Klient nasz pan. To zdanie jest mantrą, którą powtarzają sobie wszyscy sprzedawcy, zwłaszcza wtedy, kiedy potencjalny nabywca dokonuje niesłychanych rzeczy.
Drogerie to magiczne, luksusowe miejsca, które witają kobiety kolorową gamą pięknych opakowań produktów, odurzającym zapachem perfum oraz uśmiechem konsultantek. Nic dziwnego, że kobiety je uwielbiają i spędzają w nich mnóstwo czasu. Można je podzielić na dwa typy: te o czystych zamiarach i te, które kombinują na wszelkie możliwe sposoby.
Na forach internetowych oraz na YouTube można przeczytać i posłuchać wyznań ludzi zniesmaczonych zachowaniem niektórych osób. W jaki sposób ośmieszają się klientki? Które z ich zachowań są najbardziej żenujące? Oto lista najbardziej szokujących `przestępstw` bywalczyń drogerii.
Zobacz także: „Są przystojni, ale…” - Co Polki tak naprawdę myślą o imigrantach?
Fot. Thinkstock
Po co wydawać kilkaset złotych na perfumy, które można przelać do atomizera? Wystarczy zaopatrzyć się w 10-20 ml pojemniczek, stanąć z boku i przepsikać do niego tester wybranego produktu. Testery są w końcu za darmo. Czy tym zapewnieniem złodziejki tłumią wyrzuty sumienia? Trudno powiedzieć.
Fot. Thinkstock
Niektórzy przychodzą do perfumerii nie po to, aby spryskać się drogimi perfumami przed randką czy wielkim wyjściem, ale nawet w celu odświeżenia swojego oddechu. To zachowanie można zauważyć nie tylko u pań, ale i u panów, którzy często próbują w ten sposób stłumić alkoholowy wyziew z gardła. Wystarczy stanąć sobie z boku, otworzyć usta i pryskać testerem do woli…
Fot. Thinkstock
Hordy nastolatek, które przy akompaniamencie głośnej wrzawy wpadają do drogerii, to utrapienie całej obsługi. Nastolatki muszą wszystko pomacać, spryskać się kilkunastoma zapachami perfum drogich marek, takich jak Chanel czy Burberry, a testowaniu towarzyszą niegrzeczne komentarze. `Ale to śmierdzi`, `W życiu bym tego nie kupiła`, `Fuj, co za brzydki zapach`. Nastolatki mówią głośno i nie przejmują się tym, że wszyscy dookoła je słyszą.
Fot. Thinkstock
Niektórym paniom trudno jest stłumić ciekawość do tego stopnia, że dyskretnie próbują otwierać opakowania produktów. W końcu trzeba zobaczyć, jak butelka wygląda w środku. Czasami brakuje jakiegoś testera, ale zamiast poprosić konsultantkę o nowy, lepiej samemu otworzyć flakonik i powąchać nakrętkę.
Zobacz także: EKSPERYMENT: co dzieje się ze skórą twarzy, jeśli nie myjesz jej przez miesiąc?
Fot. Thinkstock
Niektóre z byłych konsultantek drogerii dzielą się naprawdę szokującymi spostrzeżeniami. Są klientki, które stosują psychologiczne zagrania, aby uzyskać to, czego chcą, czyli drogi produkt za darmo. Wybierają sobie jedną z konsultantek, zagadują ją, regularnie robią u niej zakupy za niewielką sumę, zwierzają się i opowiadają o swoich problemach, a nawet przynoszą czekoladki. Jak wiadomo, działa tu zasada wzajemności. Gdy za jakiś czas namolna klientka domaga się do zakupu za śmieszną kwotę, prezentu, którego wartość trzykrotnie przewyższa jego cenę, sytuacja staje się kłopotliwa.
Fot. Thinkstock
Czytanie instrukcji to podstawa, ale nawet bez tego każdy powinien wiedzieć, że kremu się nie je. Krem służy do stosowania zewnętrznego, nawet jeżeli jego konsystencja jest nietypowa, a do opakowania ma dołączoną szpatułkę. Dla wielu klientek jest to niezrozumiałe i zdarza im się zjeść krem, a potem przyjść do drogerii i powiedzieć, że są zawiedzione, bo nie ma żadnych efektów. Tak naprawdę powinny się cieszyć, że nie miały skutków ubocznych po zjedzeniu kremu…
Zobacz także: Nienawidzę, kiedy rodzice nazywają mnie... (7 żenujących przezwisk)
Fot. Thinkstock
Testery są darmowe, więc dlaczego nie zabrać ich do domu? Tak najwyraźniej myślą niektóre panie, które wynoszą testery drogich, luksusowych marek pomadek w… ustach. Delikwentki stają sobie z boku i udają, że testują szminki. W międzyczasie odgryzają produkt i wynoszą go w ustach. W domu prawdopodobnie wkładają go w puste opakowanie po zużytej pomadce. Internauci zwracają uwagę nie tylko na aspekt moralny zachowania, które jest kradzieżą, ale także na brak higieny. Testowana pomadka znalazła się wcześniej na ustach kilkudziesięciu innych klientek, a prawdopodobieństwo regularnej dezynsekcji produktu, jest niewielkie. Najwyraźniej niektórym to nie przeszkadza.