Coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że Polska to nie jest kraj dla każdego. Chyba, że jesteś mięsożerną, białą heteroseksualistką wyznania rzymskokatolickiego. Każda odmienność jest od razu piętnowana. „Normalni” ludzie wmawiają ci, że jesteś nienormalna i sama utrudniasz sobie życie. Tak jest np. z moim weganizmem. To dla mnie zupełnie nowa przygoda, ale decyzję podjęłam bardzo świadomie. Dietę roślinną uważam za zdrowszą i bardziej etyczną.
Niektórych to jednak nie przekonuje i od razu wmawiają, że to nie dieta, ale ideologia. Na pewno jestem też lesbijką, feministką i mam na koncie kilka aborcji. Ale już mniejsza z tym. Żyjąc tutaj trzeba się przyzwyczaić do takich zaczepek. Tym razem chciałam o czymś innym. Przede mną pierwsza wegańska Wielkanoc i już wiem, że łatwo nie będzie. Najprawdopodobniej nasłucham się różnych dziwnych rzeczy na swój temat, a już na pewno się nie najem.
Prosiłam, żeby wzięto pod uwagę moje preferencje kulinarne, ale wszystko to jak kulą w płot. Dowiedziałam się, że to fanaberia i nikt sobie z mojego powodu roboty dokładać nie będzie.
Zobacz również: LIST: „Przeszłam na weganizm. Ludzie przestali mnie lubić! Jest coraz gorzej...”