Wasze listy: „Znalazłam miłość w Boże Narodzenie!"

Karolina opisała nam historię swojej miłości. Mija rok, odkąd straciła dziecko, ale zyskała prawdziwe uczucie. Przeczytajcie jej list, którego zakończenie naprawdę zaskakuje!
Wasze listy: „Znalazłam miłość w Boże Narodzenie!"
24.12.2008

Karolina opisała nam historię swojej miłości. Mija rok, odkąd straciła dziecko, ale zyskała prawdziwe uczucie. Przeczytajcie jej list, którego zakończenie naprawdę zaskakuje!

„Drogie Papilotki,

Piszę do Was bo zbliżają się Święta, a w tym roku będą one dla mnie podwójną rocznicą. Ale od początku…

W lipcu 2007 roku wyjechałam do pracy do Irlandii. Zamieszkałam u koleżanki, która była w Dublinie już dwa lata i całkiem nieźle się tam zadomowiła. Iga prowadziła dość bujne życie towarzyskie, co i mnie się udzieliło. Wkrótce potem poznałam jednego z jej polskich znajomych- Mateusza. Dziś wiem, że to nie była ani miłość ani nawet pożądanie. Po prostu- z dala od domu i od bliskich człowiek potrzebuje ciepła, a ja je znalazłam w jego ramionach. Niestety, jak to zwykle bywa, sielanka długo nie trwała i po trzech tygodniach zrozumiałam, że więcej nas dzieli niż łączy. Mateusz wrócił do rodzinnej Częstochowy w połowie sierpnia, ja zostałam do września. Na kilka dni przed przyjazdem do Polski dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Lekarz, który mnie badał, powiedział, że do zapłodnienia doszło w lipcu, więc to był już drugi miesiąc. To było dziecko Mateusza. Człowieka, za którym ani nie tesknilam, ani nawet nie darzyłam sentymentem.

Myślałam o aborcji. To okrutne, wiem, ale nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak spojrzę w oczy rodzicom. Miałam wtedy 24 lata, miałam skończyć studia, a nie wychowywać dziecko. Do tego samotnie. Iga, która szybko zorientowała się, że coś jest nie tak, nawet poleciła mi lekarza. Przyznała się, że ona to zrobiła rok wcześniej. Poczułam się tak bardzo nieswojo! To było takie bardzo niezgodne z moim kodeksem moralnym. Postanowiłam wrócić do Polski i tam na spokojnie podjąć decyzję.

Oczywiście, jak to zwykle bywa w chwilach gdy myśl o ciąży spędza nam sen z powiek, w każdym sklepie, w każdym parku, na każdej ulicy widziałam tylko kobiety w ciązy albo młode matki z dziećmi. Wyglądały na takie szczesliwe. Wtedy postanowiłam urodzić. Rodzice przyjęli wiesc o wszystkim nawet spokojnie, obiecali pomoc.

Kolejne miesiące niewiele się od siebie różniły. Nawet polubiłam to co we mnie rosło. Aż do grudnia, gdy zaczełam mieć silne skurcze i trafiłam na oddział położniczy. Ciąża była zagrożona.

Lezałam tam od 14 grudnia, lekarze kazali mi się nie ruszać, było naprawdę zle. A ja w tym czasie przechodziłam nie tylko męki fizyczne, ale i katusze psychiczne. Wyrzucałam sobie, ze Bóg się na mnie msci, bo chciałam je usunąc. Przez te kilka dni tak bardzo je pokochałam, tak bardzo chciałam przytulić te cząstkę mnie. Dzisięc dni później, w wigilię poroniłam.

To był najgorszy dzien mojego zycia. Nawte teraz piszac to, płacze. Święta i kilka kolejnych dni spedziłam w szpitalu. Pierwszej nocy po utracie dziecka myślałam, ze nic dobrego mnie już w zyciu nie spotka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo się myle.

W pierwszy dzien swiat w szpitalu się zaroiło od ludzi odwiedzających swoich bliskich. Moi rodzice tez byli, ale wieczorem, gdy musilei wrócić do domu, czulam się tak samotnie, nie mogłam wytrzymac sama w pokoju, wiec wyszlam na korytarz. Od razu zauważyłam mężczyznę, zakrywającego twarz dłońmi. Widziałam go już kilka razy wczesniej, ale teraz płakał. Podeszłam do niego, usiadłam obok i zapytałam co się stało i czy chce porozmawiac. On powiedział wtedy, ze przed chwilą zmarła jego matka. Powiedziałam, ze ja tez straciłam kogos bardzo bliskiego i zaczelam plakac. Chciałam go pocieszyc, a to on musial pocieszac mnie. W chwilę później dowiedziałam się, ze na imie mu Darek. Tak wyglądał początek naszej miłości

Niektórzy wierzą, że gdy jedno życie odchodzi, rodzi się drugie. I chyba w istocie tak jest, bo za cztery miesiące w naszym domu pojawi się maleństwo. Jestem w piątym miesiącu ciąży i od niedawna wiem, że to będzie dziewczynka. Postanowiłam że otrzyma imię po swojej nieżyjącej babci. Po kobiecie, której ani ja ani ona nigdy nie poznamy, ale którą kocham, bo ona dała mi wspaniałego mężczyznę. Za kilka dni minie rocznica jej śmierci. Wiem, że patrzy na nas z góry i cieszy się z naszego szczęścia.

Życzę wam wszystkim wesołych świąt i prawdziwej miłości, która zazwyczajprzychodzi, gdy jej się zupełnie nie spodziewamy,

Karolina"

Polecane wideo

Komentarze (239)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 25.12.2009 01:51
fajne
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.12.2009 10:45
a dupa, ten art był gdzieś z 3 lata temu już na necie ;/
zobacz odpowiedzi (3)
Anonim (Ocena: 5) 20.12.2009 09:04
Wzruszyłam się... piękna historia ;)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.06.2009 20:37
szczerze aż się łezka w oku zakręciła :) szceśćia :* i współczuje utraty dziecka:[
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 06.05.2009 16:06
Gratuluję:) Ja też bardzo wiele w życiu wycierpiałam, ale nadal nic dobrego mnie nie spotyka...:(
odpowiedz

Polecane dla Ciebie