Kompleks pochodzenia: „Cześć, jestem z Sosnowca”

Białystok, Sosnowiec, Radom... Czy ich mieszkanki mają się czego wstydzić?
Kompleks pochodzenia: „Cześć, jestem z Sosnowca”
Fot. Thinkstock
18.04.2017

Podobno to, jak wyglądamy, skąd pochodzimy i jakich mamy rodziców, nie powinno mieć znaczenia w postrzeganiu nas przez innych ludzi. Liczy się serce i praca własnych rąk. Niestety czasami trudno jest uciec od przypinania łatki typu „syn alkoholika”, „córka sprzątaczki” czy „siostra tego nieuka”. Niektóre określenia są jeszcze bardziej barwne, ale najwięcej śmiechu oraz kontrowersji budzą stereotypy dotyczące miejsca wychowania. Jeżeli jest nim wieś, pochodzisz z Ciemnogrodu, jeżeli z miasta, nic nie wiesz o prawdziwym życiu i jesteś typowym mieszczuchem.

To właśnie im chciałybyśmy przyjrzeć się dokładniej. Do rozmowy zaprosiłyśmy klika osób, które mają przykre doświadczenia związane z negatywnym postrzeganiem miejsca ich wychowania.

„Jestem z Pragi”

„Dziewczyny z tłustymi włosami, wytatuowani faceci, narkomani, pijacy – właśnie to kojarzy się ludziom z Pragą. Jednym słowem – patologia. Faktycznie wychowałam się w bardzo skromnych warunkach i do tego bez ojca. Zdaniem wielu osób powielam stereotyp niebezpiecznej, patologicznej Pragi. Mimo wszystko w moim rodzinnym domu nie było nadużywania alkoholu czy bicia. Z wielką pomocą dziadków skończyłam studia. Mój młodszy brat również. Dziś mieszkam na Saskiej Kępie i zarabiam 6000 zł miesięcznie. Kiedy mówię znajomym, gdzie się wychowałam, nie chcą wierzyć, bo widzą przed sobą elegancką kobietę, której co drugie słowa nie zaczyna się na „k”.

Zobacz także: Radom nie jest czarną dziurą. Felieton

kompleks pochodzenia

Fot. iStock

„Wychowałam się w Radomiu”

„Radom znajduje się na szczycie listy obciachowych miast. Wszyscy wiedzą, że to synonim żenady. Miasto bez przyszłości, z którego wszyscy uciekają. Ja też uciekłam – do Warszawy. Od kilku lat studiuję w stolicy i ciągle zdarza mi się słyszeć żarty na temat rodzinnego miasta. Ile razy słyszałam „Radom to nie miasto, ale stan umysłu”. Naprawdę? Ja mam wrażenie, że ograniczeni są wszyscy, którzy się śmieją. Sami są zakompleksieni i muszą się dowartościować kosztem innych osób. Może jest biednie i nie ma wielkich perspektyw, ale ludzie są życzliwi i tolerancyjni w przeciwieństwie do zadufanych w sobie warszawiaków”.

„Pochodzę ze wsi”

„Wychowałam się na wsi. Z krowami, kurami i kaczkami. Wiem, że dla niektórych to wstyd. Ja na początku nigdy nie miałam z tym problemu, ale gdy przeprowadziliśmy się z rodzicami do miasta, zauważyłam różnicę w stylu życia tamtejszych mieszkańców. Rówieśnicy w szkole często szydzili i pytali, czy doiłam krowy i czy musiałam skubać kurę na obiad. Nigdy tego nie robiłam, ale żartom i tak nie było końca. Raz nawet moja mama interweniowała u dyrektorki, bo ludzie nie dawali mi spokoju. Przez ich zachowanie nabawiłam się kompleksów. Teraz mam 25 lat, a krępuję się mówić, że urodziłam się na wsi. Wiem, że większość ludzi jest w porządku, ale ja i tak dopatruję się w ich zachowaniu szyderstwa i drwiny. Cóż, inni ludzie mi to zrobili”.

kompleks pochodzenia

Fot. iStock

„Urodziłam się w Pomyjach”

Zawsze miałam kompleks na punkcie nazwy mojej miejscowości. Pomyje. Jak to w ogóle brzmi? Nie wiem, kto wymyślał te nazwy, ale teraz muszę przez to cierpieć. Poznałam faceta, który pochodzi z bardzo snobistycznej rodziny. Gdy na obiedzie zapoznawczym jego rodzice zapytali, skąd pochodzę, podałam nazwę większego miasta i powiedziałam, że z tych okolic. Po prostu nie mogłam wypowiedzieć słowa „Pomyje”. Czułam, że robię się czerwona i chyba matka mojego lubego zauważyła, że coś jest nie tak. Potem jeszcze kilka razy drążyła temat, ale za każdym razem jakoś się wymigałam. Kiedyś będę musiała powiedzieć. Na razie za bardzo się wstydzę. Ludzie przeważnie reagują śmiechem albo żartami. Nawet te niezłośliwe zaczęły mnie już drażnić. Jakby miejsce pochodzenie mówiło o mnie wszystko!”

„Jestem z małego miasteczka”

„Kiedy przyjechałam do Warszawy, czułam się zagubiona. Przede wszystkim zwróciłam uwagę na styl ubierania się innych dziewczyn. Bardzo się wyróżniałam na ich tle i czułam typowo małomiasteczkowo. Nie wiedziałam, jak jeździ metro i jak posługiwać się komunikacją miejską. Pierwszy raz na oczy zobaczyłam także tramwaje. Miałam ochotę uciec i zamknąć się w czterech ścianach. Wkrótce wyszły na jaw także inne różnice. Rzadko chodziłam do kina i nigdy nie byłam w teatrze. O zagranicznym wyjeździe również mogłam zapomnieć. Koleżanki ze studiów okazały się bardzo snobistyczne i nieraz wyśmiewały moje ciuchy. Kilka razy słyszałam jak mówili o mnie „ta małomiasteczkowa”.

Zobacz także: Jak pokonać kompleksy? 10 rad

kompleks pochodzenia

Fot. iStock

„Mieszkam w Białymstoku”

„Białystok to miasto dresiarzy. Z Białegostoku pochodzi Seba i jego towarzystwo, a także Krzysztof Kononowicz. Słyszałem różne opinie o moim rodzinnym mieście. Niektórzy nazywają go „ruską wiochą”, utożsamiają z zacofaniem, biedą umysłową, a także różnorodnością kulturową, ale w złym znaczeniu. Nigdy nie miałem kompleksu na punkcie miejsca pochodzenia, jednak mam wrażenie, że niektórzy robią się odrobinę zdystansowani, gdy słyszą, że jestem z Białegostoku. Od razu patrzą, jak jestem ubrany i zaczynają mówić, że zaciągam po miejscowemu. Cóż, wszystko zależy od człowieka”.

„Cześć, jestem z Sosnowca”

„Niestety Sosnowiec ma bardzo złą opinię. Gdy mówię, skąd pochodzę, ludzie często otwierają oczy ze zdumienia i pierwszą rzeczą, o którą pytają, jest sprawa „mamy Madzi”. Czy ją znam? Co z jej rodziną? Zupełnie, jakbym była bazą tajnych informacji. Kiedyś jedna dziewczyna powiedziała, że współczuje mi miejsca pochodzenia, bo „ludzie stamtąd mają dziwną mentalność”. Mam wrażenie, że zabójstwo Madzi zrobiło Sosnowcowi jeszcze gorszą opinię, a mieszka tam mnóstwo porządnych ludzi”.

A Wy skąd pochodzicie, dziewczyny?

Polecane wideo

Komentarze (22)
Ocena: 4.64 / 5
gość (Ocena: 5) 19.04.2017 20:12
Co wy chcecie od Sosnowca ? normalne miasto ludzie tacy jak wszędzie, łatka powstała po jakiejś psycholce, a takich i nawet gorszych przypadków w Polsce było mnóstwo jakies martwe dzieci w beczkach itp.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.04.2017 22:18
Mieszkam w Białymstoku i w życiu nie widziałam powodu do kompleksów... O Kononowiczu wszyscy dawno zapomnieli, poza tym w każdym mieście istnieje taki lokalny celebryta. Dresiarze może i są, ale tylko na niektórych osiedlach. Jak w każdym innym mieście. Wiem że w całej Polsce kojarzymy się z disco polo, samogonem i śledzikowaniem, ale na to już nic nie poradzę :) swojego miasta i tak nie opuszczę :D a moi znajomi z Warszawy czy Krakowa jakoś nie zauważyli żebym rozmawiała inaczej niż oni :)
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 18.04.2017 16:54
Sosnowiec oberwał nie za mamę Madzi, tylko za powstania śląskie. Wystarczy znać trochę historii.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.04.2017 15:41
Sosnowiec nie bez powodu ma taką metkę. Wystarczy przyjechać na Górny Śląski. Chłopak często przyjeżdżał do Katowic, czy Gliwic. Na imprezy, na spotkania, cokolwiek i nigdy nie było problemu, podczas, kiedy ja jeździłam do niego samochodem na śląskich rejestracjach nierzadko miałam porysowany lakier, czy nawet wybitą szybę. Znajomy dostał w twarz w biały dzień tylko za to, że rozmawiał gwarą przez telefon. Nie polecam. Sosnowiec i jego mieszkańcy to kwintesencja patologii.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 18.04.2017 15:10
Bytom jest najgorszy hahahah
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie