Już tylko nieco ponad miesiąc został do premiery najbardziej oczekiwanego filmu roku. Dla fanek powieści E.L. James to wręcz wydarzenie dekady. Wreszcie nasze wyobrażenia zmaterializują się na kinowym ekranie. Premiera ekranizacji „Pięćdziesięciu twarzy Greya” zapowiedziana jest na dzień przed tegorocznymi Walentynkami. Czy Jamie Dornan i Dakona Johnson sprawdzą się jako Christian i Anastasia? Czy dzieło filmowców będzie równie odważne, co powieść? Tego dowiemy się już wkrótce.
Niektórzy jednak wcale nie są tego ciekawi – atakują wszystko, co związane ze skandalizującą trylogią. Autorce zarzucają grafomaństwo, a czytelniczkom – naiwność czy wręcz braki w inteligencji. Dla nich to wyłącznie pozbawione sensu i klasy „porno dla mamusiek”, a gigantyczna popularność serii – kolejny dowód na zidiocenie społeczeństwa. Mają do tego prawo, ale nie biorą pod uwagę kilku niezwykle istotnych kwestii...
Dlaczego powieść „Pięćdziesiąt twarzy Greya” zasługuje na uwagę i nie należy jej tak łatwo skreślać?
GIGANTYCZNY SUKCES
Krytycy twierdzą, że powieść napisana jest fatalnym językiem, bohaterowie niczego sobą nie reprezentują, a fabuła jest zwyczajnie naiwna. To już kwestia gustu, ale faktem pozostaje, że to największy wydawniczy sukces ostatnich lat. Dzieło E.L. James sprzedało się na całym świecie w liczbie ponad 100 milionów egzemplarzy. Książkę przetłumaczono na ponad 50 języków. W Wielkiej Brytanii „porno dla mamusiek” sprzedawało się lepiej, niż ostatnia część kultowej serii o Harry`m Potterze. To nie zdarza się codziennie, dlatego powieść i autorka zasługują na uznanie.
ROZBUDZENIE SEKSUALNOŚCI DOJRZAŁYCH KOBIET
Myli się ten, kto uważa, że czytelniczki „Pięćdziesięciu twarzy Greya” są tak samotne i nieszczęśliwe, że pozostało im tylko życie historią innych. W tym przypadku seksownego Christiana i uległej Anastazji. Mogło tak być, ale dla wielu kobiet powieść stała się impulsem. Seksuologowie potwierdzają, że wiele pań po 40. na nowo odkryło swoją seksualność. Nie wstydzą się swoich potrzeb i nawet najbardziej odważnych fantazji. Potwierdzają to także lekarze, którzy coraz częściej muszą interweniować w sypialniach...
ŹRÓDŁO INSPIRACJI
Chociaż seksualność od lat atakuje nas ze wszystkich stron, większość z nas podchodziło do tematu wyjątkowo zachowawczo czy wręcz konserwatywnie. Seks tylko przy zgaszonym świetle i „po Bożemu”. Niepozorna powieść brytyjskiej autorki pokazała wielu kobietom, że można inaczej. Nawet wieloletni mąż może stać się naszym osobistym Christianem Greyem. Wystarczy odrobina fantazji. Kto wie, być może w podobny sposób „Pięćdziesiąt twarzy Greya” działa na młode kobiety spragnione dojrzalszego partnera i dorosłych panów marzących o chwili zapomnienia w ramionach młodszej kochanki...
WZROST WSKAŹNIKÓW CZYTELNICTWA
Oczywiście, są osoby, które za literaturę z prawdziwego zdarzenia uznają jedynie klasyczne dzieła wybitnych autorów i gardzą całą resztą. Nie można jednak udawać, że „Pięćdziesiąt twarzy Greya” nie istnieje i zupełnie się nie liczy. Dla wielu czytelników była to pierwsza od lat przeczytana książka. Mało ambitna, niezbyt wymagająca, kiczowata? To nie ma większego znaczenia. Najważniejsze jest to, że miliony osób na całym świecie na nowo odkryło lub pierwszy raz w życiu doświadczyło prawdziwej przyjemności czytania. Mamy nadzieję, że na dziełach E.L. James się nie skończy.
PODRĘCZNIK DLA MĘŻCZYZN
Nie ma na ten temat wiarygodnych danych i pewnie nigdy nie będzie. Panowie tak łatwo nie przyznają się do czytania tego typu literatury. Żaden samiec z krwi i kości nie powie wprost, że zaczytuje się w tandetnym „porno dla mamusiek”. To jednak nie zmienia faktu, że wielu się na to zdecydowało. Choćby z czystej ciekawości, dlaczego ich ukochana przez kilka dni siedzi z wypiekami nad książką, a w chwilach uniesienia wykrzykuje imię Christian. Możemy się z tego tylko cieszyć – mężczyźni zrozumieją, że grzeczna, poukładana i przewidywalna partnerka na co dzień oczekuje szacunku i adorowania, ale czasami chciałaby zaszaleć w sypialni.
ODCZAROWANIE SADO MASO
Do tej pory sadomasochizm i groźnie brzmiący skrót BDSM kojarzyły nam się z patologicznym zboczeniem. Wiązanie? Dyscyplina? Żaden normalny człowiek tego nie robi. Uciechę z tego typu praktyk mogą czerpać wyłącznie zaburzeni psychicznie dewianci. A jednak nie! Niezwykła popularność „Pięćdziesięciu twarzy Greya” udowadnia, że w większości z nas tkwi tłumiona do tej pory ochota na mocniejsze wrażenia w sypialni. Zainspirowani powieścią czytelnicy wprowadzają swoje fantazje w życie i nie ma w tym nic dziwnego. To normalne i może dziać się nawet u Twoich sąsiadów...
PLANY NA WALENTYNKI
Gdyby nie książka, nie byłoby filmu. Gdyby nie film, miliony mężczyzn na całym świecie znowu nie miałoby pomysłu, jak uczcić Dzień Zakochanych. W tym roku nie mają tego problemu, bo wielu z nich zdecyduje się zabrać swoje ukochane kobiety na ten właśnie seans. Kto wie, być może niektóre sceny z filmu uda się potem wprowadzić w życie...
Jak widzicie, nie trzeba być fanatyczną wielbicielką „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, by docenić wkład E.L. James w kulturę i... życie seksualne milionów ludzi.