WASZE LISTY: „Wydaję całą pensję w tydzień! Nie potrafię nad sobą zapanować!”

Agnieszka wydaje na przyjemności wszystkie zarobione pieniądze. Jej znajomi martwią się, że dziewczyna popadnie w długi.
WASZE LISTY: „Wydaję całą pensję w tydzień! Nie potrafię nad sobą zapanować!”
03.05.2011

Witam wszystkie Papilotki,

swój list powinnam zacząć stwierdzeniem: „Nazywam się Agnieszka i jestem zakupoholiczką”. I choć dla wielu z Was zabrzmi to zabawnie, to jest to cała prawda o mnie. Uwielbiam zakupy, a na nowe ciuchy, buty i dodatki potrafię wydać sporą sumkę. Z jednej strony chciałabym powiedzieć STOP swojemu uzależnieniu, ale z drugiej… zakupy są takie przyjemne! Założę się, że niejedna z Was wie, co mam na myśli.

Jak zaczęła się moja zakupowa obsesja? Nie potrafię stwierdzić tego jednoznacznie, ale chyba stało się to wtedy, gdy zaczęłam zarabiać. W moim domu rodzinnym nigdy się nie przelewało, a mama kupowała mi nowe ubrania tylko wtedy, kiedy stare nie nadawały się już do noszenia. Często dostawałam też używane ciuchy po sąsiadkach i kuzynkach. Nie przeszkadzało mi to, jak byłam dzieckiem, ale kiedy dorosłam, zaczęłam się tego wstydzić. Na tle koleżanek z liceum wyglądałam jak uboga krewna – zawsze w znoszonych i niemodnych ciuchach. Nigdy nie byłam przez swój ubiór mniej lubiana w klasie, podobałam się chłopakom i miałam grono przyjaciółek, ale wiecie jak to jest – zwyczajnie zazdrościłam im, że zawsze są modnie i ładnie ubrane.

Kiedy więc poszłam na studia, całe pięć lat ciężko pracowałam na to, żeby potem znaleźć fajną, dobrze płatną pracę. Dodatkowe kursy, certyfikaty z dwóch języków, najlepsze oceny z egzaminów. Wysiłek się opłacił, bo już na piątym roku zaczęłam pracować w agencji reklamowej. Nie miałam już wtedy praktycznie żadnych zajęć na uczelni, oprócz seminarium magisterskiego, ale szef spokojnie pozwalał mi wychodzić z pracy na te 2-3 godziny raz w tygodniu.

Połowę pierwszej pensji wydałam na modne, markowe ubrania. Wiecie jak to jest w agencjach reklamowych – ludzie bardzo dbają o swój wizerunek. Nie mogłam odstawać od innych pracowników, więc pieniądze zainwestowałam w ciuchy i szpilki. Potem stopniowo doszedł fryzjer, kosmetyczka, wybielanie zębów. Już nie wyglądam jak uboga krewna, oj nie.

wasze listy

Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że kupowanie stało się moją obsesją. Z niecierpliwością czekam co miesiąc na dzień wypłaty, a kiedy pieniądze są już na moim koncie – biegnę po nowe bluzeczki, sukienki, spodnie, buty, apaszki i biżuterię. Zawsze znajdzie się coś, co jest mi NIEZBĘDNE. Z takim tempem wydawania, moja pensja starcza mi na… tydzień. Potem brakuje mi kasy na rachunki czy jedzenie, więc albo zapożyczam się w banku, albo u znajomych. Niestety ci ostatni robią to coraz bardziej niechętnie.

Ostatnio wpadłam na pomysł, żeby nie odrywać metek od kupionych przeze mnie ubrań. Kiedy już nie mam za co kupić chleba na kanapki, po prostu zwracam drogą marynarkę czy bluzkę do sklepu i oddają mi gotówkę. To taka moja „inwestycja w ruchomości”. Oczywiście kiedy znów dostaję pensję, wracam do galerii i kupuję drugi raz zwrócone przeze mnie wcześniej rzeczy.

Nie wiem, czy powinnam mieć wyrzuty sumienia z powodu mojego zakupoholizmu. Przecież nie mam jeszcze rodziny na utrzymaniu i to chyba nic złego, że lubię wydawać pieniądze na drobne przyjemności? Jestem pewna, że jak kiedyś wyjdę za mąż i urodzą mi się dzieci, będę potrafiła zapanować nad swoim nałogiem. Póki co jednak zamierzam korzystać z życia!

Pozdrawiam wszystkie zakupoholiczki,

Agnieszka

Zobacz także:

DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE: Czy powiedzieć rodzicom, że wolę kobiety?

Klaudia ma 28 lat i właśnie układa sobie życie z kobietą. Jest bardzo szczęśliwa, jednak nie wie, czy powiedzieć o tym rodzicom. To byłby dla nich olbrzymi szok!

Wasze Listy: "Siostra wyznała mi, że w dzieciństwie była molestowana przez wujka – co robić?"

Ewa zupełnie nie wie, jak ma postąpić. Jest bezsilna, zwłaszcza że jej siostra nie chce przyjąć żadnej pomocy, a jedynie błaga ją o milczenie!

Polecane wideo

Komentarze (52)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 21.08.2011 11:47
List łudząco podobny z listem głównej bohaterki filmu " Wyznania zakupoholiczki" autorka listu za mocno chyba wczuła się w główną bohaterkę gdyż jakoś nie chce mi się wierzyć że istnieją u nas sklepy które przyjmują zwroty używanych rzeczy nawet wtedy kiedy posiadają one metki. Najlepszym przykładem jest mój ostatni maraton po sklepach w poszukiwaniu idealnej sukienki. Owszem sukienkę znalazłam mało za nią nie zapłaciłam mimo to po przyjściu do domu mąż stwierdził że sukienka mu się nie podoba więc ja następnego dnia z paragonem,nową sukienką z metkami i nawet firmową jeszcze torbą udałam się do sklepu z prośbą o zwrot, usłyszałam jednie ZWROTÓW NIE PRYZMUJEMY, PIENIĘDZY PANI NIE ODDAM CO NAJWYŻEJ Z GRZECZNOŚCI I O DBAŁOŚĆ O KLIENTA MOGĘ WYMIENIĆ NA INNA"! Ps. fajny film warto obejrzeć pozdrawiam pyz@
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 27.05.2011 17:36
co prawda można poddać wątpliwościom artykuł ale interesuje mnie sama istota zakupoholizmu. Tak jak kazdy "-izm" jest to nałóg, ktory ma swoje podloze. Robienie zakupow dla przyjemnosci to jeden ze sposobow odreagowania emocji, smutkow lub nieuswiadomionych glebszych motywow. W zakupoholizm mozna wpasc rozwniez z powodu presji jaka niesie otoczenie, moda, kuszenie promocjami itp. wedlug psychologow zakupoholizm to nalog (choroba) wymagajaca leczenia. Nie ma nic nardziej mylnego niz to, ze "gdy bede miala meza i rodzine zapanuje nad nalogiem" tak samo jak alkoholik, tak samo jak anorektyczka, tak samo jak narkoman wchodzacy w jakas konkretna sytuacje w swoim zyciu nie porzuca choroby tak samo nie da sie porzucic zakupoholizmu ot tak
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.05.2011 07:09
Poznaję ten artykuł, chyba z rok albo dwa temu był gdzieś w prasie kobiecej.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.05.2011 19:20
Autorko sama sobie przeczysz! Masz wyrzuty dumirnia gdy przepuszczach w galeriach kase w tydzień a puentujesz "Póki co jednak zamierzam korzystać z życia!" Ja nie wywodzę się z biednej rodziny, rodziców jak stać było na narty we włoszech dla rodziny a wakacje na Barbadosie, to na ciuchy kasa pościli Swoją drogą miałam ten sam problem, pracuje w niemieckic liniach lotnicznych, gdy wracam do domu ze swoimi "ciężko zarobionymi pięniędzmi i po przeliczeniu E na ZŁ wychodzi niezłe potrafiłam wydawać miesięcznie 3-4 tys zł MIESIĘCZNIE na ciuchy, czasem węcej,reszta szła na kolejne kosztowne rzeczy suma sumarow, po 3 tyg zostałam bez grosza, matka ojciec rodzenstwo posylali do psychologa, byłam i u niego! aż w końcu poznałam obecnego chłopaka, chłopak Polak pracujący w Niemczevch on prze,mył mi oczy teraz oszczedzam na domek, ziemię już mam :) wybacz że piszę chaotycznie lecz czytajac tytuł od razy miałam przed oczami mnie sprzed roku, Pozdrawiam
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.05.2011 14:27
ciekawe co to za sklepy ze tak przyjmują chętnie kupiony towar. Chyba jakaś ściema
odpowiedz

Polecane dla Ciebie