Kłaniam się każdej kobiecie. Ewa Podsiadły-Natorska o swojej powieści „Nie omijaj szczęścia”

Krótkie przesłanie od autorki.
Kłaniam się każdej kobiecie. Ewa Podsiadły-Natorska o swojej powieści „Nie omijaj szczęścia”
18.06.2016

Mija osiem miesięcy od premiery mojej debiutanckiej książki dla kobiet Błękitne Dziewczyny. Wiele się w tym czasie wydarzyło. Przede wszystkim okazało się, że w kraju (podobno) niezainteresowanym literaturą, ktoś jednak czyta. I wcale nie jest to grupa na marginesie społeczeństwa. Puściłam w świat książkę z przesłaniem, by wierzyć w siebie, nie ustępować w walce o realizację marzeń i planów, pracować na rzecz miejsca, które się wybrało do życia. Chciałam odczarować Polki, pomóc im wyrwać się z pesymizmu. Odczarować też Radom, moje rodzinne miasto, i na jego przykładzie pokazać, że wiele zależy od naszego nastawienia, a ucieczka na drugi koniec świata nie jest jedynym sposobem na życie.

Dziś w księgarniach obok „Błękitnych Dziewczyn” jest już ich kontynuacja – Nie omijaj szczęścia. Jak śpiewa Kamil Bednarek: „Ciesz się każdą chwilą, swego szczęścia nie omijaj”. To słowa klucz w mojej powieści. W drugiej części „Błękitnych” główna bohaterka, Kaja Redo, idealistka i lokalna patriotka, która za cel wzięła sobie naprawę świata, nadal pokazuje kobietom, że są świetnymi, wartościowymi laskami, a jeśli myślą o sobie inaczej (ty też?), to najwyższy czas, by spojrzały na siebie łaskawym okiem i uwierzyły w siebie. Banał? Chyba nie do końca – w ciągu ostatnich paru miesięcy dostałam niejeden list od czytelniczki, która pisała mi, że dzięki „Błękitnym Dziewczynom” poczuła się lepiej w swojej skórze i dostała kopniaka, by wziąć się w garść i po prostu zacząć działać.

Od początku wiedziałam, że na jednej części się nie skończy. Temat podjęty w „Błękitnych” – choć to fikcja literacka – jest zbyt ważny i poważny, by potraktować go po łebkach. W pierwszej części dałam kobietom wskazówkę, co mają zrobić, by spojrzały na siebie przychylnym okiem i wzmocniły poczucie własnej wartości. W „Nie omijaj szczęścia” pokazuję, że trzeba docenić to, co się ma i spróbować cieszyć się życiem. Kaja zachęca kobiety nie tylko do spisywania na kartce swoich mocnych stron, ale również do pisania pamiętnika pozytywów, który ma utrwalić dobre rzeczy, jakie nas spotykają.

Nie omijaj szczęścia

Jak stwierdza Kaja: „Udane życie nie jest kawiorem – luksusowym towarem dostępnym tylko dla wybranych. Jest na wyciągnięcie ręki. Dla wszystkich. Nie sprowadza się do pieniędzy, kariery, dóbr materialnych, wakacji spędzanych w drogich hotelach, malowania paznokci lakierem za dwieście złotych czy noszenia małego pieska w torebce. Tylko do dostrzegania tego, co wokół nas, do osiągnięcia wewnętrznej harmonii, wyciszenia się, robienia tego, co się kocha, do częstego sprawiania sobie przyjemności”.

Pisanie „Błękitnych” było dla mnie przyjemnością. Czułam, że to książka potrzebna, która dla niejednej kobiety może być drogowskazem. Pisałam ją i dla siebie, i dla kobiet. Podobnie jak Kaja jestem idealistką i feministką. Nie akceptuję dzielenia płci na lepszą i silniejszą (mężczyźni?) oraz gorszą i słabszą (kobiety?!).

Kobiety są niesamowite, mówię to Kai ustami. Przez stulecia nasza rola sprowadzała się do siedzenia w domu i usługiwania mężczyznom. Tyle że za niejednym męskim sukcesem stoi kobieta. Żony wielkich rosyjskich pisarzy ogarniały im całe życie, żeby ci mogli mieć święty spokój i tworzyć… Mało tego – redagowały im teksty, przepisywały, doradzały, nanosiły poprawki. Jak Zofia Tołstoj, z której zrobiono heterę, histeryczkę i dręczycielkę, a prawda jest taka, że prowadziła dom, wychowywała liczne potomstwo, przepisywała rękopisy męża.

Nie omijaj szczęścia

Francuska rzeźbiarka Camille Claudel była szalenie utalentowana, ale zaszkodził jej związek z Rodinem. O nim uczymy się, że był wielkim artystą – podobno nawet wzorował się na jej pracach! Ona życie skończyła w psychiatryku. I przepadła w odmętach historii. Margaret Keane malowała portery ludzi z charakterystycznymi wielkimi oczami, a całą sławę zgarniał jej ówczesnym mąż, który przekonywał, że to on jest autorem dzieł. Co za absurd! Cieszę się, że kobiety wyszły z cienia, choć w tym zakresie do zrobienia jest jeszcze dużo. Zbyt wiele w nas niepotrzebnych kompleksów, nieustannego kalkulowania, niepewności. Faceci mają zupełnie inny styl bycia – najwyższy czas pójść ich śladem.

Tak jak przy premierze „Błękitnych Dziewczyn” niezmiennie wierzę w moc kobiet, girl power, o czym pisałam, piszę i pisać będę. Obie książki powstały z wieloletnich obserwacji i potrzeby, by coś zmienić w naszej mentalności. Zatem dziękuję i kłaniam się nisko każdej kobiecie – córce, siostrze, żonie, matce i kochance. Mam nadzieję, że czytanie moich książek sprawi Wam przyjemność.

Ewa

Zobacz także: 10 pytań do Ewy Podsiadły-Natorskiej

Polecane wideo

Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 18.06.2016 20:25
ża łos ne
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.06.2016 20:24
hehehehehehehehhe jaka r eklama... ża łosne
odpowiedz

Polecane dla Ciebie