Rodzice małego Cole`a wyjeżdżają i zostawiają go pod opieką seksownej niani, Bee. Chłopiec jest nią zachwycony, a do tego skrycie się w niej podkochuje. Tego wieczoru, gdy teoretycznie powinien być z nią sam w domu, ona zaprasza grupę znajomych, z którymi gra w butelkę. Cole ich podgląda. Widzi m.in., że śliczna niania namiętnie całuje swoją koleżankę. Po chwili jednak niewinna zabawa przeradza się w ciąg morderczych zdarzeń. Chłopcu zaczyna grozić niebezpieczeństwo…
Tak w skrócie wygląda fabuła filmu „The Babysitter”, którego nie można określić mianem kina grozy. Jest to raczej coś na kształt komediohorroru, w którym krwawe sceny przeplatają się z absurdalnie śmiesznymi dialogami. Właśnie to w produkcji Netflixa jest najlepsze. W jednej chwili widz zaśmiewa się do łez, a w kolejnej zamyka oczy z przerażenia.
W rolach głównych zagrali Bella Thorne, Samara Weaving, Robbie Amell, Hana Mae Lee, Andrew Bachelor i Judah Lewis.
Premiera „The Babysitter” na Netflixie w piątek 13 października.
„RAW” – horror, przez który widzowie mdleją i wymiotują z obrzydzenia. Mamy trailer…