, że dzieci mają dług wdzięczności wobec rodziców, którzy poświęcali swój czas na wychowanie i łożyli na nie pieniądze. Nie brakuje jednak stwierdzeń, że dzieci „spłacają swój dług” podczas wychowywania swoich dzieci. Osoby, które tak myślą, przekonują, że rodzicami trzeba się opiekować, ale poświęcenie powinno być ograniczone. W końcu te dzieci mają swoje rodziny i swoje życie.
Milena ma poważny dylemat. Jej rodzice są coraz starsi i chorują częściej niż zwykle. Kobieta obawia się, że wkrótce przestaną sobie radzić z codziennymi obowiązkami. Zastanawia się, czy powinna ich do siebie wziąć, czy poszukać innego rozwiązania. Milena wie jedno – nie zostawi ich. Niestety w jej przypadku trudno będzie wymyślić dobre rozwiązanie i to z wielu powodów.
Milena prosi was o radę i pyta: czy mam dług wdzięczności wobec rodziców?
Zobacz także: Uderzył 6-letnią córkę w twarz, bo wydała w sklepie 10 zł (Mamy nagranie z monitoringu)
Fot. unsplash.com
- Wiem, że nie tylko ja mam taki dylemat. Niestety każdy przypadek jest inny i czasami trudno podjąć dobrą decyzję. Jeżeli chodzi o mnie, mam 27 lat i rodziców po siedemdziesiątce. Oboje nie czują się już na siłach. Odwiedzam ich raz na miesiąc i pomagam w sprzątaniu oraz innych obowiązkach. Obawiam się jednak, że wkrótce to nie wystarczy.
Mam narzeczonego i wkrótce bierzemy ślub. W planach mamy posiadanie dzieci. Na razie pracujemy i odkładamy pieniądze, aby móc sobie na to wszystko pozwolić. Wniosek stąd taki, że nie będę mogła zrezygnować z pracy, aby zaopiekować się rodzicami. Muszę pracować, aby mieć za co się utrzymać. Moja sytuacja sama w sobie nie jest zbyt ciekawa, a do tego dochodzi perspektywa opieki nad rodzicami. Jestem ze wszystkim pozostawiona sama, ponieważ mój starszy brat odszedł z domu kilka lat temu i od tej pory odzywa się sporadycznie. Nie ma ochoty na bliższy kontakt z rodzicami. Jedynie ze mną widuje się od czasu do czasu. I tutaj przechodzimy do drugiego sedna sprawy.
Milena zdradza, że jej rodzice są toksycznymi osobami, a każda wizyta w ich domu wywołuje u nniej przygnębienie i frustrację.
- Moja rodzina z pozoru jest idealna i w sąsiedztwie zawsze uchodziliśmy za porządnych ludzi. Rodzice mieli dobre prace, nieźle im się powodziło i zawsze byli uprzejmi dla innych. Jednak w naszym domu nie wszystko było w porządku i właśnie dlatego mój brat tak bardzo ograniczył kontakt z rodzicami.
Fot. unsplash.com
Kobieta opowiada o życiu z najbliższymi.
- Rodzice starali się zachować pozory, ale pomiędzy nimi nie było miłości. Wzajemnie wyrzucali sobie różne rzeczy, kłócili się, a nawet przeklinali. Wszystko odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Przy ludziach nie pozwoliliby sobie na coś takiego.
Ja i Krystian, czyli mój brat, w dzieciństwie, a także później ciągle byliśmy poddawani kontroli. Nie mogliśmy często wychodzić z rówieśnikami i zawsze była wyznaczona godzina policyjna. Jeżeli tego nie przestrzegaliśmy, następowała kara. Poza tym rodzice krytykowali nas, a jeśli nie spełnialismy oczekiwań, potrafili krzywić się na sam nasz widok.
Kolejna sprawa, która chcę poruszyć, to ich stosunek do nas pod względem finansowym. Rodzice nie raz powtarzali, jak bardzo powinniśmy z bratem być im wdzięczni, ponieważ przez nas musieli ciężko pracować. Prawie w ogóle nie poświęcali nam czasu, ale uważają, że łożenie pieniędzy na nas zobowiązuje. W ciągu swojego całego życia wiele razy słyszałam, jaka jestem niewdzięczna. Np. w sytuacji, gdy matka zrobiła dobry obiad, a ja nie chciałam go jeść, bo nie byłam głodna.
Teraz rodzice powtarzają, że mam wobec nich dług wdzięczności i powinnam się nimi zaopiekować. Ta opieka ma polegać na tym, że wezmę ich do siebie i poświęcę wszystko, bo oni dla mnie wszystko poświęcili.
Milena zdradza, jaki ma do tego stosunek.
Fot. unsplash.com
- Czasami czuję się jak wyrodna córka i mam poczucie winy, że nie mam ochoty brać ich do siebie. Oni ciągle wpędzają mnie w poczucie winy. Prawda jest taka, że zawsze uważałam, że muszę się nimi zaopiekować, bo jakich błędów by nie popełnili, są rodzicami i zasługują na szacunek. Jednak ja dopiero układam swoje życie i czuję się bardzo niepewnie pod względem ekonomicznym. Nie wyobrażam sobie tego, żeby z nimi zamieszkać. Mam swoje plany i chciałabym je realizować, jednocześnie utzrymując kontakt z rodzicami i opiekując się nimi w miarę możliwości. Nie wyobrażam sobie mieszkania z nimi także ze względu na ich wcześniej wspomnianą toksyczność. Dopiero po wyprowadzce z rodzinnego domu poczułam, że zaczęłam żyć.
Kobieta opowiada, jak wyobraża sobie opiekę nad rodzicami w swojej sytuacji.
- Myślałam o wynajęciu opiekunki i jak najczęstszych odwiedzinach. Jeżeli będzie mnie stać, dołożę się też finansowo, chociaż obawiam się, że z pieniędzmi na początku będzie krucho.
Jeszcze nie rozmawiałam z rodzicami na ten temat. Boję się, bo oni liczą na struprocentowe poświęcenie. Czasami mam wrażenie, że tylko dlatego się na mnie i brata zdecydowali. Wciąż brzmią mi w uszach ich słowa na temat Krystiana. Rodzice wszystkim powtarzają, ze to wyrodny syn, a oni tyle dla niego zrobili...
Czy jestem wyrodną córką? Uważacie, że dzieci mają dług wdzięczności wobec rodziców? A co najważniejsze – jak powinno to wyglądać waszym zdaniem w przypadku toksycznych rodziców? – podsumowuje Milena.
Zobacz także: Wstrząsająca historia Sylwii: „Dowiedziałam się, że mąż ma dziecko z inną”