LIST: „Mam 25 lat, wykształcenie, męża, mieszkanie i dziecko w drodze. Moje koleżanki nie osiągnęły nic”

Paula nie ukrywa, że czuje się lepsza od nich.
LIST: „Mam 25 lat, wykształcenie, męża, mieszkanie i dziecko w drodze. Moje koleżanki nie osiągnęły nic”
Fot. Unsplash
15.07.2018

Mówi się często, że Polacy są strasznie zawistni. Nie lubią, kiedy ktoś inny osiąga sukces. Od razu chcą go ośmieszyć i twierdzą, że przecież nic wielkiego nie osiągnął. Każdy by tak mógł. Jest w tym sporo prawdy, ale najgorsze pod tym względem są chyba dziewczyny. Przekonuję się o tym codziennie. Nie można głośno mówić, że coś ci się udało, bo zaraz ktoś próbuje to wyszydzić. Winna jest zazdrość. Jak komuś lepiej się powodzi, to lepiej go zgnoić.

Zobacz równieżLIST: „Pochwaliłam się pierścionkiem zaręczynowym na FB, a znajomi zaczęli naśmiewać się ze mnie w komentarzach...”

Robią tak nie tylko obcy ludzie. Nawet moje koleżanki chodzą sfrustrowane i kiedy mówię, jakie mnie szczęście w życiu spotkało, to zaraz są teksty typu „chwalisz się czy żalisz?”. Bolą je cudze sukcesy, bo od razu im się przypomina, że im w życiu nie wychodzi. Cokolwiek zrobię, to jest źle. Irytuje je, że w moim wieku można być tak fajnie ustawionym. Wzięłam sprawy w swoje ręce, a one dalej czekają na cud.

Mam 25 lat, skończyłam studia, jestem właścicielką mieszkania, zaręczyłam się, a później wzięłam ślub. Teraz do tego wszystkiego doszła ciąża. I jestem za to krytykowana, bo przecież za szybko. Tak nie można.

młoda żona

fot. Unsplash

Jak tak patrze na koleżanki w podobnym wieku, a nawet starsze, to naprawdę jestem z siebie dumna. Udało mi się osiągnąć wszystko, o czym marzy każda dziewczyna i to wyjątkowo wcześnie. Inne nie potrafią się tak ustawić nigdy albo czekają z tym do czterdziestki. No i dlatego jestem podejrzana. Zaraz są domysły - a gdzie mi się tak z tym ślubem spieszyło? Mieszkanie to na pewno dostałam od bogatych rodziców. Dyplom na uczelni też mi kupili. A dziecko w drodze to oczywiście wpadka.

Zamiast uczciwie przyznać: ok, fajnie ci się życie ułożyło, gratuluję. Ja na podziw nie liczę, ale boli mnie to szukanie dziury w całym i twierdzenie, że to przecież nic takiego. Od razu słyszę, że jedna jest sama, bo taką podjęła decyzję, druga mieszkania nie kupuje, bo zaraz się wyprowadzi z kraju, a dziecka mieć nie chce, bo jest taka wyzwolona. W sumie wychodzi na to, że wręcz mi współczują. Taka młoda i tak pobłądziła.

Trudno to nazwać inaczej, niż zazdrością i frustracją. Nie lubię zadzierać nosa, ale w takich momentach naprawdę czuję się lepsza od moich rówieśnic. Mam wszystko, o czym one mogą tylko marzyć.

Zobacz równieżLIST: „Wolę kupić psa, niż rodzić dziecko. Bardziej rozczula mnie słodki mops niż zapłakany bobas”

ciąża

fot. Unsplash

Wyższe wykształcenie w tym wieku to może nie jest coś niesamowitego, ale nie wszystkim się udaje. Niektóre moje koleżanki nawet nie dostały się na studia. A nawet jeśli, to potem zmieniały kierunki, uczelnie, oblewały egzaminy. Nie skończyły albo jeszcze kilka lat im zostało. Ja zaczęłam i doprowadziłam sprawę do końca. 5 z dyplomu jest i magister przed nazwiskiem też.

Zaręczyny to może też nic wielkiego, ale jakimś dziwnym trafem mało jest 25-latek, które wiedzą, z kim chcą spędzić życie. Jeśli któraś ma pierścionek na palcu, to bez przekonania. Do ślubu prędko nie dochodzi. A my pobraliśmy się, kiedy miałam 24 lata. Wielkie, piękne wesele. To też może niektóre z nich boleć. Znam dziewczyny, które w tym wieku nawet sensownego chłopaka nie mają.

Mieszkania może nie kupiłam, ale i tak trzeba mieć szczęście. Odziedziczyłam je po dziadkach, a mój mąż kolejne. Można powiedzieć, że jesteśmy właścicielami kilku nieruchomości. W tym czasie nasi rówieśnicy płacą ciężkie pieniądze za wynajem i niczego nie mogą być pewni.

szczęście

fot. Unsplash

 Jak ogłosiłam ciążę, to od razu poszła plotka, że wpadka. To kompletna bzdura, bo jak można mówić o wpadce, kiedy wykształcone małżeństwo z dachem nad głową decyduje się na dziecko. To raczej naturalna kolej rzeczy. To jest idealny wiek na rodzenie dzieci. Fizycznie i psychicznie. Urodzę, odchowam i będę kontynuowała karierę. Sporo się tego nazbierało i dlatego niektórzy nie mogą tego znieść. Za co się nie wezmę, to sukces. To przecież nie fair.

Ale co ja mogę zrobić, kiedy ktoś tak myśli… Najwyżej współczuć, że nie wiedzie mu się tak dobrze, jak mnie. 25-latka jest ustawiona i to może niektórych boleć. Cieszenie się z cudzych sukcesów raczej nie jest w polskiej naturze. No, ale ja przepraszać nie będę. Mam nadzieję, że moja historia kogoś zmobilizuje do działania.

Moim zdaniem takie głupie komentowanie przez osoby, które nie osiągnęły nawet połowy tego, co ja, to nawet nie jest złośliwość. Raczej głęboko skrywana frustracja. One czują, że czas im przecieka przez palce i nawet nie zbliżają się na krok do spełnienia marzeń. Ja nie mam z tym problemu i nieszczęśliwej udawać nie będę.

Paula

Zobacz równieżLIST: „Przed trzydziestką każda kobieta powinna wyjść za mąż, urodzić dziecko i mieć stałą pracę”

Polecane wideo

Komentarze (90)
Ocena: 4.46 / 5
gość (Ocena: 3) 14.05.2020 13:40
Wtf xD zakładanie ze kazda laska myśli o wyjsciu za mąż i urodzeniu dziecka xD Gdzie tu sukces? Mieszkanie - odziedziczone. Fajnie ze ma z głowy tak ważną rzecz jak mieszkanie. Szanuje i cieszę się! Ale nie określajmy tego jako wielki sukces. Miała szczęście i tyle. A wyjść za mąż i urodzić dziecko - czeka to każdego i nie jest to coś trudnego xD Ja mam własną działalność, dobre hajsy, podróżuje po całym świecie. Dzieci? Na pewno nie teraz xD kula u nogi. Może kiedyś. MOŻE. I to jest wlasnie sukces. Robie co chce dzięki mojej ciężkiej pracy. Sama na to zapracowałam, nikt mi tego nie dał. O ślubie tez nie myśle. Po co mi ślub. To jedynie papierek który ciagnie za sobą więcej negatywów niż pozytywów. Szanuje jej drogę życia, ale niech nie mówi, ze kazda laska marzy o ślubie i dzieciach. I niech nie nazywa sukcesem odziedziczenia mieszkania po rodzicach.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 26.03.2020 13:55
"Nawet moje koleżanki chodzą sfrustrowane i kiedy mówię, jakie mnie szczęście w życiu spotkało, "- no tak, to takie wielkie szczęście zrobić ślub za kasę rodziców, i zajść w ciążę zanim wyrobi się doświadczenie w pracy. No doprawdy aż mnie skręca z zazdrości, że gdy ja będę podróżować i chodzić na imprezy w wieku 25 lat, ty będziesz zmieniać pieluchy. Doprawdy, szczyt marzeń "Od razu słyszę, że jedna jest sama, bo taką podjęła decyzję, druga mieszkania nie kupuje, bo zaraz się wyprowadzi z kraju, a dziecka mieć nie chce, bo jest taka wyzwolona. "- tak trudno uwierzyć, że ludzie mają większe ambicje w życiu niż ślub i dzieci? Jak dla mnie nic szczególnego nie osiągnęłaś. Mieszkania nie kupiłaś, tylko dostałaś. Wesele pewnie też nie za twoje, szczególnie wielkie, dziecko w wieku 25 lat, gdzie zamiast pracować i zdobywać doświadczenie, podróżować to siedzisz w pieluchach. Dla mnie to żadne osiągnięcie- wręcz przeciwnie. Ja współczuję takim osobom, które w tak młodym wieku są uziemione w domu przy facecie i dziecku
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 1) 06.03.2020 08:50
A ja uważam, że nic nadzwyczajnego nie osiągnęłaś. Gdy ja miałam 25 lat byłam singielką i mieszkałam z rodzicami. Skończyłam studia i dostałam dobrą pracę. Na studiach w okresie wakacyjnym 3 razy wyjechałam do Stanów, gdzie pracowałam jako kelnerka. Przywiozłam sporo pieniędzy, ale też zwiedziłam prawie całe Stany. Czy Ty miałaś taką okazję? Po studiach dostałam dobrą pracę, później awans. W międzyczasie skończyłam 2 kierunki studiów podyplomowych i znam dwa języki obce. Przez kilka lat dużo wyjeżdżałam służbowo. Zwiedziłam kolejne dalekie zakątki. Za zarobione pieniądze kupiłam swoje mieszkanie. Wtedy jeszcze miałam na nie kredyt. Jak teraz wygląda moje życie? Dużo lepiej niż Twoje. Obecnie mam 40 lat, wyjeżdżam już tylko prywatnie. W wieku 30 lat poznałam mojego obecnego męża. Przez te 10 lat doczekaliśmy się 2 wspaniałych synów, wybudowaliśmy dom. Pewnie powiesz, na kredyt. Nie, nie na kredyt. Pracujemy na wysokich stanowiskach. Stać nas na wszystko. Na wakacje zawsze wyjeżdżamy za granicę, 2 tygodnie all inclusive. Na narty tylko do Włoch. Mam panią do sprzątania więc weekendy mamy tylko dla siebie. Teraz jestem w 3 ciąży. Mamy 2 mieszkania, które wynajmujemy. Nasze miesięczne zarobki włącznie z najmem to około 30 tys na rękę. Wyszaleliśmy się gdy mieliśmy 25-30 lat. Mąż jest ode mnie 5 lat starszy więc nie w głowie mu już imprezy. Gdy mnie poznał miał 35 lat. Teraz razem wyjeżdżamy, cieszymy się życiem i czekamy na córkę, z którą jak tylko skończy rok, też będziemy wyjeżdżać. A Ty co osiągnęłaś zawodowo? Te koleżanki, które tak szybko wyszły za mąż teraz się rozwodzą, bo w wieku 40 lat albo one albo jej mężowie doszli do wniosku, że się nie wyszaleli. Dodam jeszcze, że wszystkie moje koleżanki, które w wieku 25 lat były singielkami ułożyły sobie życie. Niektóre wcześniej, niektóre później. Czy chciałabym mieć takie życie jak Ty? Nigdy!
zobacz odpowiedzi (3)
Grzegorz (Ocena: 5) 24.11.2019 07:49
Dobrze to opisałaś. Barachło niech skwierczy. Koleżanki które zazdroszczą to nie aż taki problem. Najgorsza jest rodzina co Cię mało nie zagryzie za sukcesy. Barany.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 25.06.2019 15:55
Osiąg to nie mąż i dziecko, na to się nie pracuje, z listu wynika, ze skończyłaś studia nic poza ✌️✌️🤣🤣🤣
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie