Konkurs, w którym nasze Czytelniczki mogły wygrać 3 zestawy kosmetyków pielęgnacyjnych od marki Dermedic oraz sportową saszetkę typu nerka dobiegł końca. Otrzymałyśmy od Was całe mnóstwo oryginalnych, a przede wszystkim inspirujących zgłoszeń. Jesteśmy pod wrażeniem, że aż tyle z Was prowadzi tak aktywny, sportowy tryb życia!
Wybór był bardzo trudny, ale ostatecznie konkursowe jury wyłoniło 3 prace, które zdecydowanie wyróżniały się na tle pozostałych zgłoszeń. Przypomnijmy, że pytanie konkursowe brzmiało: "Jaka jest Twoja ulubiona forma aktywności sportowej na świeżym powietrzu?"
Jest nam niezmiernie miło poinformować, że laureatkami konkursu zostały:
Poniżej publikujemy nagrodzone prace konkursowe:
"Moją ulubioną formą aktywności sportowej na świeżym powietrzu jest bieganie. Spełnia ono najskrytsze marzenia i ambicje zawodowe ludzi pracy. Jest syntezą rzemiosła:
- nauczyciela -> nie trzeba się uczyć biegać,
- garncarza -> dbanie o formę,
- rzeźbiarza -> rzeźbienie sylwetki,
- artysty plastyka -> plastyczność ruchu,
- pirotechnika -> dynamizm,
- fryzjera -> z wiatrem we włosach,
- żołnierza -> z marszu rozgrzewka,
- kucharza -> bieganie od kuchni,
- dyrygenta -> narzucanie własnego tempa,
- spikera radiowego -> ze słuchawkami na uszach,
- logopedy -> z językiem na brodzie,
- psychologa -> dasz radę!
- psychiatry -> bieg oczyszcza psychikę,
- duchownego -> "w zdrowym ciele zdrowy duch",
- zakonnika -> od startu do mety, nigdy w pół drogi,
- geodety -> wyznaczanie terenu,
- podróżnika -> odkrywanie terenu,
- leśnika -> biegiem przez las,
- szewca -> dobre buty to podstawa,
- komika -> dobry humor to podstawa,
- stroiciela -> w dobrym nastroju,
- modelki -> w odpowiednim stroju,
- ogrodnika -> podziwiając przyrodę wokół,
- matematyka -> licząc kilometry,
- lekarza -> badając tętno w czasie biegu,
- dietetyka -> wyliczając kalorie...
- strażaka -> ...spalone,
- dentysty -> bieganie nie boli!
- adwokata -> masz prawo biegać,
- biegłego sądowego -> biegłe działanie
Biegać może każdy - lepiej lub gorzej. Gorzej, jak ktoś nie rusza się w ogóle."
Joanna J.
"Wiosną i latem biegnę na zieloną trawę i gram ze znajomymi w badmintona. Badminton jest świetnym sposobem na utrzymanie kondycji i zacieśnianie więzi towarzyskich. Pamiętam, jak w dzieciństwie organizowałam "Wielkie Turnieje Badmintona", w których uczestniczyły wszystkie dzieci z podwórka. To była świetna zabawa, dlatego rok temu ze znajomymi postanowiliśmy znów grać w naszych osiedlowych turniejach. W prawie każdy weekend gramy w badmintona. Przebijanie nad siatką lotki za pomocą rakietki pomaga nam utrzymać kondycję. Ponadto gra daje możliwość rywalizacji w zdrowej atmosferze. Innym sposobem na utrzymanie kondycji są ćwiczenia z hantlami. Co pewien czas zmieniamy program ćwiczeń, co sprawia, że nigdy się nie nudzimy. Na świeżym powietrzu i w doborowym towarzystwie ćwiczy się najlepiej. Zdecydowanie!
Dołączam zdjęcie z treningu :)"
Joanna M.
"Rekrutację komandosów czas zacząć. Tutaj liczy się współpraca, a nie lans. Runmageddon to jest prawdziwa katorga cielesna i umysłowa i trzeba się nauczyć współpracować w grupie, zwłaszcza na tak niebezpiecznym terenie, jakim jest bieszczadzka dżungla. Jak przetrwać w takiej głuszy? W tym „zawodzie” to nie tężyzna fizyczna jest najważniejsza, ale silna psychika i wola przetrwania. To jest najtrudniejsze zadanie dla komandosa – przetrwanie. To jest właśnie moja ulubiona aktywność fizyczna na świeżym powietrzu. Tylko takie poświęcenie kiepsko odbija się na skórze. Bieganie po lesie i taplanie w błocie, przesuszenia i zranienia są dla cery złem wcielonym. I tutaj z pomocą przychodzi Dermedic. Zrzucam skórę komandosa i daję skórze odrobinę ukojenia. Wtedy odzyska siły, a ja dalej będę mogła grać w te męskie gry. To jest właśnie idealna pielęgnacja dla mojej skóry, choć na początku wcale nie chciałam używać żadnych kosmetyków. Uważałam się za twardzielkę, zawsze byłam chłopczycą. W dzieciństwie wolałam się bawić w wojnę niż lalkami. A prawdziwy komandos przecież nie używa kremów i to jeszcze przeciwzmarszczkowych. Nie chciałam. W ogóle uważałam, że to beznadziejny pomysł. Po co kobiecie odbierać jej naturalność i fałdki na twarzy oraz radość z wyglądu zasuszonej rodzynki? Przecież zmarszczki to oznaka dojrzałości, naturalności i kobiecości. Czyż nie wspaniale wstać rano, spojrzeć w lustro i ujrzeć twarz pofałdowanego mopsa? Przecież to taka cudowna rasa. A czy nie fajnie jest nie musieć się przebierać za wiedźmę na Halloween tylko straszyć dzieciaki swoim naturalnym wyglądem przy okazji niszcząc coś w napadzie furii? O niebiosa!!! Gdzieżbym śmiała z tego rezygnować! Do takich kuriozalnych wniosków doszłam kiedy pewnego pięknego poranka się ujrzałam w zwierciadle po weekendzie spędzonym w dziczy. Sięgnęłam po tajną broń od Dermedic, który niczym nektar i ambrozje dla greckich bogów są życiodajną siłą dla twarzy. I wcale nie zaszkodziło to mojemu wizerunkowi kobiety – wojowniczki twardo stąpającej po ziemi. W końcu komandoski też mogą być zadbaną twarz, a na paznokciach hybrydy za 3 dychy."
Edyta Z.
Bardzo dziękujemy za wszystkie zgłoszenia, a laureatkom serdecznie gratulujemy!
Zobacz również: W ten prosty sposób zaczniesz wreszcie ćwiczyć. Nawet jeśli bardzo Ci się nie chce