Wasze listy: „Straciłam bliskich, poznałam swoich prawdziwych przyjaciół”

Po publikacji listu „Mój narzeczony nie żyje, wariuję z samotności”, otrzymaliśmy mnóstwo maili. Każdy z nich zawierał historię innego ludzkiego dramatu, innego strasznego odejścia ukochanej osoby. Dzisiaj chcielibyśmy przekazać wam wzruszającą historię Majki…
Wasze listy: „Straciłam bliskich, poznałam swoich prawdziwych przyjaciół”
15.11.2009
>

Po publikacji listu „Mój narzeczony nie żyje, wariuję z samotności”, otrzymaliśmy mnóstwo maili. Każdy z nich zawierał historię innego ludzkiego dramatu, innego strasznego odejścia ukochanej osoby. Dzisiaj chcielibyśmy przekazać wam wzruszającą historię Majki…  

„Myśleliśmy, że jesteśmy królami życia, że to my decydujemy kiedy nadejdzie koniec, i że jesteśmy za młodzi na śmierć- w końcu mieliśmy jedynie te naście lat. Byliśmy zgraną ekipą, która zawsze trzymała się razem i łączyło nas nie tylko hobby, ale i prawdziwa przyjaźń jakiej wiele osób nam zazdrościło. Byliśmy elitą - tak mówili o nas nasi rodzice, którzy z uśmiechem obserwowali nasze zbiórki i wspólne wypady. Dzieciaki chciały być takie jak my i robić to co my. Naśladowali nas, a my byliśmy szczęśliwi - najwidoczniej zbyt szczęśliwi i życie postanowiło zabrać nam część naszej radości.  

Był najbardziej optymistyczną osobą z całej naszej grupy - zawsze uśmiechnięty, o złotym sercu i z oczami, w których kryło się mnóstwo tajemniczych ogników. Rozumieliśmy się bez słów i dzięki temu tworzyliśmy zgrany duet - on i ja, ja i on. Rozumiał mnie lepiej niż ktokolwiek inny i mogliśmy rozmawiać godzinami o wszystkim. Miał ambitne plany i kochał życie tak bardzo, że bardziej już chyba nie można było. Podziwialiśmy go za tę radość życia i cieszyliśmy się, że dołączył do naszej ekipy. Jednak nagle dotarła do nas wiadomość, która złamała każdego z nas - Grzesiek zginął tragicznie. Płakałam całymi dniami, nie mogąc sobie poradzić z Jego odejściem i nie przypuszczałam, że życie szykuje dla mnie jeszcze jedną okropną wieść. Na pogrzebie uparcie wpatrywaliśmy się w Jego trumnę z nadzieją, że może jednak to jakiś sen i że się z niego obudzimy. Jednak sen okazał się jawą i załamani wróciliśmy do domów. Każdego dnia wspólnie walczyliśmy o przyjaźń i udało nam się - uwierzyliśmy, że nasz przyjaciel jest tuż obok nas i że nigdy nas nie opuści. Wciąż odwiedzamy grób naszego Grzesia i wciąż należy On do naszej ekipy. Miał jedynie dziewiętnaście lat, gdy Bóg postanowił zabrać Go do siebie zostawiając nas na ziemi z okropnym bólem, którego nie dało się załagodzić.  

Minęły równe dwadzieścia cztery dni, gdy znowu rozdzwonił się mój telefon z kolejną tragiczną wiadomością - mój Tata zmarł w Niemczech na zawał serca. Rozmawiałam z Nim jeszcze dwie godziny wcześniej, a tutaj okazuje się, że On nie żyje. Dopiero teraz dociera do mnie to wszystko co się zdarzyło, bo wcześniej żyłam jak w transie - liczyła się tylko mama i brat. Byłam silna dzięki moim przyjaciołom, który godzinami siedzieli ze mną, przytulali mnie i powtarzali, że razem damy radę. Nie myślałam o studiach i mimo ich przypomnień przegapiłam termin składania papierów na studia, bo to było dzień przed pogrzebem Taty. Nie pozwolili mi na przegapienie terminu na studia zaoczne i razem ze mną pojechali złożyć papiery. Dostałam się na wymarzony kierunek dzięki ich upartości i przyjaźni, którą mi podarowali. Dzięki nim mam siłę z nadzieją patrzeć w przyszłość- powoli na nowo zaczynam planować i się uśmiechać, mimo, że to wszystko tak bardzo boli w końcu od śmierci Grzesia minęło pięć miesięcy, a od śmierci Taty zaledwie cztery.  

Nie jesteśmy już  tacy jak kiedyś - wiemy, że życie w każdej chwili może nam zabrać kogoś bliskiego lub może nawet zabrać  nas samych. Jednak jest jeden plus tych tragicznych wydarzeń - wygraliśmy przyjaźń, której nic nie pokona, nawet śmierć. 

Majka” 

Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl Gwarantujemy anonimowość. 

Zobacz także

Wasze listy: Mówię NIE legalizacji marihuany!

Jedna z Papilotek jest oburzona faktem, że większość Polaków chciałaby legalizacji marihuany. Dlaczego?

Wasze listy: "Moja 13-letnia córka będzie matką!"  

Córka Izy ma zaledwie 13 lat i spodziewa się dziecka. Iza obwinia siebie i męża za tę niespodziewaną ciążę i chce przestrzec wszystkie matki przed błędami wychowawczymi, które popełniła…

 

Polecane wideo

Komentarze (74)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 04.11.2010 09:24
Kiedy czytałam ten list czułam się jakbym czytała dalszy ciąg mojego własnego życia. My jesteśmy zgraną paczką i tak jak wy ,,Elitą". Ale nasz kolega jest ciężko cory na serce i w każdej chwili może umrzeć. Jakby tego było mało jeszcze jeden nasz kolega ma cukszyce. Mam nadzieje że nasza historia nie będzie wyglądała jak twoja. Bardzo ci wspułczuje.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.01.2010 16:12
„Papilocie! Mam 22 lata, za rok wyznaczoną datę ślubu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.12.2009 14:52
ja straciłam mamę..6 dni temu.
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 22.11.2009 22:25
wiem jak to boli...naprawde wiem... nie moge wiecej napisac bo serce mi sie kraje... Mój pprzyjaceil Marcinus odszedl 2 tyg temu Miał wypadek samochodowy... nie zapial pasów... Boli najbardziej to ze tyle penerstwa i złych ludzi ktorzy morduja pija biją chodzi po świecie i takim to nic sie nie stanie tylko Bog zabiera tych dobrych ... tych najlepszych... Ja tez nie moge tego przezyc... naprawde bardzo ci wspolczuej i łacze w bolu.....
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.11.2009 18:58
Aż się popłakałam z wzruszenia .. Szczęście w nieszczęściu.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie