Na pierwszy ogień idzie scenariusz z przymrużeniem oka, który charakterem zdecydowanie odróżniał się od reszty prac, które wysłałyście na konkurs Obsessive. Humorystycznie, zabawnie, ale wciąż romantycznie i walentynkowo... Jak wam się podoba?
"Mój mąż wraca z pracy z czerwoną różą w zębach lub innym kwieciem z rodzaju tych, które zwykle oglądam jedynie na rabatkach. W dłoni dzierży karnet SPA na serię zabiegów czekoladowych i z uśmiechem na ustach zaprasza mnie na seans kinowy, a po nim romantyczną kolację we dwoje. (Tylko we dwoje. Bez telefonu komórkowego i wszelkich innych diabelskich urządzeń, które zwykle zakłócają te najpiękniejsze chwile).
Mąż jest miły, rozluźniony, nigdzie się nie śpieszy i nie ma po drodze niczego do załatwienia. Prawi mi komplementy, oczywiście w pełni zasłużone i jest wyłącznie do mojej dyspozycji. Pozwala mi nawet wybrać film, na który się wybierzemy, nie twierdząc uparcie, że "Teksańska masakra piłą mechaniczną" to klasyka komedii romantycznej.
Mało tego, na seansie nie ziewa, nie patrzy na zegarek i nie zasypia, ukrywając twarz pod kubełkiem po popcornie. Dzielnie mi towarzyszy, pozostając w stanie pełnej świadomości do samych napisów końcowych.
Potem czas na kolację: Mąż jest szarmancki i ujmujący. Odsuwa przede mną krzesło pamiętając, by dostawić je z powrotem, gdy siadam. Zamawia najlepsze wino i delektujemy się nim w blasku świec. On zauważa, że mam na sobie nową sukienkę, która rewelacyjnie podkreśla kolor moich oczu. (Tym samym w końcu odkrywa ich rzeczywistą barwę).
Jestem w siódmym niebie. Pod stołem wręczam mu pudełko z pięknym sygnetem, który oczywiście mu się podoba i pasuje jak ulał. Rozmawiamy. Jest cudownie.
Nie przeraża go moja wizja rychłego remontu i wymiany mebli na nowe. W pełni popiera również moją propozycję zakupienia nowych zasłon i firanek. Gdy zaś wspominam o dopasowaniu do nich dywanu perskiego, wprost nie posiada się z zachwytu. Ba, jest załamany, że sam wcześniej na to nie wpadł. Podziwia mój zmysł dekoracyjny i żałuje, że o tak późnej porze sklepy są już pozamykane.
Po tej wspaniałej kolacji wracamy do naszego przytulnego mieszkanka. Chwalę naszego psa, który mając na względzie romantyczną oprawę tego wieczoru, wspaniałomyślnie pohamował swoje potrzeby fizjologiczne. Siadamy przy kominku, pijemy grzane wino. Wspominamy nasze wspólne chwile (tylko te piękne, oczywiście). Wtem przypominam sobie o moim nowym kompleciku Obsessive, czekającym niecierpliwie w mojej szufladzie. Idę po niego. Gdy wracam odziana w moją wspaniałą, zmysłową kreację... on wcale nie śpi..."
Alicja Bistryga