Wasze Listy: „Polacy są ludźmi tylko w niedzielę, na co dzień przeistaczają się w zwierzęta”

Monika wbrew pozorom opisała nam nie tzw. wyścig szczurów w wielkomiejskiej korporacji, ale zachowanie starszych pań i leciwych panów na… polskiej poczcie.
Wasze Listy: „Polacy są ludźmi tylko w niedzielę, na co dzień przeistaczają się w zwierzęta”
07.12.2010

Szanowne Czytelniczki Papilota,

Na pewno nie raz zdarzyło Wam się stać w kilometrowej kolejce na polskiej poczcie z numerkiem do okienka w dłoni. Pomijam fakt, że ta instytucja i jej funkcjonowanie to moim zdaniem relikt lat 90-tych. Pomijam też fakt, że nawet godzinne stanie w kolejce, zapakowanie paczki w profesjonalny sposób i wypełnienie każdego niezbędnego druczku nie gwarantuje doręczenia przesyłki na czas (lub w ogóle). Trudno, reformy wprowadza się w życie powoli, oby kiedyś i pocztę zreformowano.

Mnie jednak uderza coś zupełnie innego.  Ludzki brak człowieczeństwa. Dziś byłam świadkiem trzech bulwersujących sytuacji – wszystkie odbyły się wśród reprezentantów polskiego, wielce uduchowionego, ultra chrześcijańskiego, pobożnego społeczeństwa. Średnia wieku bohaterów - na oko 60 lat, więc kręgosłup moralny jest już w pełni wykształcony, co dodaje pieprzyku całemu teatrzykowi.

Sytuacja numer jeden: Kobieta w ciąży i z płaczącym dzieckiem w wózku przyjechała wysłać paczkę. Wzięła swój numerek z automatu, ale najwyraźniej okazało się, że jest pięćdziesiątą którąś osobą oczekującą, więc zaczęła podchodzić do ludzi i pytać się, czy ktoś by ją wpuścił wcześniej. Nikt się nie zgodził, niektórzy nawet udawali, że nie słyszą jej pytań. Podeszła więc do okienka i zapytała uprzejmie pani, czy ta mogłaby ją obsłużyć. Ta jednak odrzekła, że skoro inne oczekujące osoby się nie godzą, to nie. Więc stała.

Sytuacja numer dwa: Na pocztę weszła starowinka, ciągnąc za sobą wózek. Ledwo trzymała się na nogach, zgarbiona i zmęczona zimą. Podeszła do okienka, chciała kupić pocztówkę za 35 groszy. Pani pocztowa na to „Proszę pokazać numerek”. „Nie mam” – odrzekła babuleńka. „No to pani nie obsłużę” – i koniec dyskusji. Na odchodne pewien wielki gentleman (rocznik ’50 na moje oko) powiedział kobiecinie, że skoro każdy czeka to i ona może. By łam zażenowana.

poczta polska

Sytuacja numer trzy (powtarzająca się wielokrotnie w ciągu czasu, który spędziłam w tym okropnym miejscu): Pan, któremu chyba bardzo się spieszyło gdzieś na tej jego emeryturze, wielki strażnik ruchu pocztowego – podchodził niemalże do każdego, by skontrolować czy nikt nie oszukuje z kolejnością i ma właściwy numerek…

Kocham Cię Polsko,

Monika

Na Wasze Listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl. Jeśli chcesz odpowiedzieć na ten list, możesz zostawić komentarz lub wysłać odpowiedź na niego mailowo – wyślij wiadomość na skrzynkę redakcyjną.

 

Zobacz także:

Wasze Listy: „Wstydzę się powiedzieć narzeczonemu, że straciłam cnotę z innym!”

„Czy pozwolić 16-letniej córce modelce na wyjazd do Tokio?”

Polecane wideo

Komentarze (260)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 11.12.2010 11:37
mogę bez problemu skomentować list poniewaz znalazlam si kiedys po 2 stronie:pracowalam na poczcie.na zachowania pań z okienka w niezwykle porywajacej 1 i 2 historii mam jedna odpowiedz :pewnie by obsluzyly te panie bez kolejki bo to dla nich bez roznicy kto stoi przed okienkiem ale tego nie zrobily BO ludzie w kolejce podniesli by taki halas,ze ze wscieklosci mogli by zdemolowac poczte.wiem to z wlasnego doswiadczenia.wiec pretensje mozna miec tylko do wspolkolejkowiczow.dziekuje zauwage
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.12.2010 23:03
Mam 16 lat i z każdym dniem zaczynam coraz bardziej nienawidzić emerytów. Wszyscy się zachowują jakby byli jakimś wyższym gatunkiem, jakby ich zdrowie i życie było ważniejsze od naszego. Codziennie z moimi znajomymi jeździmy do szkoły autobusem. Nie pamiętam kiedy ostatnio siedziałam w autobusie. Wszystkie miejsca siedzące zajmują staruszki, nawet jeżeli jadą dosłownie jeden przystanek. Ale to jeszcze mogę zrozumieć. Ale niektóre babcie, siadają na dwuosobowym miejscu a na siedzeniu przy oknie kładą swoją wielce cenną torbę. Każdego dnia robią tak z 3-4 osoby., co oznacza że dodatkowo 4 osoby muszą stać mimo że przecież są jeszcze miejsca siedzące. My z naszymi plecakami stoimy a one i ich torby sobie siedzą. Ostatnio mój kolega się jednej staruchy (,,wzorowej ''katoliczki, codziennie w kościele itd.) spytał czy mogłaby wziąć torbę żebym mogła usiąść bo czułam się słabo (nie zjadłam wtedy śniadania i prawie że mdlałam). Co odpowiedziała ? ,,Co, tacy młodzi a postać chwilę (gwoli ścisłości jedziemy do szkoły pół godziny) nie mogą? Wy to już myślicie że cały świat wam będzie do stóp padał. A dla starszych to zero szacunku". Oczywiście nie wzięła torby, bo jak my młodzi możemy sądzić że takie zera jak my jesteśmy ważniejsi od torby? Kiedy mój kolega miał nogę w gipsie też musiał bez przerwy stać bo żadnej ze staruszek nie wpadło do głowy, że może należałoby ustąpić miejsca osobie tymczasowo niepełnosprawnej. Nie, one uważają że to że mają 60 lat jest większym argumentem niż jakaś głupia noga w gipsie. Tyle że jak na czymś im zależy to nagle jakoś okazuje się że wcale nie są takie chorowite i słabe. Tak samo na przystanku kiedy wreszcie podjeżdza autobus, to wszystkie babcie nagle dostają niesamowitych sił witalnych, a stały wyraz twarzy wielkiego cierpiętnika zastępuje zacięta mina. Nagle zaczynają się jakieś chore wyścigi emerytów i rencistów żeby tylko zająć miejsce siedzące. Nagle nie utykają i nie mają problemów ze stawami kolanowymi. Dawno temu udało się mi i mojej koleżance zająć miejsce siedzące to przez pół godziny musiałyśmy słuchać sapania jakiejś staruchy, która skarżyła się jakie to jesteśmy niewychowane bo nie ustępujemy miejsca starszym. Powiedziałyśmy jej, że przecież parę siedzeń dalej jest wolne miejsce. Ona na to się strasznie zbulwersowała, że jak my się wogóle odzywamy, że ona jest stara i ma swoje prawa. Naturalnie każde z opisanych wyżej babć i dziadków należy do klubu czołowych hipokrytów - czyli do wspólnoty kościoła, gdzie prawie codziennie spotykają się i dyskutują o tym jak to należy pomagać bliźnim i być dla nich miłym.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 10.12.2010 12:20
moja mama pracuje na poczcie i jest super babką, ma swoją rzeszę wiernych, powracających, zawsze zadowolonych "stałych klientów", od których słyszy same miłe słowa i nikt się na nią nie skarży, kolejki się specjalnie do niej ustawiają - można być człowiekiem? można! Mamusiu, pozdrawiam Cię cieplutko:*
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.12.2010 10:11
moje dziecko zazwyczaj tak się wydziera, że wszyscy mnie proszą, żebym podeszła bez kolejki i szybciej wyszła :) kiedyś było spotkanie w dziekanacie (a czekałam w kolejce), to wyszedł dziekan zapytać, czego chcę, bo nie mogą się skupić :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 09.12.2010 19:23
zasadnicze pytanie- dlaczego autorka listu sama nie ustąpiła miejsca w kolejce?
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie