W większości krajów Zachodu dieta wegańska jest uznawana za zdrową i polecana jest także dla dzieci. W Polsce pozytywną opinię uzyskał jedynie wegetarianizm, czyli żywienie bezmięsne, ale z produktami pochodzenia zwierzęcego, takimi jak mleko czy jajka. Co oczywiście nie oznacza, że wegańskich rodziców i ich pociech w naszym kraju nie ma. Są i jest ich z roku na rok coraz więcej. Niektórzy jednak rezygnują i wracają do tradycyjnego żywienia. Dlaczego?
Ewelina jest mamą 5-letniego syna, który przez większą część życia nie spożywał mięsa, ani innych produktów pochodzących od zwierząt. Był małym weganinem. Podobnie jak jego rodzice, którzy na dietę roślinną przeszli kilka lat przed jego narodzinami. Dziś kobieta przyznaje, że był to błąd, a zdrowy styl życia przypominał funkcjonowanie w sekcie. Nie było miejsca na fakty, ale wyłącznie przekonania. Do czasu, kiedy chłopiec przestał się prawidłowo rozwijać.
W rozmowie z nami zdradza, jak wygląda wychowanie małego weganina i dlaczego jej zdaniem nie jest to rozsądny wybór.
Zobacz również: LIST: „Przeszłam na weganizm. Ludzie przestali mnie lubić! Jest coraz gorzej...”
fot. Thinkstock
Papilot.pl: Kiedy przeszłaś na weganizm?
Mniej więcej 8 lat temu, czyli 3 lata przed narodzinami syna. To nie była tylko moja decyzja. Uległam mężowi, który fascynował się zdrowym stylem życia już wcześniej. Od dawna był wegetarianinem, a ja w ogóle nie zwracałam uwagi na to, co jem. Kiedy zamieszkaliśmy razem, postanowiliśmy spróbować. Z naszego domu zniknęły wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego.
Łatwo się przyzwyczaić?
Miałam bardzo dobre nastawienie i byłam ciekawa, do czego to zaprowadzi. Problemy pojawiały się jednak na każdym kroku, bo naprawdę trudno znaleźć w polskich sklepach w 100% wegańskie jedzenie. We wszystkim są np. śladowe ilości mleka czy jajek. Zaczęliśmy spędzać mnóstwo czasu w kuchni i gotować. Po kilku miesiącach to stało się oczywiste i już wiedziałam, że dobrze zrobiliśmy.
Czułaś się lepiej?
Na początku na pewno tak, ale później chyba sobie to wmawiałam. Coraz częściej brakowało mi siły, a badania okresowe wcale nie wyszły idealnie.
fot. Thinkstock
Twój stan zdrowia się pogorszył?
Pojawiły się niedobory, a cholesterol poszybował w górę. Magnez, żelazo, witamina B12 - musiałam zacząć je suplementować. No i ograniczyć orzechy oraz mleka orzechowe, które są dosyć tłuste. Ale wtedy nie uznałam tego za ostrzeżenie. Trudno się wycofać, kiedy jesteś przekonana, że to nie tylko dieta, ale misja. Tym, co jesz, zbawiasz świat. Gdybym wróciła do dawnego żywienia, to pokazałabym swoją słabość. No i nie wiem, czy byłabym dalej ze swoim mężem.
Misja wbrew zdrowemu rozsądkowi?
Potem sytuacja się poprawiła. Zaczęłam czuć się naprawdę lepiej. Znaleźliśmy sposób jak dostarczać sobie niezbędne witaminy i mikroelementy w jedzeniu. Kiedy zaszłam w ciążę, sprawa była dla mnie oczywiste - w wegańskiej rodzinie urodzi się mały weganin. Dużo czytałam na ten temat, konsultowałam się też z lekarzami i myślałam, że jestem na to gotowa.
Lekarze nie mieli obaw?
W rejonowej przychodni łapali się za głowę, dlatego chodziłam do prywatnego gabinetu. Tam przyjmował pan doktor przychylny naszym poglądom.
Zobacz również: Na Instagramie promowała weganizm i zdrowy styl życia. Dzisiaj przyznaje się do OBSESJI!
fot. Thinkstock
Czym karmi się wegańskie niemowlę?
Najpierw oczywiście piersią, potem wprowadziłam specjalne mieszanki modyfikowane. Skoro dziecko weganki urodziło się w pełni zdrowe, to tylko potwierdziło słuszność moich wyborów. Przez pierwszy rok nie było żadnych problemów. Potem przyszła pora na warzywne i owocowe papki. Syn przybierał na wadze, ale dosyć wolno. Konsultowałam to z lekarzem, ale stwierdził, że to normalne dla maluchów na diecie roślinnej. Po 2 latach był dzieckiem bardzo szczupłym, ale zdrowym. Praktycznie nie chorował.
Ale wkrótce coś zaczęło się psuć…
Tak i to dosłownie. Jego zęby były w coraz gorszym stanie, bardzo dużo spał, badania kontrolne wykazały, że wzrost i waga nie mieszczą się w normie. Trzeba było go trochę podtuczyć, dlatego w diecie pojawiło się coraz więcej cukru. Kiedy myślałam, że zapanowałam nad sytuacją, okazało się, że nie do końca.
Co masz na myśli?
Szczegółowe badania krwi wykazały praktycznie same niedobory. Żelazo, magnez, witamina D, B12 i tak dalej. Spanikowałam.
fot. Thinkstock
Lekarze oskarżyli cię o zaniedbanie?
Oczywiście nie, bo dalej konsultowałam się ze specjalistą, który sam jest weganinem. On na wszystko miał wytłumaczenie i dobrą odpowiedź. Twierdził, że to minie. U normalnego lekarza pewnie wprowadzono by przymusowe żywienie dożylne, a mnie postawiono zarzuty. Nawet mój mąż zaczął dostrzegać, że coś jest nie tak. W sumie wytrzymaliśmy 3 lata i mogliśmy doprowadzić do najgorszego. A trzeba mieć na uwadze, że naprawdę stosowaliśmy urozmaiconą dietę. To nie było tak, że dziecko żyło tylko na bananach. Bardzo dbaliśmy o różnorodność.
Co dalej?
Wpadliśmy w panikę. Widzieliśmy, że nasze dziecko jest słabe i coraz mniej zdrowe. Miłość okazała się jednak silniejsza od przekonań i zaczęliśmy naginać swoje zasady. Pojawiły się produkty mleczne. Przymykaliśmy oczy, kiedy moja mama wprowadzała do jego diety mięso. Ale kiedy to przyniosło skutek - syn zaczął zdrowo rosnąć, a wyniki badań nie były już tak alarmujące, wtedy przejrzeliśmy na oczy. To nas nawróciło.
Koniec z weganizmem?
Dla syna koniec. Chodzi do przedszkola, gdzie je tak, jak wszystkie inne dzieci. My jesteśmy na diecie prawie wegetariańskiej, bo od czasu do czasu spożywamy ryby.
fot. Thinkstock
Masz sobie coś do zarzucenia?
Żałuję, że byłam taka ślepa. Kierowałam się myśleniem charakterystycznym dla sekty. Weganizm był moim bogiem, nie mogłam go zawieść. Nie przekonywały mnie nawet fakty, które temu przeczyły. Mogłam przecież zrujnować zdrowie mojego dziecka. Dziś nikt mnie już nie przekona, że takie eksperymenty są dobre. Młody organizm potrzebuje białka zwierzęcego. Świadczą o tym konkretne wskaźniki - dawne i aktualne pomiary oraz wyniki badań syna. Wreszcie doszedł do siebie.
Zdeklarowani weganie stwierdzą zapewne, że brakowało wam wiedzy.
Nie wierzę w to. Podchodziliśmy do tematu bardzo serio. Stosowaliśmy się do wszystkich zaleceń i nic dobrego z tego nie wynikło. Prawie wykończyłam swoje dziecko, a to naprawdę otwiera oczy. Przesada w żadną ze stron do niczego nie prowadzi.
Co powiesz wegańskim rodzicom, którzy spodziewają się dziecka?
Zacznijcie myśleć, zamiast kierować się obsesjami. Od szklanki mleka czy kawałka mięsa dla dziecka świat się nie zawali.
Zobacz również: Pizza wegańska