Wasze Listy: „Moja rodzina nie szanuje mojego ateizmu, zostałam zmuszona do bierzmowania”

Rodzice Kingi nie wierzą, że ich córka jest ateistką. Zmuszają ją do niedzielnych wizyt w kościele i nie chcą nawet rozmawiać o jej stosunku do wiary.
Wasze Listy: „Moja rodzina nie szanuje mojego ateizmu, zostałam zmuszona do bierzmowania”
21.06.2011

Droga Redakcjo,

Często czytam listy, które wysyłają do Waszej Redakcji Czytelniczki. Czasem ich sytuacje są mi obce, a czasem bardzo bliskie. Czuję, że nie jestem sama. Dlatego to właśnie do Was, droga Redakcjo i kochane Papilotki, postanowiłam zwrócić się z prośbą o pomoc.

Niejednokrotnie, gdy mówię że jestem ateistką, słyszę śmiechy i komentarze, że jestem tylko zbuntowaną nastolatką, której "niedługo to przejdzie". Jeżeli czytając te słowa ktoś myśli podobnie - może od razu skończyć. Nie jestem zwykłą, głupiutką buntowniczką. Mam cele, marzenia i uparcie dążę do ich realizacji. Staram się pozbywać ograniczeń i usamodzielniać. Jednak wciąż jedna rzecz bardzo mi przeszkadza. Jestem zmuszana do... wiary.

Wychowałam się w katolickiej, śląskiej rodzinie. Co niedziela, punkt ósma z rodzicami musiałam chodzić do kościoła. Chodziłam na religię i zawsze miałam świetne oceny z katechez. Przystąpiłam do wczesnej komunii świętej. I uważałam się za wierzącą, jednak w pewnym momencie moja wiara zaczęła tracić na sile. Można powiedzieć, że wtedy zaczynałam myśleć samodzielnie i uwalniać się od kontroli moich rodziców.

Dziś mam 16 lat i z pełną świadomością tych słów powtarzam: jestem ateistką. Nie wierzę w Boga, przeznaczenie ani wyższe siły, które kierują naszym życiem i które możemy obwiniać za własne błędy. Wsparcie czegoś, co tak naprawdę jest niewidzialne, jest dla mnie irracjonalne i bezsensowne. Mimo to jestem tolerancyjna - sama zresztą mam bliskiego przyjaciela, który chce zostać księdzem. I szanuję jego decyzję.

jezus

Niestety, wciąż muszę chodzić co niedzielę do kościoła. Musiałam przystąpić do bierzmowania. Gdy mówię mojej mamie, że jestem ateistką - wpada w szał! Nie pozwala mi na samodzielne myślenie. O ojcu nie wspomnę, gdyby tylko mógł siłą zaciągnąłby mnie do księdza i nakazał egzorcyzm. Wciąż słucham "jeszcze kiedyś będziesz prosić go o pomoc", "jak trwoga to do Boga..." i naprawdę jest to bardzo męczące.

Chciałabym, aby rodzice zrozumieli to, że nie postanowiłam nagle przestać wierzyć. To nie tak, że stwierdziłam "a tam, Bóg nie istnieje" i tyle. To się działo w dłuższym okresie, a określenie siebie samej ateistką przyszło dopiero pół roku temu. W mojej rodzinie tylko ja deklaruję się jako osoba niewierząca. Co mam zrobić żeby moi rodzice zrozumieli mnie i uszanowali moją świadomą i dojrzałą decyzję? Nie chce być członkiem Kościoła i coraz częściej rozważam apostazję. Ale wiem że taki ruch bardzo zabolałby rodziców. Co zrobić żeby oswoić ich i przekonać do mojego stosunku do wiary?

Kinga

Na Wasze Listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl

Zobacz także:

Wasze Listy: Mam 28 lat, a nigdy nie byłam za granicą!

Decyzja należy do Ciebie: Czy wypada iść na ślub bez prezentu?

Polecane wideo

Komentarze (410)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 02.09.2016 01:17
U mnie sytuacja trochę inna, ale nie do końca. U mnie problemem są dziadkowie, oraz ojciec. moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 3 lata. Ja u komuni byłam z powodu nacisku rodziny ze strony ojca. Do bierzmowania nie idę bo od 4 klasy podstawówki nie chodzę na religię. Mi jest prościej ponieważ moja mama jest ateistką. Mimo to problemy są katolicka część rodziny obchodzi Boże Narodzenie, no i jest problem. Gdy byłam młodsza byłam na Wigilię zapraszana, ale nie odmawiałam modlitwy i nie łamałam się opłatkiem. Problemy zaczęły się gdy poszłam do gimnazjum i rodzina dowiedziała się że bieżmowania nie będzie nie jestem już zapraszana na święta. Inną sprawą jest że mój tato na Wigili też nie zawsze bywa i bywał bo jest właścicielem dużej firmy i to jedyny termin kiedy może pozwolić sobię na wakacje, jeśli chodzi o rodzinę od strony matki to sytuacja jest prostsza ponieważ już się przezwyczaili przez to, że mama jest nie wierząca. Więc życzę powodzenia i walcz o prawo do wolności! PS. Moja babcia od strony taty strasznie mnie rozbawiła gdy stwierdzono u mnie dysleksje. Powiedziała: "To kara za to, że nie chodzisz do kościoła." Mimo że początkowo, mnie to rozbawiło to potem przyszła refleksja i stwierdzenie: "Nie wszyscy, ale nie którzy katolicy są stknięci naprawdę stknięci na punkcie swojej wiary."
odpowiedz
natalia (Ocena: 5) 07.10.2014 18:38
ja jestem zmuszana do chodzenia na zebrania "jehowyh". siedzisz tam 3 godziny po 4 razy w tygodniu mama mówi ze jesli opuszcze takie zebranie zabierze mi telefon odłączy internet, nie da nigdy pieniędzy itd. nie nawidze tego. ! pod tymi groźbami jej ustępuje i chodze ale jest to naprawde wstydliwe bo jak wiadomo wszyscy ubierają sie normalnie. ale na te zebrania trzeba ubrac spodniczke ponizej kolan i to jest najbardziej wstydliwe. wgl nie nawidze tej wiary. co robic ? proszę pomóżcie
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 19.08.2014 15:14
Miałam tak samo, ale do bierzmowania po prostu nie poszłam. Rodzice najpierw oskarżali mnie o satanizm, sekty, wszelakie... zboczenia, by w końcu dać spokój. Po prostu zrozumieli, że mnie się przekonać nie da i już.
odpowiedz
Anonimka (Ocena: 5) 23.06.2013 21:03
Jestem zmuszana przez moją matkę do wiary? muszę chodzić do kościoła i regularnie spowiadać się, nie pasuje mi to. Gdy sprzeciwiam się jej szantażuje mnie, gdy podejdę do bierzomowania , podobnie jak mój brat, uwolnię się od tego
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 25.03.2013 22:54
Ja mam tak samo tyle, że ja mam bierzmowanie w tym roku... Tyle, że ja kiedy jestem zmuszany żeby iść do kościoła i później patrzę na tych wszystkich ludzi to jest mi ich żal. Czasem mam ochotę wyjść na ambonę i wyprowadzić ich z błędu. Raz zrobiłem tak w szkole na katechezie to dostałem 1 i uwagę. Jak widać chrześcijańska indoktrynacja jest silna...
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie