Moda na plus size zatacza coraz szersze kręgi. Do tej pory ludziom z nadwagą i zwyczajnie otyłym można było jedynie współczuć. Przez długie lata byli wytykani palcami, a to odbierało im całą pewność siebie. Współcześnie dodatkowym kilogramom towarzyszy wręcz duma i poczucie wyjątkowości. Pulchne osoby zachęcane są do tego, by nawet nie próbowały się zmieniać. Powinny kochać swoje duże ciało i czerpać z niego radość.
Powoli dochodzi do sytuacji, kiedy otyłym faktycznie żyje się lepiej, niż tym, którzy zwracają uwagę na to, co i w jakiej ilości spożywają. Mogą być sobą, bo w ramach wszechobecnej poprawności politycznej nikt nie ma prawa im tego wytknąć.
Przyjrzałyśmy się różnego typu publikacjom na ten temat, blogom, wypowiedziom na forach dyskusyjnych i nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ludzie z nadwagą naprawdę polubili siebie. Twierdzą nawet, że żyje im się łatwiej, niż osobom o skromniejszych wymiarach. Dlaczego?
NIE WOLNO ICH KRYTYKOWAĆ
Zapomnijcie o takiej terminologii jak „grubas”. To słowo absolutnie zakazane i niedopuszczalne w publicznej dyskusji. Zamiast tego mówimy o człowieku puszystym lub wcześniej wspomnianym „plus size”. Najlepiej, gdy w ogóle nie komentujemy cudzego wyglądu, a zwłaszcza wagi. Wszystko w imię tolerancji. Problem w tym, że nie działa to w dwie strony – oni bez skrępowania mówią o chodzących kościotrupach i wieszakach, bo chudość piętnować można.
MODA NA PLUS SIZE
Niepozorne zjawisko, które rozwija się od kilku lat, odgrywa coraz większą rolę w postrzeganiu otyłości. Nagle okazuje się, że zbędne kilogramy wcale nie muszą odbierać ci pewności siebie, ale wręcz stać się twoim znakiem rozpoznawczym. Modelki i blogerki plus size przekonują, że to właśnie one są apetyczne, a nie ich wychudzone koleżanki po fachu. To kolejny krok ku temu, by nadwaga nie była postrzegana negatywnie.
JEDZĄ, CO CHCĄ
Niech Was nie zwiedzie chwilowa popularność trenerek fitness i innych guru zdrowego stylu życia. O wiele większą siłę rażenia mają ci, którzy przekonują, że życie jest tylko jedno i trzeba z niego korzystać. Zachęcają do pełnej spontaniczności przy stole, bo katowanie się dietami jest dla ludzi słabych. Ludzie otyli, którzy akceptują swoją nadwagę, coraz częściej objadają się bez żadnych wyrzutów sumienia. Nie obchodzą ich konsekwencje, skoro ze wszystkich stron słyszą o tym, że ciało plus size jest sexy.
BUDZĄ RESPEKT
To zupełnie naturalna reakcja, która ma swoje źródło w zamierzchłych czasach. Nie od dziś wiadomo, że przewagę zawsze ma osoba większa, a co za tym idzie – silniejsza. Człowiek z nadwagą wzbudza szacunek i respekt samym swoim wyglądem. Byle chudzielec komuś takiemu nie podskoczy, bo mogłoby się to dla niego skończyć tragicznie. Co z tego, że osoby otyłe są zazwyczaj o wiele mniej sprawne. Tutaj liczy się tylko rozmiar.
BYWAJĄ UPRZYWILEJOWANI
Wyobraź sobie sytuację, że w komunikacji miejskiej spotykasz dwie kobiety w podobnym wieku. Są od ciebie starsze. Jedna z nich jest szczupła i wydaje się, że bardziej żwawa. Druga – znacznie większa i wyglądająca na bardziej zmęczoną. Której z nich ustąpisz miejsca? Chociaż otyłość próbuje nam się przedstawić jako coś zupełnie normalnego, odruchowo chcemy pomóc takiej osobie. I nie dotyczy to wyłącznie przedstawionej scenki.
DIETA TO OZNAKA SŁABOŚCI
Liczenie kalorii i zdrowa dieta postrzegane są coraz częściej jako przejawy słabości człowieka. Ktoś, kto tak bardzo przejmuje się tym, co je, najprawdopodobniej bardzo nie lubi siebie. Co innego pulchny smakosz, który nie przejmuje się takimi szczegółami – on wydaje nam się szczęśliwszy i paradoksalnie, bardziej pewny siebie. Może robić, co tylko zechce. W przeciwieństwie do tego pierwszego, który nie powinien się do swojej dyscypliny przyznawać.
DUZI SĄ SZCZĘŚLIWSI
Wszystko to sprowadza się do jednego – ludzie z tuszą postrzegani są i w wielu przypadkach faktycznie są bardziej zadowoleni z życia. Postępująca akceptacja dla otyłości sprawia, że miejsce dotychczasowych kompleksów zajmuje pewność siebie. Ale czy nie jest ona tylko na pokaz?