Alicja uważa, że jest brzydka i gruba. Wszystkie niepowodzenia w życiu – brak chłopaka, złe oceny na studiach, a nawet kłótnie z rodzicami - przypisuje nieatrakcyjnemu wyglądowi. Czy można jej pomóc?
„Jestem gruba i brzydka. Syfy. Czerwona, gruba twarz, oczy kreta. Zazdroszczę tej dziewczynie, która pisała niedawno, że wstydzi się pokazać chłopakowi bez makijażu. Ja nawet nie mam chłopaka. Nawet najgorszy na mnie nie spojrzy. Nie dziwię się zresztą.
Mam okropne włosy, otłuszczone ramiona, oponę na brzuchu i syfy na plecach. Syfy mam nawet na łydkach jak się ogolę. Więc tego nie robię. I tak chodzę w dresach. Wstydzi się mnie własna matka. Udaje, że chodzi do kościoła na inną godzinę, ale pewnie boi się przyznać, że takie coś z niej wyszło jak ja. Mam ładne siostry. Obie są blondynkami. Ja jestem ruda. Młodsza jest idealna. Jest chuda, wysoka, miała kilku chłopaków, a za rok bierze ślub. Mama mówi, że jak młodsza siostra wcześniej bierze ślub, to ta starsza zostanie starą panną. I prawda.
Ja pewnie do końca życia zostanę brzydulą i nigdy nic mi nie będzie wychodzić… :/// Ważę 85 kg, jestem mała i odrażająca. Bracia zawsze mi na tym punkcie dokuczali, a rodzice mniej kochali. Widzę, z jakim obrzydzeniem patrzy na mnie mój ojciec, a jak na moje siostry, z których jest po prostu dumny. Na wszystkich imprezach rodzinnych nikt na mnie zwraca nawet uwagi, bo to jest ta brzydka.
Od razu biorą mnie za i brzydką i głupią. Bo jak moje siostry są ładne, to mają być od razu mądre. A to nieprawda, bo ja jestem od nich mądrzejsza, ale ja nie potrafię się zakręcić tak jak one. W ogóle one mają w życiu łatwiej, bo są ładne. Z taką brzydką nikt nie chce mieć nic do czynienia. Mam wrażenie, że niektórzy to się mnie brzydzą. Widzę, jak wchodzę do autobusu, ich reakcje. Wyć mi się chce, gdy tak stoję w autobusie i widzę, jak wszyscy się ze mnie śmieją.
Już w szkole miałam pod górkę. Na koniec gimnazjum miałam nawet dobre oceny, ale rodzice powiedzieli, żebym nie szła do liceum, tylko do zawodówki, żebym mogła zostać ekspedientką. Chcieli mieć kłopot z głowy, powiedzieli, że nie będą mnie utrzymywać do końca życia. Ja się uparłam i poszłam do technikum. W szkole tej mojej brzydoty to się nawet nauczyciele brzydzili. Nasz pan od WF, taki młody, to tak ze mnie drwił, że myślałam, że się zabiję. Wybłagałam u lekarza zwolnienie i już nie chodziłam. Oczywiście, nikogo to nie obchodziło, bo moi rodzice to się tylko przejmowali resztą. Nigdy mną.
Ja nie dostawałam kieszonkowego, bo po co mi ciuchy. One mogły się ładnie ubrać, dostać na biwak ze znajomymi, pojechać na wakacje. Ja, ta brzydka i ta gorsza, siedziałam w domu. Głupia nieudacznica. Nikt nigdy mnie nigdzie nie zapraszał, nikt nie lubił. Po co komu taki brzydal?
Ja już jestem na skraju załamania nerwowego. Siedzę teraz w domu i płaczę. Nikt nie zwraca na to uwagi, wszyscy zajmują się rezerwacją na ślub dla siostry. Ja mogłabym uciec stąd i nie zauważyliby tego.
Najgorzej jest, jak jeżdżę na studia. Uparłam się i poszłam. Ale nawet tam jest źle. Widzę, jak się traktuje ładne dziewczyny. Ja zawsze dostaję gorsze oceny. Bo jestem jakimś koszmarem.
Nie chcę już mi się nawet o tym pisać. Kogo by to obchodziło? Zresztą mi tu już jest obojętne, co o tym myślicie. Napisałam tak po prostu, żeby się komuś wyżalić”.
Na Wasze listy czekamy pod adresem: redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
Wasze listy: „Studia czy miłość?”
Agnieszka rozważa, czy iść na wymarzoną uczelnię i widywać się z chłopakiem raz w miesiącu, czy może zdecydować się na gorszą szkołę, ale być cały czas blisko niego. Potrzebuje waszej pomocy.
Wasze listy: „Moje córeczki to dzieci z probówki”
Halina napisała nam o swoich uczuciach dotyczących metody in vitro. Gdyby nie medycyna, nigdy nie zostałaby matką.