Czy dobra literatura musi być niezrozumiała?

Polscy krytycy literaccy niestrudzenie wśród pisarzy poszukują wieszcza. A czytelnicy i tak wolą „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
Czy dobra literatura musi być niezrozumiała?
26.10.2014

Instytuty badawcze co i rusz donoszą, że większość Polaków nie czyta książek. Z badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że – zdaniem ponad połowy Polaków – kultura i sztuka nie są nam do niczego potrzebne. Nie brakuje opinii, że literatura męczy, jest niezrozumiała. I faktycznie na rynku wydawniczym (głównie polskim, choć ta tendencja widoczna jest też w innych krajach) można zaobserwować ogromny dysonans między tym, co lubią czytelnicy a tym, czym zachwycają się krytycy literaccy.

Lista najlepiej sprzedających się książek w 2013 roku w naszym kraju prowadzi do oczywistych wniosków – lubimy książki napisane łatwym językiem, proste i przyjemne, które nie zmuszają nas do intelektualnego wysiłku. Trylogia o Christianie Greyu, książki Katarzyny Grocholi, Anny Ficner-Ogonowskiej czy Stephena Kinga bezsprzecznie potwierdzają, że Polacy podczas czytania nie chcą się męczyć. Wybierają więc propozycje z wartką akcją, ciekawymi postaciami, intrygującą fabułą. Nie dla nich górnolotne spostrzeżenia czy coś, co pogardliwie nazywa się pseudointelektualnym bełkotem.

O książkach z list bestsellerów mówi się, że to literatura pop. A o autorach tego typu powieści – że to „pierwszorzędni pisarze drugorzędni”. Tak nazywa się dziś nawet Henryka Sienkiewicza. Sam Witold Gombrowicz o dziełach Sienkiewicza w swoich „Dziennikach” pisał tak: „Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha – i nie możemy się oderwać”. Nie da się ukryć, że autor trylogii operował prostym językiem, a to zawsze trafia do czytelników.

Pogodzić krytyka i czytelnika

Rzadko zdarza się natomiast, że książki z gatunku literatury pop trafiają w gusta krytyków. I na odwrót – pozycje nagradzane rzadko kiedy okazują się bestsellerami. Choć zdarzają się wyjątki. Jest nim np. Dorota Masłowska, enfant terrible polskiej literatury. Jej „Wojną polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną” zachwycili się Jerzy Pilch, Robert Leszczyński i Marcin Świetlicki, książka zdobyła również nominację do nagrody Nike i otrzymała Paszport Polityki (za „oryginalne spojrzenie na polską rzeczywistość oraz twórcze wykorzystanie języka pospolitego”).

czytanie książki

Poszukiwanie wieszcza

Gdy popatrzy się na listę książek nominowanych do tegorocznej Nagrody Literackiej Nike (którą zdobył Karol Modzelewski), nie znajdzie się żadnej publikacji z listy bestsellerów (może poza Jerzym Pilchem, do którego polscy czytelnicy mają wyraźną słabość). „Niebko” Brygidy Helbig, „Nocne zwierzęta” Patrycji Pustkowiak, „Ości” Ignacego Karpowicza to nie są lektury do poduszki. Wymagają zaangażowania i maksymalnego skupienia.

W Polsce pokutuje przekonanie, że tylko nieliczni zasługują na to, by nazywać się pisarzami. Reszta to autorzy. W „Gazecie Wyborczej” na początku 2014 roku ukazał się tekst, w którym grupa dziennikarzy stawia następującą tezę: „Rzemiosło w fachu pisarskim jest w Polsce uparcie deprecjonowane na rzecz poszukiwania wieszcza”. W artykule czytamy: „Wciąż jeszcze nie możemy się uporać z przekonaniem wbitym przez Mickiewiczowskiego bohatera w podświadomość, iż prawdziwy wieszcz jest ponad ludem i pozostaje przezeń niezrozumiany (…). Mentalnie tkwimy w paradygmacie głoszącym, że wielka literatura może być doceniona tylko przez garstkę intelektualistów znajdujących się na podobnych wyżynach jak sam autor”.

czytanie książki

Nobliści piszą prostym językiem

Trzeba zauważyć, że różnimy się pod tym względem od reszty świata, która coraz rzadziej szuka wieszcza, a coraz częściej docenia rzetelne, świetnie napisane, dobre książki – jeśli nie z gatunku pop, to z tzw. literatury środka. Dwa ostatnie literackie Noble świadczą o tym bezsprzeczne. Kanadyjka Alice Munro (Nobel 2013) pisze prostym językiem. Opowiada o kobietach, ich uczuciach, psychice, wyborach, przed którymi stają. Francuz Patrick Modiano (Nobel 2014) też nie sili się na górnolotność, a jego powieści mają urok, wdzięk i niepowtarzalny klimat.

Wygląda na to, że również w Polsce przybywa osób zmęczonych podziałem na literaturę wielbioną przez krytyków i tę wybieraną przez czytelników. Portal Dzika Banda właśnie powołał do życia nową Nagrodę Literacką im. Henryka Sienkiewicza. Nagrodę otrzyma powieść, która jest popowa (dowolność gatunkowa: od fantastyki, grozy, przez kryminał po obyczaj), a przy tym prezentuje świetny poziom literacki. To pierwsze w naszym kraju wyróżnienie, które ma być przyznawane pisarzom cenionym nie tylko przez jurorów nagród literackich, ale także przez czytelników.

Ewa Podsiadły-Natorska

czytanie książki

Co na to czytelnicy? Niewielu podzieliło entuzjazm krytyków. W portalu lubimyczytać.pl nie brakuje osób, które dały książce tylko jedną gwiazdkę (mniej nie można). „Jest to chyba najgorsza książka, z jaką przyszło mi mieć do czynienia”; „Totalny bełkot i bzdura”; „Mam wielki dylemat z panią Masłowską. Po przeczytaniu nadal nie wiem, czy to talent, czy badziewie totalne” – to tylko niektóre z wypowiedzi. Ale ci, którzy ocenili „Wojnę…” wysoko, piszą wprost: „Komu się ta książka nie spodobała, to najwyraźniej jej nie zrozumiał”.

Co autor miał na myśli?

Czy zatem faktycznie jest tak, że literatura doceniana, nagradzana i uważana za dobrą (tzw. literatura wysoka) musi być trudna w odbiorze, niezrozumiała dla zwykłych zjadaczy chleba? Posłużę się przykładem Magdaleny Tulli, która uważana jest za jedną z najwybitniejszych polskich pisarek. Jej „Sny i kamienie” spotkały się z bardzo przychylnym odbiorem krytyków literackich – porównywano je m.in. do prozy Brunona Schulza. Autorka za tę powieść otrzymała Nagrodę Fundacji im. Kościelskich.

Magdalena Tulli była kilkukrotnie nominowana do Nike, a jej książki przetłumaczono na wiele języków. Praktycznie każda jej publikacja spotyka się z uznaniem krytyków. Mimo to dla wielu Polaków proza Tulli pozostaje ciężkostrawna.

czytanie książki

Jedna z użytkowniczek portalu lubimyczytać.pl tak pisze o „Snach i kamieniach”: „Fanfaronada. Paplanie (żeby nie użyć innego, brzydkiego słowa, też na P) o niczym. Nadawanie na siłę głębi natchnionemu bełkotowi. Symbole? Ach, tak, symbole, oczywiście, najlepiej zasłonić się symbolizmem, żeby ukryć niespójność i mętne treści. Jak ktoś się przyzna, że nie zrozumiał, to wyjdzie na przygłupa, więc wszyscy krzyczą i ekscytują się – jakie to mądre, jakie odkrywcze! Ja uważam, że utwór nie powinien wyjść poza szufladę autorki, ponieważ jest przejrzysty tylko dla niej”.

I jeszcze jedna opinia: „Na początku czytania byłam przerażona. A kiedy przeczytałam następujący fragment: >>Kto tylko powie jest drzewem, z miejsca pomyśli o maszynie, kto powie jest maszyną, pomyśli od razu o drzewie. Dlatego słowa jest drzewem i nie jest drzewem znaczą w istocie to samo<<, uznałam, że chyba jestem za głupia na czytanie tej książki, bo kompletnie nie zrozumiałam, co autor miał na myśli”.

Polecane wideo

Komentarze (14)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 28.10.2014 01:10
Zupełnie nie zgadzam się z opinią, że dobra literatura powinna być trudna w odbiorze. Bzdura, Bułhakow i Zola pisali językiem banalnym, trudno ich książek nie rozumieć, a obaj byli dla mnie mistrzami swojego fachu. Co do Masłowskiej... Szkoda słów. Książkę zrozumiałam dokładnie tak samo, jak zachwycający się nią krytycy, czyli chyba zgodnie z założeniem autorki (?), ale dalej uważam, ze to bełkot, gimnazjalistka napisałaby takie samo "dzieło", szczególnie, gdyby wcześniej wypiła potajemnie piwo za krzakiem. Masłowska kupuję w krótkich, muzycznych formach, które są jednocześnie poważne i żartobliwe, ale jako pisarka - o zgrozo. Poza tym, nie widzę nic złego w lekturach odrobinę ambitniejszych od Greya, takich, w których pojawiają się nawiązania do kultury, sztuki, historii, polityki. Dla mnie taką książką było "Dwanaście kręgów". Nie lubię podejścia do książek w stylu "pies do jeża". Zakładanie z góry, że coś jest za trudne, za ambitne, za jakieś. Czasem fajnie przeczytać coś lekkiego, ale nie powinno się uciekać od pozycji, które wymagają odrobinę intelektualnego wysiłku. Jakoś ostatnio kultura czytelnicza wydaje mi się leniwa, nikomu nie chce się poszerzać literackich horyzontów.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 27.10.2014 20:17
Dobry artykuł! Piszę w maju rozszerzoną maturą z polskiego i muszę się powoływać tylko na te "wyszukane" książki, których czasem po prostu nie rozumiem. Wychodzi na to, że nauczę się interpretacji dzieł na pamięć i tyle z tej matury będzie..
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.10.2014 17:22
Ale to nie jest tak, że książki napisane prostym językiem muszą być głupie. Czytam sporo książek z dziedziny medioznawstwa i często jest tak, że te wydane po angielsku są dla mnie mniej męczące i bardziej zrozumiałe, niż te polskich autorów, a treść jaką przekazują jest na porównywalnym poziomie. U nas panuje jakiś dziwny mit, że jeśli chce się być postrzeganym poważnie, to trzeba uczynić ze swoich wypowiedzi stylistyczne esy-floresy, choćby mówić "nie mam takiej wiedzy" zamiast "nie wiem". Wydaje mi się, że wartościowa treść obroni się sama, nawet jeśli ubierze się ją w całkiem zwyczajne słowa.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.10.2014 13:57
To, że ktoś czyta Greya nie oznacza, że jest głąbem. Ludzie czasami chcą poszerzać horyzonty i czytują różne rodzaje literatury- od najlżejszych po cięższe. Ja np. czytam aktualnie dość infantylną sagę o Sookie Stackhouse (serial ,,Czysta Krew"), ale lubię też Kinga, Sparksa, Tołstoja...Gusta literackie/filmowe/muzyczne to tylko gusta, nie zawsze odzwierciedlają charakter czy inteligencję człowieka. Czytajmy to co sprawia nam radość i nie oceniajmy.
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 26.10.2014 13:47
A może niech każdy czyta to, co mu się podoba? To normalne, że po 8 godzinach pracy nie chce mi się zasiadać do Pana Tadeusza tylko do czegoś o wiele lżejszego, co mnie odpręży i zrelaksuje. Akurat podanej tutaj za przykład książki jaką jest ,,50 twarzy Greya" nie czytałam, ale na mojej półce widnieją raczej same łatwe i przyjemne lektury. Grunt to czytać, bo każda książka rozwija wyobraźnie. A co się czyta- to zależy tylko od gustu człowieka. A o gustach się nie dyskutuje.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie