„Oscary są zbyt białe” – to najczęściej powtarzane hasło od momentu, gdy w połowie stycznia ogłoszono tegoroczne nominacje Amerykańskiej Akademii Filmowej. Okazało się bowiem, że drugi rok z rzędu wśród 20 aktorów mających szansę na prestiżową statuetkę nie ma żadnego czarnoskórego artysty.
„Nie mogę poprzeć tej liliowo białej ceremonii” – zapowiedział słynny afroamerykański reżyser Spike Lee, który w czasie oscarowej gali zamierza wybrać się na mecz koszykarskiej drużyny New York Knicks. Bojkot imprezy zapowiedzieli również inni aktorzy, m.in. gwiazdorska para Jada Pinkett Smith i Will Smith, który oświadczył: „To wszystko zmierza w złym kierunku”.
Poparli ich także biali artyści, m.in. George Clooney i Reese Witherspoon, choć pojawiły się również głosy w zupełnie innym tonie. Nominowana za rolę w filmie „45 lat” Charlotte Rampling na antenie francuskiego radia zasugerowała, że być może czarnoskórzy aktorzy nie zostali nominowani, bo po prostu ich kreacje na to nie zasługiwały. „Żyjemy w społeczeństwie, które bardzo się obraża. Zawsze będą pojawiać się problemy typu: jesteś za mało atrakcyjny, zbyt czarny albo zbyt biały” – przekonywała.
Amerykańska Akademia Filmowa bardzo poważnie potraktowała jednak zarzuty i zapowiedziała daleko idącą reformę. Obecnie w gronie 6 tys. członków instytucji, która od 90 lat przyznaje Oscary, blisko 94 proc. stanowią biali, a 77 proc. z nich jest mężczyznami. Do 2020 r. liczba kobiet i przedstawicieli mniejszości ma się jednak podwoić.
Czy te zapowiedzi uspokoją nastroje? Nie wiadomo, bo wciąż nie brakuje wezwań do bojkotu zaplanowanej na 28 lutego ceremonii w hollywoodzkim Dolby Theatre. Jedno nie ulega wątpliwości – rozpocznie ją… czarnoskóry komik Chris Rock, który po raz drugi będzie gospodarzem wieczoru. Aktor znany z filmów „Wykiwać klawisza”, „Duże dzieci” czy „Zabójcza broń 4” podobno przygotowuje bardzo kontrowersyjny monolog na otwarcie gali, oczywiście poświęcony m.in. aferze wokół nominacji.
Producenci ceremonii liczą, że Chris Rock wzbudzi więcej emocji niż ubiegłoroczny prowadzący Neil Patrick Harris, uznany przez wielu widzów za najnudniejszego gospodarza w historii Oscarów.
Fot. Thinkstock
Dziesięć nominacji (przede wszystkim w kategoriach technicznych) zebrał „Mad Max: Na drodze do gniewu”, siedem – „Marsjanin”, natomiast „Most szpiegów”, „Carol” i „Spotlight” powalczą o statuetkę w sześciu kategoriach.
Choć „Zjawę” uznaje się za głównego faworyta do tegorocznych Oscarów, to na zwycięzcę kategorii „najlepszy film” bukmacherzy częściej typują dramat „Spotlight” – wstrząsającą historię śledztwa dziennikarzy gazety „Boston Globe”, którzy dotarli do szokujących danych na temat konsekwentnie tuszowanej siatki pedofilskiej w Kościele katolickim.
Nikt ma natomiast wątpliwości, kto uchodzi za największego pewniaka do statuetki za najlepszą rolę męską. Odtwarzający w „Zjawie” Hugh Glassa Leonardo DiCaprio jest nominowany już po raz piąty, ale dotychczas nigdy nie otrzymał Oscara, co stało się już przedmiotem licznych żartów (jeden z nich głosi, że nagrodę dostanie dopiero aktor, który za kilkadziesiąt lat wcieli się w gwiazdora „Titanica” w poświęconym mu filmie biograficznym).
Fot. Thinkstock
Tym razem chyba jednak zła passa zostanie przerwana, bo w powszechnej opinii DiCaprio stworzył kreację wybitną. Został za nią już uhonorowany Złotym Globem i nagrodą Amerykańskiej Gildii.
Wśród aktorek za faworytkę do Oscara uznaje się Brie Larson za rolę w „Pokoju”, poruszającym filmie o kobiecie, która razem z małym synkiem jest przez kilka lat więziona przez mężczyznę o pseudonimie Duży Nick. Mama obmyśla niezwykle ryzykowny plan, którego głównym bohaterem ma być mały Jack.
Ciekawa rywalizacja rozegra się także między nominowanymi w kategorii „aktor/aktorka drugoplanowa”. Wśród mężczyzn najczęściej wymienia się weterana kina akcji, Sylvestra Stallone’a, który po raz siódmy wcielił się w rolę boksera Rocky’ego Balboa w filmie „Creed: narodziny legendy”.
Fot. Thinkstock
W kobiecym gronie faworytką jest Alicia Vikander, która w „Dziewczynie z portretu” zagrała malarkę Gerdę Wegener. Jej małżeństwo i praca zostały poddane próbie, gdy mąż Einar zdecydował się na operację zmiany płci i został jedną z pierwszych na świecie transgenderowych kobiet, Lili Elbe.
Kontrowersji dotyczących różnorodności rasowej nie wywoła raczej lista gwiazd wręczających tegoroczne Oscary. Na liście prezenterów znaleźli się m.in. Jared Leto, Julianne Moore, Margot Robbie, Kerry Washington, Reese Witherspoon, Whoopi Goldberg, Ryan Gosling, Charlize Theron, Pharrell Williams i Lady Gaga.
RAF
Fot. Thinkstock
W tym roku zamieszanie wokół nominacji sprawiło, że na plan dalszy zeszło to, co w oscarowej ceremonii jest przecież najważniejsze, czyli kino. Jednak 28 lutego najważniejsi znów staną się twórcy filmów, które wzruszają, śmieszą, bawią i uczą miliony widzów na całym świecie.
Kto w tym roku ma szansę na statuetki? 12 nominacji, niemal we wszystkich najważniejszych kategoriach, zdobyła „Zjawa” Alejandro Gonzáleza Iñárritu. Najnowsze dzieło znakomitego meksykańskiego reżysera (rok temu zdobył Oscara za „Birdmana”) to historia legendarnego podróżnika i trapera Hugh Glassa, który zostaje brutalnie zaatakowany przed niedźwiedzia i pozostawiony przez towarzyszy na pewną śmierć, ale dzięki niezwykłej sile woli pokonuje przeciwności losu, by wymierzyć sprawiedliwość wrogom.