Wasze listy: „Mój mąż jest pracoholikiem!”

Mąż Małgosi jest pracoholikiem. Jego uzależnienie sprawiło, że stracili ze sobą kontakt, a ich małżeństwo zaczęło tracić sens. Czy psychoterapia stanie się szansą dla odbudowania tego związku?
Wasze listy: „Mój mąż jest pracoholikiem!”
27.08.2009

Mąż Małgosi jest pracoholikiem. Jego uzależnienie sprawiło, że stracili ze sobą kontakt, a ich małżeństwo zaczęło tracić sens. Czy psychoterapia stanie się szansą dla odbudowania tego związku?

 „Dzień dobry Redakcjo!

 Już dawno chciałam wysłać do Was ten list, ale jakoś nie mogłam zebrać się w sobie, aby publicznie wyrazić to, co przecież jest moją osobistą sprawą. Jednak ostatnio nie mam już sił na nic, ani żadnych oporów na wyrzucenie z siebie kłopotów na portalu internetowym. Żeby jednak zachować jakąś anonimowość, zmieniłam imiona.

 Mam na imię Małgosia i mam 38 lat. Z moim mężem, Filipem, jesteśmy małżeństwem od 10 lat i nigdy nie było kolorowo, jednak jakoś udawało nam się wiązać koniec z końcem. Ja jestem sekretarką w zwykłym biurze nieruchomości. Na początku naszego małżeństwa, mój mąż pracował w małej firmie swojego kuzyna. Mieszkamy raczej w małej miejscowości, więc pensja nie była za duża, ale nie mieliśmy żadnych kłopotów. Ot, żyliśmy sobie tak normalnie.

Rok po ślubie urodziła nam się córeczka – Zuzia. Wtedy zaczęło nam się układać gorzej, ja musiałam zrezygnować z pracy, ponieważ Zuzia była bardzo chorowitym dzieckiem. Wtedy mąż postanowił założyć własną firmę – nie mógł znieść, że zarabia tyle, co ja, a do tego, gdy ja zrezygnowałam z pracy, ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. A wiadomo – dziecko kosztuje, na same utrzymanie Zuzki wydawaliśmy 300 zł miesięcznie, a i to nie była wygórowana cena, jak dowiedziałam się od przyjaciółki. Jeszcze wtedy żyli jego rodzice, którzy sprzedali działkę (przeznaczoną na początku pod budowę domu ich jedynego syna) i podratowali nas w tym najgorszym momencie. Suma była dość pokaźna – 55 tysięcy. Ja chciałam zainwestować to w mieszkanie, nasze pierwsze własne mieszkanie - chociaż pokój z kuchnią i łazienką - a nie wynajmowane. Filip jednak powiedział, że dla niego to ogromna szansa, żeby stanąć na nogi i zaczął rozkręcać swój biznes – od zawsze marzył o firmie transportowej. Ja nie mogłam już w żaden sposób się przeciwstawić – pieniądze dostaliśmy przecież od jego rodziców… Mąż kupił więc jakiś mały lokal w naszym miasteczku, cena nie była aż tak wygórowana. Do tego wziął kredyt, aby móc kupić 2 samochody przeznaczone do transportu. Ja byłam zrozpaczona! Nie miał przecież stałej pracy, nie wiedzieliśmy, jak wszystko się potoczy…

Wtedy postanowiłam mimo wszystko wrócić do pracy. Mimo moich wcześniejszych przewidywań, interes jakoś się rozkręcał, a Filip zamiast 1300, przynosił do domu o połowę więcej. Wtedy byłam szczęśliwa, myślałam, że wszystko się ułoży i już niedługo całkiem nieźle zacznie nam się powodzić. Owszem, było lepiej, ale firma Filipa tak się rozkręciła, że przychodziły zamówienia z całego województwa i mąż zwyczajnie przestał się z tym wszystkim wyrabiać sam… Czasami siedział w pracy nawet 14 godzin bez przerwy, a 3-letnia wtedy Zuzia nie wiedziała nawet, jak jej ojciec wygląda!

To dało mi jakiś sygnał. Znajoma psycholog podpowiedziała mi, że są to objawy pracoholizmu i trzeba to leczyć. To samo mówili przyjaciele, ale ja wtedy, głupia myślałam, że po prostu zazdroszczą! Nie chciałam wierzyć, ale jednak musiałam coś zrobić. Nie mógł się tak przepracowywać, siedzieć w pracy od 7 rano do północy! Nie dość, że martwiłam się o jego zdrowie, to jeszcze czułam, że traci kontakt ze i mną, i co najgorsze z własnym dzieckiem. W naszym domu ciągle były jakieś kłótnie o jego pracę, o wszystko. Stał się strasznie rozdrażniony i agresywny. Nic dziwnego, w końcu nie sypiał regularnie, nie jadł, nie żył normalnie.

Wtedy postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Żeby go odciążyć, wysłałam do gazety ogłoszenie o pracownika – kierowcę. Zgłosiło się 2 i przedstawiłam ich swojemu mężowi. Początkowo był na mnie wściekły, ale jakoś dał się przekonać. Zdołałam przywrócić Filipa do „normalności”. Pracował po 9 godzin dziennie i jakoś sobie radziliśmy. Pieniądze były duże – 4 tysiące na miesiąc. Filip jakoś odżył po tym okresie, jednak nie na długo. 2 lata temu stwierdził, że chce powiększyć firmę, by zarabiać jeszcze więcej. Zawsze był ambitny – ma to po swoim ojcu. Wziął kredyt na 150 000 zł. Zaczął pracować 24 h na dobę, by z wszystkim się wyrobić. Czasami nie widziałam go w domu po dwa dni, mijaliśmy się w drzwiach bez żadnych emocji…

Kiedy w zeszłe lato mieliśmy wyjechać na wakacje i kiedy wszystko było już zapłacone, on dzień przed wyjazdem powiedział, że nie jedzie, bo nie wytrzyma bez pracy, a dziecko spędziło całe wakacje w domu, mimo że sytuacja materialna jest znakomita! W takim stanie wytrzymaliśmy prawie 2 lata. Filip wyglądał okropnie – nie spał, nie jadł, wyglądał niemal jak anorektyk. Fakt – zarabiał duże pieniądze i piął się po szczeblach coraz wyżej. Już rok temu spłacił kredyt, a biznes idzie znakomicie. Niestety, to jedyna dobra rzecz.

Z nami jest gorzej. Z Zuzią ma znikomy kontakt, ze mną również. Jesteśmy jak obcy ludzie, a Filip wszystko przekłada na pieniądze i mówi ciągle o nich i o firmie. 3 miesiące temu nie wytrzymałam. Ciągłe kłótnie z mężem odbiły się na Zuzi – mała zaczęła budzić się z krzykiem w nocy, niechętnie chodzi do szkoły, moczy się w nocy… Postawiłam sprawę jasno. Albo Filip pójdzie na terapię dla pracoholików, albo ja z Zuzią wyprowadzimy się od niego. Był wściekły i pozwolił się nam wyprowadzić. Jednak po tygodniu zadzwonił i powiedział, że uczęszcza na terapię.

Nie wróciłyśmy z Zuzią od razu do niego – taki był zamysł terapii. W domu pojawiłyśmy się dopiero niecałe 2 tygodnie temu. Rezultaty terapii już widać. Filip pracuje 12 h dziennie, ale co to jest! On wychodzi o 7h wraca o 19h… Najgorsze jest to, że przez to i ja popadłam w depresję. Nie mam sił na nic, nie wiem nawet, czy ja go jeszcze kocham – nie chce tak myśleć, ale coraz częściej się nad tym zastanawiam. Myślę, co by było, gdybym wcześniej uwierzyła tej psycholog i przyjaciołom, którzy dobrze odczytali problem męża. Może gdyby wcześniej poszedł na terapię, nie byłoby to tak opłakane w skutkach.

Papilotki – zwracajcie uwagę na pracę! Wydaje się, że sumienna praca to wspaniała rzecz i większość z nas ma problem raczej z dobrym wykonywaniem swoich obowiązków, to jednak są też ludzie, którzy są od niej uzależnieni, tak samo jak od alkoholu czy narkotyków… .

Pozdrawiam

Małgosia”

Na Wasze listy czekamy pod adresem: redakcja(at)papilot.pl. Gwarantujemy anonimowość.

Zobacz także:

Wasze listy: Jestem dziwką i jestem z tego dumna!

Andżelika pracuje jako prostytutka i nie rozumie, dlaczego ludzie gardzą nią z tego powodu. Jak sama przyznaje, jest szczęśliwa, a każdy powinien mieć prawo do własnych wyborów…

Wasze listy: Czy powiedzieć mężowi, że to nie jego dziecko? Aneta zdradziła męża, gdy pracował za granicą. Teraz jest w ciąży i nie wie, czy powiedzieć mu, że to nie jego dziecko. Pomóżcie jej podjąć rozsądną decyzję.

Polecane wideo

Komentarze (50)
Ocena: 5 / 5
Arletta Bolesta (Ocena: 5) 08.12.2023 12:19
Kwestia często jest podejmowana w trakcie kościelnego procesu o nieważność małżeństwa; nt. zapraszam na moją internetową stronę: rozwody-koscielne.eu; dr Arletta Bolesta adwokat kościelny zatwierdzony; mail: [email protected]
odpowiedz
Ella (Ocena: 5) 14.12.2018 08:31
W naszym prostym życiu miłość odgrywa bardzo szczególną rolę. Teraz jesteśmy w stanie uczynić twoje życie miłosne zdrowym i nie ma miejsca na żadne kłopoty. Wszystko to jest możliwe dzięki AGBAZARA TEMPLE OF SOLUTION. Pomógł mi rzucić zaklęcie, które przywróciło mojego zaginionego kochanka z powrotem na 48 godzin, które zostawiły mnie dla innej kobiety. możesz także skontaktować się z nim (  a g b a z a r a @ g m a i l . c o m  ) lub WhatsApp / Call: ( + 234 810 410 2662 ), i być szczęśliwym na wieki, tak jak teraz z jego doświadczeniem.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 27.10.2009 18:45
Pracocholicy chcą po prostu utrzymać rodzinę w jak najwyższej wygodzie. Oczywiście brak miłości też jest zły.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.08.2009 18:16
http://www.darmowegadzety.pl/?usid=57011
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 28.08.2009 23:06
pieniądze są ważne,ale nie najważniejsze! liczy się rodzina i miłość :)
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie