Kilka zakątków na świecie cieszy się ponurą sławą miejsc chętnie wybieranych przez osoby planujące rozstać się z życiem. Najsłynniejszym z nich jest most Golden Gate w San Francisco, z którego – od czasu otwarcia w 1937 r. – skoczyło blisko 1,5 tysiąca samobójców. Zdecydowana większość nie przeżyła upadku z wysokości 75 metrów.
W Wielkiej Brytanii desperaci wybiegają najczęściej klifowe urwisko Beachy Head oraz… stacje londyńskiego metra. Szacuje się, że pod nadjeżdżającą kolejkę każdego roku rzuca się kilkadziesiąt osób.
Samobójcy często skaczą również ze słynnej Wieży Eiffla, Kanału Korynckiego w Grecji, chińskiego mostu Nanjing Yangtze czy niemieckiego Grosshesseloher Isarbrücke, gdzie zginęło dotąd blisko 300 osób.
Jednak żadne z tych miejsc nie jest równie przerażające co Aokigahara, nieprzypadkowo nazywany lasem samobójców.
Morze drzew
Japończycy od wieków określają ten zakątek mianem „morza drzew”, ponieważ Aokigahara to niezwykle gęsty las, gdzie nawet w słoneczny dzień panuje nieprzenikniony mrok i cisza, ponieważ nie dociera tu nawet najmniejszy podmuch wiatru. Puszcza porasta zastygłą lawę, stąd ogromna ilość skał, rozpadlin i jaskiń. Telefony komórkowe tracą tutaj zasięg i nawet kompasy mają problem ze zlokalizowaniem właściwego kierunku.
W lesie rzadko pojawiają się turyści obawiający się nie tylko zgubienia drogi, ale przede wszystkim natknięcia się na… ludzkie szczątki. Bywalcy Aokigahary opowiadają bowiem straszne historie o rozkładających się ciałach, kościach, czaszkach czy pozostałościach ubrań, które można znaleźć wśród gęstwiny drzew. O ludzkich tragediach świadczą wyblakłe listy pożegnalne, zdjęcia przybite do drzew i pętle zwisające z gałęzi.
Puszcza u podnóża góry Fudżi co roku przyciąga rzesze Japończyków, którzy podejmują dramatyczną decyzję o odebraniu sobie życia. Choć miejscowe władze przestały publikować oficjalne dane na temat liczby samobójstw dokonywanych w Aokigaharze, jest niemal pewne, że każdego roku przekracza ona setkę.
Dlaczego Aokigahara tak mocno przyciąga samobójców?
Niektórzy obwiniają o to pradawne mroczne siły, które wieki temu zawładnęły puszczą u podnóża góry Fudżi. Jednak do jej „popularności” niewątpliwie przyczyniła się także literatura. Wzrost liczby osób odbierających sobie życie w tym lesie wiąże się bowiem z sukcesem powieści japońskiego pisarza Seichō Matsumoto, m.in. „Pogody fal” opowiadającej o duchu kobiety, która popełniła samobójstwo w lesie Aokigahara.
Gdy w 1993 roku Wataru Tsurumiego opublikował wielki bestseller „Kompletny podręcznik samobójstwa”, puszczę u podnóża Fudżi opisał jako idealne miejsce na rozstanie się z życiem.
Ostatnie potwierdzone statystyki pochodzą z 2004 roku, kiedy w puszczy odnaleziono 108 ciał. Jednak nie ulega wątpliwości, że samobójców może być znacznie więcej, ponieważ niektórzy desperaci wybierają trudno dostępne zakątki lasu, gdzie nikt się nie zapuszcza. Czasem udaje się ich zlokalizować dopiero po latach, a czasami w ogóle.
Zastanów się raz jeszcze
„Jedni się wieszają, inni zażywają truciznę, podcinają sobie żyły i zwijają się w kłębek, by powrócić w nicość. Wielu dla pewności stosuje kilka metod. Niektórzy budują przedtem prowizoryczne schronienia i w nich czekają na sen, z którego się nie obudzą. Zostają po nich osobiste rzeczy: zbutwiałe skórzane torebki z logo drogich firm, buty, notesy, grzebienie, spinki i inne plastikowe drobiazgi, które długo po tym, jak rozłoży się ciało, wciąż tam będą” – pisze Joanna Bator w książce „Rekin z parku Yoyogi” (W.A.B. 2014).
Samobójców nie przekonują ostrzeżenia i apele umieszczane przy wjazdach do Aokigahary. Napisy na tabliczkach brzmią np. „Zastanów się raz jeszcze!”, „Proszę, skontaktuj się z policją, nim postanowisz się zabić!” czy „Twoje życie jest cennym darem od rodziców”.
Niezdecydowani samobójcy oznaczają swoją trasę w głąb lasu kolorowymi taśmami, żeby w razie zmiany postanowienia móc wrócić. Jednak zwykle symbole na drzewach stają pomocą dla policji czy wolontariuszy, którzy w ten sposób docierają do ciała.
Miejscowe służby są bardzo wyczulone na problem i często zatrzymują prewencyjnie osoby wyglądające na potencjalnych samobójców, np. samotnych mężczyzn w garniturach wędrujących po lesie.
Nic dziwnego, że w następnych latach Aokigahara zyskała ogromną popularność. Opowieści o tym lesie trafiły na podatny grunt w Kraju Kwitnącej Wiśni. W Japonii odsetek samobójstw jest jednym z największych na świecie. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na 100 tys. mieszkańców radyklaną decyzję podejmuje 26 osób.
Tamtejsze społeczeństwo ma inny stosunek do odbierania sobie życia. Od wieków za bardzo honorowe rozwiązanie uważa się tam seppuku, czyli rytualne samobójstwo poprzez rozpłatanie mieczem wnętrzności. Według tradycji japońskiej dusza mieści się właśnie w brzuchu, gdzie też umiejscowione są uczucia. Sepukku miało być dowodem niewinności samobójcy i okazania szczerości jego zamiarów. Po śmierci oczyszczano go ze wszelkich zarzutów.
Ewa Podsiadły-Natorska