Witam wszystkie Czytelniczki!
Piszę ten list, bo zwyczajnie muszę się komuś wyżalić. Chyba liczę też na to, że znajdzie się wśród Was sporo osób, które mają podobny problem jak ja. O co chodzi? Oczywiście o pieniądze.
Dwa lata temu skończyłam technikum w moim mieście. W domu nigdy się nie przelewało, bo mama jest pielęgniarką, a ojciec nigdy nie wylewał za kołnierz. Kiedy więc zdałam maturę natychmiast przeniosłam się z moim chłopakiem do większego miasta. Oczywiście o rozpoczęciu jakichkolwiek studiów nie było mowy. Musiałam się przecież z czegoś utrzymać, a na kasę od rodziców liczyć nie mogłam.
Obecnie pracuję w zakładzie fryzjerskim. Myję klientkom włosy, zamiatam podłogę i odbieram telefony. Nic ciekawego, ale lepsza taka praca niż żadna. Mój chłopak z kolei pracuje w myjni samochodowej. Oboje zarabiamy mało, łącznie około 2 tysiące na miesiąc. I tutaj właśnie zaczyna się problem.
Wynajem mieszkania kosztuje nas 600 zł miesięcznie, do tego dochodzi opłata rachunków. Na codzienne potrzeby ledwo nam starcza. Musimy oszczędzać dosłownie na wszystkim: na jedzeniu, ubraniach, kosmetykach. O odłożeniu paru groszy na czarną godzinę nie ma nawet mowy. Żyjemy od 1-go do 1-go każdego miesiąca.
Problemy finansowe strasznie nas dołują. Chcielibyśmy znaleźć lepszą pracę, ale przecież o jakąkolwiek posadę dzisiaj bardzo trudno. Od pewnego czasu myślimy też o ślubie i założeniu rodziny, ale jeszcze przez kilka najbliższych lat będzie to nierealne. Ledwo sami się utrzymujemy z naszych pensji, a gdyby do tego doszło jeszcze dziecko…? Dramat.
Ostatnio jest mi z tym wszystkim coraz ciężej. Powoli tracę nadzieję, że kiedykolwiek coś się w naszym życiu zmieni na lepsze. Chyba już zawsze będziemy musieli liczyć się z każdym groszem…
Jola
Zobacz także:
Decyzja należy do Ciebie: Czy zostać mamą chrzestną w parze z byłym facetem?
Aneta stanęła przed trudnym wyborem i liczy, że pomożecie jej podjąć dobrą decyzję.
Wasze Listy: „Dlaczego telefon wciąż milczy?”
Julia spotkała się z Darkiem kilka razy, było miło, a on nagle przestał się do niej odzywać. Jak ma to rozumieć?