Czy książki w Polsce są za drogie? Raport

Masz 30 zł. Czy wydasz to na książkę? Wielu odmówi sobie tej przyjemności. Powód? Przekonanie, że w Polsce książki kosztują zbyt dużo.
Czy książki w Polsce są za drogie? Raport
30.11.2014

Między 29 a 69 zł musi zapłacić polski czytelnik, który chce sięgnąć po książkę z półki bestsellerów. Dla wielu to za dużo. Agnieszka wypowiadająca się na forum GoldenLine pisze, że książki są w Polsce zdecydowanie za drogie. „Za 500 zł mam ledwo 20 pozycji (...). Przeciętnego zjadacza chleba nie stać na wydanie 40 zł na byle jak posklejaną książkę”. Ciekawe zdanie na ten temat ma natomiast biorąca udział w tej dyskusji Anna: „Książki nie są takie drogie. My po prostu nie uważamy książek za wartościowy towar. Wydanie 100 zł na bluzkę czy 20 na bilet do kina jakoś większości z nas nie oburza, ale 35 zł za powieść to już zdzierstwo”.

Absurdalna cena

Dyskusję na ten temat przed kilkoma tygodniami wywołał znany polski pisarz Zygmunt Miłoszewski, autor m.in. „Uwikłania”, „Ziarna prawdy” i „Gniewu”. Gdy na początku października do księgarń trafił ten ostatni tytuł, niektórzy czytelnicy obruszyli się, że wyjściowa cena powieści (44,90 zł) jest absurdalna. Pisarz poczuł się wywołany do tablicy i na swoim profilu na Facebooku zamieścił wyjaśnienie, w którym… zgodził się z tym zarzutem.

„Tak, jest absurdalna. Długo kłóciłem się z wydawcą (W.A.B. – przyp. red.) o jej obniżenie, ponieważ moim zdaniem nieprzekraczalną barierą dla powieści w miękkiej oprawie jest 40 złotych. Jak widać, bezskutecznie się kłóciłem. I choć ciągle ubolewam, że cena jest tak wysoka, to chciałbym przedstawić argumenty wydawcy, które częściowo do mnie trafiają”.

Jakie są więc argumenty wydawcy? Zygmunt Miłoszewski wyjaśnił, że zdaniem wydawcy „rynek oszalał i nikt już nie chce kupować książki, jeśli nie jest ona sprzedawana w takiej czy innej promocji. Dlatego ceny wydrukowane na okładce przestały być cenami książki, stały się nierzeczywistymi bytami, które służą jedynie do przekreślania i pisania obok nowej ceny. Dlatego te nieszczęsne 44,90 służy jedynie temu, żeby móc Gniew sprzedawać w normalnej dla takich książek cenie, czyli między 30 a 40 złotych”.

Za ile można więc kupić teraz „Gniew”? Sprawdziłam to. Empik – 29,90 zł. Matras – 29,23 zł. Merlin.pl – 29,99 zł. Na Allegro za najnowszą powieść Miłoszewskiego, bez kosztów wysyłki, musimy zapłacić od 26,99 do 33,50 zł (ceny z 27 listopada).

książki

List do Ewy Kopacz

Wydawcy i pisarze dostrzegają problem, dlatego wystosowali wspólny list do premier Ewy Kopacz i polskich parlamentarzystów. „Polska książka potrzebuje ratunku (…). Prosimy jedynie o uchwalenie przyjaznych dla książki przepisów, podobnych do tych obowiązujących w wielu krajach Europy od roku 1981” – napisali. Przygotowany jest już projekt ustawy o jednolitej cenie książki. Chodzi o to, za czym jest Zygmunt Miłoszewski.

Pod listem podpisali się m.in. Miłoszewski, Jerzy Bralczyk, Olga Tokarczuk, Sylwia Chutnik, Małgorzata Kalicińska, Szczepan Twardoch, Hanna Bakuła, Krzysztof Daukszewicz, Krystyna Janda, Karolina Korwin-Piotrowska, Janusz L. Wiśniewski oraz prezesi m.in. Polskiej Izby Książki, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Pod listem można podpisać się tutaj.

Wartość rynku książki w Polsce to 2,67 mld zł. Udział 300 największych wydawnictw branży wynosi prawie 98 procent.

Ewa Podsiadły-Natorska

książki

Fortunę na tanich książkach zbiła amerykańska pisarka Amanda Hocking i królowa self-publishingu, która nie miała wydawcy ani agenta, a swoje powieści publikowała na własną rękę w formie tanich e-booków w księgarniach internetowych – głównie w Amazonie. Książki kosztują tutaj grosze – średnio od 0,99 do 4,99 dolarów. Efekt? Na początku 2011 roku Hocking sprzedawała po 9 tys. e-książek… dziennie – zarobiła wtedy na swoich powieściach 2 mln dolarów! Nie musiała dzielić się z wydawcą, a większość zarobionych pieniędzy trafiała prosto do jej kieszeni.

książki

Prawa rynku

O cenach książek w Polsce dyskutuje się od dawna. W 2011 roku Małgorzata Czarzasty, redaktor naczelna wydawnictwa Muza, udzieliła wywiadu Ludwikowi Mańczakowi dla portalu nowaczytelnia.pl. W czasie rozmowy padło pytanie, czy książki nie są u nas za drogie. „Oczywiście, że są za drogie w stosunku do zarobków, jakie mamy w kraju, ale nie w stosunku do kosztów” – odparła Małgorzata Czarzasty.

Redaktor naczelna Muzy dodała, że wydawnictwu zależy „na dotarciu do jak najszerszego grona odbiorców, więc cena kalkulowana jest na możliwie najniższym poziomie”. I dalej: „Z drugiej strony, jeśli firma nie będzie przynosić minimalnych choćby zysków, to po prostu upadnie – działają tu zwykłe prawa rynku. Proszę zauważyć, że jest to rynek, na którym panuje ogromna konkurencja (tytułów, autorów, oficyn wydawniczych)”.

książki

Na cenę książki składa się wiele czynników – koszty druku, promocji, wynagrodzenie dla autora, wydawcy, księgarni, hurtowni itd. I podatek. Od 2011 roku w Polsce obowiązuje wyższy VAT na książki – 5 proc. (wcześniej podatek ten był zerowy). „Spowodowało to wzrost ceny detalicznej książek do 10 proc., a w przypadku podręczników nawet o 15 do 20 proc.” – informuje Instytut Książki. Znacznie wyższa stawka podatku VAT obowiązuje natomiast na e-booki – aż 23 proc. To powoduje, że polscy wydawcy na piractwie elektronicznych książek tracą ponad… 250 mln zł rocznie.

Potrzebna ustawa

Zygmuntowi Miłoszewskiemu podoba się rozwiązanie zastosowane m.in. we Francji, Niemczech i Włoszech. „Tam wprowadzono ustawę o książce, wedle której przez określony czas (18-24 miesiące) po premierze książkę można sprzedawać TYLKO w cenie wydrukowanej na okładce. Rozwiązanie jest cudowne, bo po pierwsze sprawia, że ceny książki spadają – nie trzeba w nich od razu uwzględniać rabatów i promocji – a po drugie ratuje od zagłady małe księgarnie. W warunkach polskich są one skazane na niechybną śmierć, ponieważ nie mają szans konkurować cenowo ze sklepami internetowymi lub sieciami jak Empik czy Matras” – napisał na swoim profilu.

Polecane wideo

Komentarze (19)
Ocena: 4.89 / 5
Anan (Ocena: 5) 29.07.2016 07:45
Jeżeli wie się, gdzie kupować, to nie jest tak źle ;) Faktycznie, ceny z okładek nie są małe, ale np. na inbook.pl pozycje sa już tańsze, czasem znacznie
odpowiedz
zewsząd i znikąd (Ocena: 3) 27.07.2016 20:22
Nie uważam książek za wartościowy towar?! Czuję się obrażona. Tak się składa, że po pierwsze: dla niektórych ludzi 35 zł to sporo, nie tylko gdy dotyczy książki. Po drugie: ceny się sumują. Dla kogoś, kto czyta kilkadziesiąt czy sto książek rocznie, ceny są za wysokie. Oczywiście nie trzeba płacić. Są biblioteki i korzystam z nich. Ale z literaturą obcojęzyczną nie ma już tak łatwo. Może najtrudniejsza kategoria: świeża literatura naukowa i popularnonaukowa - po prostu nie ma jej nawet w Bibliotece Narodowej, nie mówiąc już o wypożyczalniach, które zwykle z literatury obcojęzycznej mają tylko i wyłącznie klasykę. Jakiegoś Dickensa, jakiegoś Goethego, a nie współczesne historyczki amerykańskie. A ja kocham literaturę z całego serca i tak się składa, że w sumie literatury naukowej, popularnonaukowej i reportaży czytam więcej, niż typowej beletrystyki.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.11.2014 22:54
Kupuję dużo używanych książek na aukcjach internetowych. Za kilka złotych można mieć klasykę w bardzo dobrym stanie (wydania z lat 70 i 80 prawa autorskie wygasły więc jest tanio). Niektóre książki są ładnie wydane, inne gorzej lub mają poplamione okładki - wtedy okładam je papierem prezentowym i znakomicie wyglądają na półce. W ten sposób nie tylko mogę tanio czytać bardzo dobrą literaturę ale i powoli kompletuję sobie biblioteczkę, z której kiedyś będę dumna ;) Przykłady? Za 13zł (cena z przesyłką) dostałam "Targowisko próżności" w dwóch tomach i "Wojnę i Pokój" w 4 tomach. Jeśli chcę przeczytać coś nowego to idę do księgarni albo pożyczam od koleżanki. Niestety nowe książki bywają tak paskudnie wydane, że aż nie mam ochoty wspierać finansowo tego kto zadecydwał o okładne. Np. książki Alice Munro wyglądają jak "literatura kobieca" - okładki sugerują, że to jakieś durne romansidło. Obecnie jestem w podróży, kupiłam czytnik ebooków bo nie mogłabym zabrać zapasu książek na kilka miesięcy. Choć wcześniej byłam nastawiona sceptycznie do tego typu wynalazków to teraz go kocham i wiem, że nie będę mogła bez niego żyć :) Książki, które nie są już obciążone prawami autorskimi mam za darmo z internetu, inne kupuję i ściągają się w sekundę, są dużo tańsze, mam łatwy dostęp do tego co nie zostało wydane w Polsce (lub tutaj do tego co wydaje się w Polsce). W dodatku urządzenie jest lekkie i naprawdę wygodne w użytkowaniu (nie męczy oczu, jest podświetlane). A książki materialne i tak będę kupowała ;) Pozdrowienia z południowej półkuli!
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 30.11.2014 21:41
Ja przeważnie kupuję w Matrasie po obniżce, na przykład za 5-18zł.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.11.2014 20:45
Tak, są za drogie. Czytam dużo i szybko. W dodatku mam to nieszczęście, że mieszkam w małym mieście. Biblioteki dla dorosłych to istna porażka. W dodatku przez ładne parę lat nie było tu żadnej księgarni sieciowej. W takich lokalnych sklepikach nie ma co liczyć na jakiekolwiek promocje czy zniżki. Wszystko jest po cenach regularnych. Bardzo chętnie uzupełniłam bym moją biblioteczkę i takie 10-15 złotych byłoby idealne.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie