Kobiece książki polskich autorek – Grochola, Sowa, Szwaja

Katarzyna Grochola, Monika Szwaja i Izabela Sowa to błyskotliwe trio polskich pisarek, regularnie dostarczających nam porcji śmiechu ze szczyptą wzruszeń. Poznajcie ich najciekawsze książki!
Kobiece książki polskich autorek – Grochola, Sowa, Szwaja
18.04.2010
>

Katarzyna Grochola, Monika Szwaja i Izabela Sowa to błyskotliwe trio polskich pisarek, regularnie dostarczających nam porcji śmiechu ze szczyptą wzruszeń. Poznajcie ich najciekawsze książki!

Katarzyna Grochola urodziła się w lipcu 1957 roku w Krotoszynie. Obecnie mieszka pod Warszawą z córką, kotami i psem. Zanim zajęła się literaturą pracowała m. in. jako salowa, korektorka, aktorka, dyrektor składu celnego, a nawet jako konsultantka w biurze matrymonialnym. Pracowała też jako specjalista ds. szkoleń w fundacjach demokracji lokalnej oraz jako pomoc cukiernika.

"Podanie o miłość", Grochola Katarzyna

Autorka prowadzi nas przez świat uczuć skomplikowanych, rozmijających się, niespełnionych, zawsze jednak ożywionych wiarą i nadzieją. Świat nie jest taki zły, nawet w tragedii jest wymiar, który nadaje jej sens. To, co zwykliśmy traktować jak przedmiot powszedni - wieczne pióro, blaszka do buta, kartka papieru - nabiera wymiaru metafizycznego, a prostocie bliżej do dobra niż inteligencji do mądrości. Trudno się oprzeć takiej dawce emocji. Przesłanie jest proste: ludzie są dobrzy, tylko czasem im się coś myli.

"Upoważnienie do szczęścia", Grochola Katarzyna

Uprzątnij koło siebie. Zobacz, co jest ważne. Czego naprawdę chcesz - mówi jedna z bohaterek z tomu opowiadań „Upoważnienie do szczęścia”. I choć myśli o reklamowym sloganie, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to jej - nasza, moja - podświadomość woła z otchłani zagubienia: Przypomnij sobie, co jest najważniejsze! Przecież wiedziałaś, wiesz! Nie potrzebujesz niczyjego upoważnienia do szczęścia! Ale nawet kiedy to szczęście staje na progu naszego domu, nie zawsze potrafimy je dostrzec. Bo akurat zajmuje nas coś innego...

"A nie mówiłam!", Grochola Katarzyna

Czego potrzeba do szczęścia kobiecie oprócz czarnych spodni, czarnego swetra i mężczyzny? Spokoju, ale żeby nie było nudno, rad, ale żeby się nikt nie wtrącał, wina, ale żeby nie było kaca, czułości, ale bez przesady, pracy, ale żeby codziennie? Podróży, ale żeby nie samolotem, dobrych sąsiadów, ale żeby bez chomika, dziecka, ale żeby bez kłopotów, no i konsekwencji, ale żeby bez konsekwencji... Jednym słowem, jak nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o miłość. Judyta też jest tego zdania.

Izabela Sowa to tajemnicza kobieta trzydziestoletnia. Żyje z pisaniny (artykuły, kojące bajki dla spragnionych złudzeń, tłumaczenia, wróżby w chińskich ciasteczkach...) oraz zabawiania studentów opowieściami o magicznej mocy psychologii społecznej. Typowa sowa: większość dnia przesypia ukryta w krakowskich bibliotekach i czytelniach. Budzi się późnym wieczorem i wtedy zaczyna po-tworzyć.

„Smak świeżych malin”, Izabela Sowa

To pierwszy z tomów zamierzonej "owocowej trylogii" Izabeli Sowy, przedstawiającej życie nastolatek, dwudziestolatek i trzydziestolatek w tym pięknym kraju Europy Środkowej, dającym tyle możliwości atrakcyjnym syrenom, obdarzonym przez Naturę i doświadczenie gumowym kręgosłupem, skórą nosorożca oraz łokciami zhartowanej stali. Jak sama mówi o głównej bohaterce:  Malina nie jest kolejną rodzimą podróbką Bridget Jones czy Ally McBeal, tak jak "Pomysłowy Dobromir" nie jest polską wersją animowaną "Mc Gyvera", Jakub Burski - słowiańską doktor Queen, a Smok Wawelski - krakowską MechaGodzillą. Malina to po prostu malina, a nie polska odmiana owocu kiwi.

„Cierpkość wiśni”, Izabela Sowa

Druga - po rewelacyjnym „Smaku świeżych malin” - powieść z „owocowej trylogii” Izabeli Sowy. Jej bohaterka i narratorka, Wiśnia (czyli Wisława), przekracza właśnie próg dorosłości- rozpoczyna studia na sławnym Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Życie żaka, jak wiadomo, łatwe nie jest: na uczelni rządzą sekretarki, profesorowie dusze mają sfrustrowane, a umysły zakręcone (ale jak!), pieniędzy na stypendia nie ma, tak samo miejsc w akademikach, a stancje, okazuje się, nie tylko pierwszą literę mają wspólną ze slumsami. Zatem czarna rozpacz? A skąd! Jest przecież przyjaźń, są kumple, jest miłość i jest życie - czasem - takie śmieszne...

„Herbatniki z jagodami”, Izabela Sowa

Bohaterka powieści zamykającej owocową trylogię Izabeli Sowy  przekroczyła już trzydziestkę. Jest pracowniczką ogromnej międzynarodowej FIRMY, kochającej tylko samice i samców alfa (czyli bezwzględne, agresywne wyścigowce). Jagoda nie ma żadnej z wymienionych cech, toteż marzy jej się dotrwanie do emerytury w roli jednego z tysięcy trybików korporacyjnej machiny W kraju, w którym kobiety z dwoma fakultetami i znajomością trzech języków uważa się za przeedukowane (czytaj niepotrzebne), nie można przecież pozwolić sobie na grymasy. Jagoda traci jednak swoje miejsce przy biurku oddzielonym od innych plastikową ścianką. Postanawia wyjechać do rodzinnego miasteczka. Klęska? Niekoniecznie. Życie na prowincji może być bardziej ekscytujące niż w dużym mieście. Ostatecznie wszystko bowiem zależy od ludzi.

Monika Szwaja urodziła jakiś czas temu, ale dostatecznie dawno, żeby mieć własne zdanie. Permanentnie nad czymś pracuje – ostatnio nad pisaniem i… wyrywaniem chwastów. Ma syna wawrzyńsa, psy Betę i Szantę oraz kota Czarusia.  Jest wesołą emerytką po prawie czterdziestu latach pracy w Telewizji Polskiej w Szczecinie.

„Stateczna i postrzelona”, Monika Szwaja

Tytuł powieści (oczywiście ukłon w stronę niezrównanej Jane Austen) sugeruje dwie bohaterki, i tak jest rzeczywiście: są dwie, mają dosyć różne charaktery i różne prowadzą życie - jedna jest kustoszką w muzeum, druga luksusową narzeczoną biznesmena. Ten, niestety, okazuje się gangsterem, w dodatku pechowym: idzie siedzieć, a narzeczona zostaje na lodzie. Wraz z przyjaciółką i przyjaciółmi przyjaciółki rozpoczyna więc nowe życie - daleko od rodzinnego miasta, w podupadającym ośrodku jeździeckim, który zamierzają przekształcić w kwitnące gospodarstwo agroturystyczne. Żadne z nich nie ma co prawda zielonego pojęcia o gospodarzeniu, ale od czegóż wrodzona inteligencja! Ponieważ wszyscy mieszkańcy Rotmistrzówki (nie wyłączając gospodyni, starej rotmistrzowej) dysponują nie tylko inteligencją, ale również wdziękiem i iście mołojecką fantazją, życie w dworku zaczyna się toczyć w zupełnie nowym tempie. Zwłaszcza kiedy w charakterze gościa przybywa dawna właścicielka domu i całej wsi, leciwa niemiecka baronowa. Dodajmy do tego skomplikowane perypetie sercowe i rodzinne, leciutki - i raczej dobrotliwy - powiew kryminału, sporo humoru, ciepła i życzliwości dla ludzi, a otrzymamy pełny obraz tej pogodnej i bardzo kobiecej - nie wstydźmy się tego określenia! - powieści.

„Jestem nudziarą”, Monika Szwaja

Powieść błyskotliwa, skrząca się humorem i traktująca o sprawach żywo nas dziś obchodzących, a do tego przewrotna. Jestem nudziarą - wyznaje na samym początku bohaterka powieści, Agata. "I mam przerąbane" - dodaje. No, faktycznie - skoro wyemancypowana kobieta współczesna "w wieku lat trzydziestu nie miała jeszcze ani jednego męża, spała tylko z czterema facetami, była zaledwie na trzech balach i nie zmieniła pracy ani razu, odkąd ją podjęła" - powodów do dumy za bardzo nie ma. Ale co się odwlecze... Raz Agata daje szefowi (stuknięty dziwkarz) po gębie i teraz już pracę zmienić musi. Błyskawiczny przegląd aktywów kończy się jedyną możliwą decyzją: "Matko Boska, będę panią nauczycielką!". Polskiego. W liceum. I w tym momencie jasno się określa rzesza przyszłych wielbicieli pisarstwa Szwai: my wszyscy, którzyśmy się przez szkołę polską przewinęli albo chociaż o nią otarli, czy to jako uczniowie - ogromna, gnębiona większość - czy jako nauczyciele - mniejszość wszechmocna i wredna...

„Gosposie prawie do wszystkiego”, Monika Szwaja

Świat otwiera przed nami nieograniczone możliwości - do takiego wniosku dochodzi bohaterka książki i ma rację. Aby jednak z nich skorzystać, trzeba być otwartym na ten świat, nie bać się zmian ani wyzwań, nie zasklepiać w utartych zwyczajach i poglądach. Trzeba iść do ludzi, nie zastanawiając się, co nam to da i czy aby ktoś nie zrobi nam krzywdy. No risk, no fun! Czy prawie-doktorantka, literaturoznawczyni, może z własnej woli zostać gosposią pracującą "po domach"? I to nie w Ameryce, ale u nas, w Polsce? Czy można mieć radość z pracy? Czy można pokochać kogoś o pięćdziesiąt lat starszego od siebie? Albo o pięćdziesiąt lat młodszego? Czy trzeba tkwić w związku z osobą, która uczyniła nam krzywdę? Zakres naszej wolności jest szerszy niż czasami chcemy to przyznać.

Kolejne książkowe zestawienie już za tydzień oraz w każdą kolejną niedzielę!

Zobacz także:

Książki z wampirami w rolach głównych

„Zbieracz truskawek” – fragment książkowego thrillera do przeczytania

Polecane wideo

Komentarze (36)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 07.09.2012 11:35
Owszem dobra M. Szwaja np. Jestem nudziarą" , polecam ksiązki M. Nurowskiej - czyta sie świetnie
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 11.04.2011 06:24
A mi Grochola się już przejadła. Wolę jakieś nowe polskiej pisarki: Gutowską -Adamczyk, labo Błotnicką i jej książkę pt. "Koniec wiosny w Lanckoronie"- też pisze w niej zabawnie a jednocześnie ze smakiem i apetytem i to dosłownie:)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.10.2010 17:35
Witam:) potrzebuje pomocy, poszukuje ksiazki I. Sowy tylko nie do końca znam tytuł znam tak naprawde tylko poczatek " decyzja zachowań..." dalej niestety nie wiem. Czy mogłaby liczyc na podpowiedz pomoc? Z góry dziekuje:)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.04.2010 22:12
'jestem nudziarą' moniki szwaji czytałam i całekim fajan ksiażka. a teraz czytam 'kryształowega anioła' grocholi ;)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.04.2010 17:04
moim zdaniem te ksiazki sa beznadziejne ;p dla jakis niespelnionych kobiet co sie boja wszystkiego potem poczytaja o tym jak to judytka spelnila marzenia i nagle sie czuja odrodzone albo rycza ze one tak nie umieja. ;p masakra
odpowiedz

Polecane dla Ciebie