Wydaje się, że trudno o bardziej elegancki punkt handlowo-usługowy, niż drogeria. To miejsce, w którym aż roi się od ekskluzywnych towarów i podświadomie chcemy zachowywać się z klasą. Sprzedawcy absolutnie tego nie potwierdzają – ich zdaniem w zachowaniu większości polskich klientek nie ma ani odrobiny elegancji. Gdyby wierzyć ich zarzutom, kompromitujemy się już od wejścia do tego typu sklepu.
Na branżowych forach dyskusyjnych aż roi się od ośmieszających nas historii. Ekspedientki nie pozostawiają suchej nitki na naszym braku obycia, zachłanności i skąpstwie. Z ich opowieści wynika, że statystyczna Polka odwiedza drogerię nie po to, żeby coś kupić, ale wyłącznie dlatego, że może się w niej upiększyć za darmo.
Trudno uwierzyć, by była to norma, ale dobrze wiedzieć, jakie zachowanie jest tam niemile widziane. Co najczęściej nam zarzucają?
ŻEBRANIE O PRÓBKI
Podobno Polki wyspecjalizowały się w korzystaniu z próbek kosmetyków. Nie po to, żeby je przetestować i później kupić pełnowymiarową wersję. Traktujemy je jako zamiennik i formę oszczędności. W drogeriach nie brakuje klientek, które systematycznie proszą o takie miniaturowe wersje, nie udając nawet, że kiedyś wrócą, by wydać tu swoje pieniądze. Na jednym z branżowych for dyskusyjnych spotkałyśmy się z określeniem, że to „typowe polskie dziadowanie”.
PERFUMOWANIE SIĘ
Nie po to w drogeriach wystawiane są testery perfum, żeby z nich nie korzystać, prawda? Co innego mają do powiedzenia na ten temat same ekspedientki. Ich zdaniem większość z nas wcale nie testuje kosmetyków. Psikamy się czymkolwiek, byle ładnie pachnieć. Odwiedzamy sklep przed spotkaniem, w ten sposób oszczędzając własne pachnidła. Dla nich to szczyt żenady.
MALOWANIE SIĘ
W drogeriach nie brakuje także kosmetyków innego typu, które można przetestować. W każdym lepszym sklepie wystawione są testery cieni do powiek, pomadek czy tuszów do rzęs. Okazuje się, że mamy do nich ogromną słabość. Przychodzimy nieumalowane, by bezpłatnie zadbać o swoją urodę. Zupełnie nie zwracając uwagi na to, że specyfiki te nie są sterylne i szybki makijaż w drogerii może się zakończyć wielomiesięcznym leczeniem u dermatologa.
KRADZIEŻ TESTERÓW
Trudno w to uwierzyć, ale zdarzają się sytuacje, kiedy z drogerii w hurtowych ilościach znikają nawet papierki nasączone perfumami. Z założenia służą do powąchania na miejscu, ale niektóre kobiety stosują je jako zamiennik dla flakonu. Zabierają ich jak najwięcej, by później przed wielkim wyjściem się nimi natrzeć. To naprawdę może wyglądać komicznie.
ZWRACANIE ZUŻYTYCH KOSMETYKÓW
Ekspedientki twierdzą, że to chleb powszedni ich zawodu. Każdego dnia do drogerii zgłaszają się rozczarowane klientki, które chcą zareklamować lub zwrócić zakupiony wcześniej kosmetyk. Problem w tym, że wcześniej zdążyły wykorzystać niemal całe opakowanie. Takie pretensje nie są nigdy uwzględniane, więc nie ma się nawet co ośmieszać. Niektórzy jednak próbują, bo może uda się cokolwiek wyłudzić.
NARZEKANIE NA CENY
Często zapominamy o tym, że profesjonalna drogeria to nie jest stoisko kosmetyczne w hipermarkecie. Nie znajdziesz tu tańszych zamienników, ale przede wszystkim towar ekskluzywny i z natury drogi. Co wcale nie przeszkadza nam w głośnym narzekaniu, że jakim cudem 30 ml perfum może kosztować kilkaset złotych. Przecież to połowa mojej pensji! Jakby to powiedzieć – najwyraźniej nie jesteś targetem tego sklepu.