„Polska przedmurzem chrześcijaństwa” – to określenie dawnej Rzeczpospolitej utrwalone w polskiej kulturze. Przez dziesięciolecia uważano, że nasz kraj stał na straży chrześcijaństwa. W Polsce jest kilkadziesiąt milionów katolików, od pewnego czasu jednak coraz więcej mówi się o odpływie wiernych z Kościoła. Przybywa osób, które decydują się dokonać apostazji, czyli wystąpić ze wspólnoty kościelnej i formalnie zerwać z Kościołem wszelkie związki. W 2012 roku Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego po raz pierwszy podał do publicznej wiadomości liczbę osób, które zdecydowały się na apostazję – w 2010 roku z Kościoła wystąpiło 459 Polaków, najwięcej w metropolii warszawskiej.
Naszej religijności regularnie przygląda się Centrum Badania Opinii Społecznej. W marcu 2015 opublikowało raport „Kanon wiary Polaków”. Wykazał on, że niezachwianą wiarę w Boga deklaruje niespełna trzy piąte dorosłych Polaków (56 proc. respondentów). Chwile zwątpienia miewa nieco ponad jedna czwarta ankietowanych (27 proc.), z kolei co dwudziesty Polak przyznał, że tylko czasami wydaje mu się, że wierzy w Boga. Ok. 5 proc. ankietowanych zadeklarowało niewiarę w osobowego Boga, żyje jednak w przekonaniu o istnieniu pewnego rodzaju siły wyższej. Trzech na stu badanych wyraża zupełny brak wiary w Boga.
Badanie CBOS-u wykazało, że po roku 1997 uwidocznił się nieznaczny spadek niezachwianej wiary w Boga, minimalnie przybyło natomiast osób wątpiących i niewierzących.
O swojej religijności Polki dyskutują w sieci. Na pytanie „Czy chodzicie do kościoła i czy przestrzegacie nakazów kościelnych” postawione podczas jednej z internetowych dyskusji padło najwięcej odpowiedzi typu: „Nie chodzę do kościoła, ale jestem wierząca. Nie przestrzegam przykazań kościelnych, tylko boże ani niczego, co wymyślił kościół, czyli ludzie”; „Większość z nas mieszkając w Polsce, ma w sobie coś z moralności chrześcijańskiej. Co do kościoła, nigdy do mnie nie trafiały nabożeństwa, za dużo w tej organizacji obłudy”; „Uważam, że wiara wiarą, ale swój rozum trzeba mieć”; „Nie chodzę do kościoła, bo nie wierzę w tę instytucję, tylko w Boga. Tak jak ktoś napisał, ja również przestrzegam dekalogu. Nie przestrzegam natomiast przykazań kościelnych”.
Fot. Thinkstock
Wśród internautek toczy się dyskusja, czym właściwie jest religijność i deklaracja wiary. Po jednej stronie barykady są Polki, które – podobnie jak cytowane wcześniej internautki – uważają, że przykazania boże są ważniejsze od nakazów kościelnych i tych drugich nie przestrzegają. Po drugiej stronie są natomiast osoby, które uważają, że bycie „wierzącym niepraktykującym” to oksymoron, bo przynależność do wspólnoty kościelnej oznacza uczestniczenie w mszach świętych i przyjmowanie sakramentów.
Z raportu CBOS-u wynika, że wśród osób wierzących w Boga i niemających wątpliwości co do istnienia Stwórcy 20 proc. albo w ogóle nie uczestniczy w praktykach religijnych, albo robi to co najwyżej okazjonalnie. Regularne uczestnictwo w praktykach deklaruje dwie trzecie badanych (65 proc.) z tej grupy. A co z wiarą w życie po śmierci? Okazuje się, że tylko nieco ponad jedna trzecia z nas (36 proc.) uważa, że zgodnie z nauką Kościoła po śmierci trafimy do nieba, piekła albo czyśćca, w zależności od postępowania na ziemi. Dość popularna jest natomiast opinia, że śmierć nie jest końcem, trudno jednak przewidzieć, co po niej nastąpi.
CBOS obliczył również wartość wskaźnika ortodoksyjnej wiary – zmierzył ją w skali od 0 do 12. Wskaźnik powstał po zliczeniu odpowiedzi wskazujących na wiarę w grzech pierworodny, sąd ostateczny, niebo, piekło, zmartwychwstanie zmarłych, nieśmiertelną duszę, życie po śmierci, cuda i wysłuchiwanie modlitw przez Boga, a jednocześnie brak wiary w przeznaczenie, reinkarnację oraz posiadanie duszy przez zwierzęta. U ogółu Polaków wskaźnik ten wynosi 7,33. Kobiety okazały się bardziej wierzące od mężczyzn – u nas przeciętna wartość wskaźnika ortodoksyjnej wiary to 7,47. U mężczyzn – 7,17.
Fot. Thinkstock
Internautki tłumaczą swoje postępowanie: „Modlić do Boga mogę się wszędzie, kościół mi do tego nie jest potrzebny, a znam takich, co w niedzielę i święta biegają na mszę, a w tygodniu plują jadem, piją itd. A tacy z nich wielcy katolicy”.
Inna pisze natomiast: „Nie jestem zwolenniczką kościoła, dla mnie liczy się to, że wierzę w Boga, nie kradnę, nie oszukuję. Staram się przestrzegać zasad moralnych. Nie zgadzam się często z ich doktryną. Tak samo spowiedź – czy jakiś ksiądz jest mi w stanie odpuścić grzechy? Nie. Po co mam mu mówić, po to, żeby kazanie ułożył z moich grzechów? Jeżeli czegoś żałuję, spowiadam się w modlitwie, prosto do Boga. Jeżeli jest mi źle, także się modlę – pomaga. Kościół do niczego nie jest mi potrzebny”.
„Instytucja kościelna, duchowni ani religia jakiegokolwiek wyznania nie odgrywa w moim życiu żadnej roli. Nie mam wyrzutów sumienia, bo w zabobony nie wierzę ani przesądna nie jestem. Po co sobie dokładać kolejnych powodów do zamartwiania się, chłostając się myślami, że fatum na ciebie spadło?” – zastanawia się jedna z forumowiczek.
Fot. Thinkstock
Raport ISKK wykazał, że Kościół katolicki w Polsce ma zdecydowanie charakter kobiecy. W raporcie można przeczytać, że „religijność kobiet w Polsce wyraźnie różni się od religijności mężczyzn zarówno w natężeniu przeżywania, jak i w akceptacji prawd wiary”. Okazuje się, że Polki niemal dwukrotnie częściej niż mężczyźni deklarują się jako osoby „głęboko wierzące”, częściej też deklarują wiarę w Boga, a rzadziej ateizm.
– Kobiety w Polsce pozostają bardziej religijne, mimo że zmienia się ich funkcja oraz rola w społeczeństwie – zauważa ks. dr Wojciech Sadłoń, dyrektor ISKK (cytat za eKAI.pl). Zdaniem duchownego kobiety łatwiej przeżywają swoją wiarę, jest ona jakby bardziej „po drodze” ich osobowości. – Kobieta jest bardziej otwarta na relacje, na doświadczenie religijne, a więc na żywą relację z Bogiem. Porównanie najbardziej i najmniej religijnych diecezji w Polsce, wskazuje że mężczyźni potrzebują dodatkowej motywacji do tego, aby pójść do kościoła. Kobietom tymczasem wystarcza jakby samo doświadczenie religijne – dodaje ks. dr Sadłoń.
Statystyki dowodzą jednak, że coraz mniej Polaków chodzi na msze święte. ISKK podał w 2014 roku, że w kraju, w którym blisko 90 proc. osób deklaruje, że należy do Kościoła katolickiego, jedynie 39 proc. regularnie uczestniczy w mszach świętych. Na przestrzeni ostatnich 10 lat liczba wiernych uczestniczących w niedzielnych nabożeństwach spadła o dwa miliony.
Fot. Thinkstock
Stosunek do tradycji religijnych widać w podejściu Polek i Polaków do Bożego Narodzenia – od paru lat wyraźnie przybywa osób, które rezygnują z organizacji świąt i wyjeżdżają na urlop. Badania CBOS-u wykazały, że Boże Narodzenie w tradycyjny sposób spędza ok. 70 proc. z nas. Reszta woli wyjazd od siedzenia przy stole.
– Polacy coraz częściej wyjeżdżają, nie spędzają czasu w swoim rodzinnym mieście, odkrywają nowe miejsca. Spędzają czas tak naprawdę w kilku miejscach. Londyn to taki kierunek, który odnotowujemy dość duży wzrost lotów. Może to być też związane z kierunkiem emigracyjnym, ale myślę, że też Londyn ma bardzo dużo do zaoferowania w okresie świątecznym. Coraz większe zainteresowanie w Polsce również odnotowujemy na kierunku Azja. To jest kierunek, który coraz częściej jest odkrywany przez naszych rodaków. Przede wszystkim ten okres świąteczno-sylwestrowy. Polacy wykorzystują swój czas wolny, aby odkryć świat – mówi agencji informacyjnej Newseria Maciej Knopa, travel manager Fru.pl. Wśród popularnych kierunków są Wyspy Kanaryjskie, Dominikana, Kenia, Kuba.
RAF