Postanowiłam napisać kilka słów nie dlatego, że mam jakiś problem. Chciałam się podzielić moją opinią, bo ostatnio dyskutowałam na ten temat ze znajomymi i nie wierzę, że patrzymy na jedną sprawę w tak różny sposób. Kilku z nich twierdzi, że do dorosłości nie ma się co spieszyć. Minęły czasy, kiedy dziewczyna kończyła 18 lat i od razu szybki ślub, rodzenie dzieci, a szkoła i kariera nie dla niej. Teraz kobieta ma się realizować, nawet kosztem życia rodzinnego.
Dokładnie w tym wieku MUSISZ wziąć ślub. Wcześniej lub później ryzykujesz rozwodem
Żeby nie było - ja też uważam, że wtedy jest na to za wcześnie. Skończenie szkoły średniej to minimum i studia też by się jakieś przydały. Wyjść za mąż jeszcze zdąży. Całkowicie rozumiem to, że to wszystko trochę się przesunęło w czasie. Ale błagam - jak kończysz 30 lat i nie zrobiłaś ani kariery, ani nie masz fajnej rodzinki, to jednak jest coś nie tak. Wypadałoby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Cieszyć się partnerem i potomstwem, ale i własnymi osiągnięciami.
Do napisania listu skłoniła mnie nie tylko ta rozmowa, ale też sytuacja kilku moich koleżanek. One naprawdę nie mają się czym pochwalić i bardzo mi ich żal. Za chwilę obudzą się z ręką w nocniku.
fot. Unsplash
Wspomniałam, że granica wiekowa się przesunęła. Ale wcale nie tak daleko, jak się niektórym wydaje. Moim zdaniem normalna młoda dziewczyna powinna wziąć się za naukę, znaleźć fajną pracę, mieć faceta i chcieć spędzić z nim resztę życia gdzieś pomiędzy 25 a 27 rokiem życia. Do trzydziestki wypadałoby stanąć na ślubnym kobiercu i powoli zacząć powiększać rodzinę. To jest moim zdaniem normalny i naturalny moment. Mnie się na szczęście udało i jestem z tego dumna.
Nie rozumiem za to koleżanek, które też chodzą dumne jak pawie, a nie osiągnęły nawet ułamka tego, co ja. Nawet jak skończą jakieś dobre studia i rozwijają się zawodowo, to zawsze życie prywatne kuleje. Albo na odwrót - trafił się jakiś facet i wpadka w młodym wieku, ale wtedy nie było czasu na naukę i karierę. A są też niestety takie, które odnotowują porażki na każdym polu.
Od każdej można usłyszeć to samo - przecież jestem jeszcze młoda i mam czas. Aż żal mi je wyprowadzać z błędu, żeby się nie załamały. Trzydziestka na karku powinna wiązać się ze stabilizacją, a nie ciągłym szukaniem szczęścia.
Zobacz również: Tak zbrzydniesz po urodzeniu dziecka. Młode mamy pokazały smutną prawdę
fot. Unsplash
Moja teoria jest taka, że do tego momentu kobieta powinna wyjść za mąż, być w ciąży albo już urodzić dziecko i mieć stabilną sytuację zawodową. Bez tego ostatniego to strach podejmować odpowiedzialne decyzje. A takie przypadki, gdy bezrobotna albo pracująca dorywczo dziewczyna urodziła, też niestety znam.
Tyle się mówi, że coraz szybciej dojrzewamy. Że mamy tyle możliwości. Szkoda tylko, że nie potrafimy ich wykorzystać. Mam na myśli osoby zupełnie nieodpowiedzialne, które postanowiły (albo los tak zadecydował) rozwijać tylko życie rodzinne - konkubent, dziecko i niby wszystko gra. Albo takie, które zarzynają się na studiach i w pracy, żeby zrobić szybką karierę. Jeśli nie potrafią tego połączyć, to moim zdaniem są kalekami i prędzej czy później pożałują. Przykładów naprawdę mi nie brakuje, a nie mam znowu aż tylu znajomych. Obawiam się, że to w naszym kraju norma.
Albo patologia, albo karierowiczka. Nic pośrodku. Ja jestem jednak przykładem, że można to wszystko połączyć i szczerze życzę każdej z was tego samego. Trzeba tylko mieć głowę na karku i logicznie myśleć. A może „aż”? Patrząc na niektóre, to nie spodziewam się niczego dobrego.
Zobacz również: LIST: „Wolę kupić psa, niż rodzić dziecko. Bardziej rozczula mnie słodki mops niż zapłakany bobas”
fot. Unsplash
Chłopaka znalazłam jeszcze w liceum. Później nasze drogi trochę się rozeszły, ale na studiach znowu zaczęliśmy być razem. I tak od kilku lat. Maturę zdałam przyzwoicie, więc dostałam się na studia. Już je skończyłam. W międzyczasie robiłam kursy i staże, a jeszcze w czasie nauki dostałam etat. Regularnie awansuję i nie narzekam na biedę. Zaręczyłam się i wzięłam ślub. Nie miałam pokusy, żeby na tym zakończyć. Zdecydowaliśmy się na dziecko, bo to najlepszy moment. Jestem zdrowa i mam do czego wrócić, jak odchowam malucha.
Wszystko to przed trzydziestką. Według mnie tak powinien wyglądać (mniej więcej) scenariusz życia każdej normalnej dziewczyny czy tam młodej kobiety. Wszystkie koleżanki, którym się nie udało, mają jakiś poważny problem ze sobą. Albo są leniwe i teraz płaczą, że muszą żyć za 1500 zł netto. Albo boją się zaangażować i zarabiają kokosy, ale żyją same w wielkich mieszkaniach.
Co do tego ostatniego, to mieszkanie też zdążyłam kupić. Ok, nie jest jeszcze moje i będziemy je spłacać przez lata, ale to też część dorosłego życia. Nie chcę mówić, że jak ktoś kończy 30 lat i nic z tego nie osiągnął, to już przegrał życie. Ale normalne to nie jest.
Milena