Choć Papilot jest portalem kobiecym, czasem odwiedzają go mężczyźni. Jeden z nich postanowił do nas napisać o atmosferze, jaka zapanowała w jego małżeństwie po 30 latach od ślubu. Jego żona, Basia, nie chce z nim żyć, ale też nie chce dać rozwodu. Jak powinien postąpić Jerzy?
"Witajcie, do napisania listu nakłoniło mnie przeczytanie kilku dyskusji na waszym portalu. Były strasznie jednostajne i widziałem w nich dużo jadu. Nie wiem skąd się go bierze tyle w kobietach. Oczywiście mężczyźni są sami sobie winni, jednak gdzie miłosierdzie. Moja historia może się wydać dla was banalna i może rzeczywiście nie ma w niej nic niezwykłego, nie mniej moje życie stało się bagnem, z którego nie umiem wyjść, sił mi brakuje, by utrzymywać się na powierzchni.
Wszystko zaczęło się od wyjazdu służbowego. Do tej pory nasze życie małżeńskie w moim mniemaniu układało się poprawnie, taka średnia krajowa, upadki i wzloty. Mieliśmy mieszkanie, oboje pracowaliśmy, nasz syn skończył studia i wyjechał do pracy za granicę. Wyjścia do znajomych, do rodziny, zawsze zgodni, sporadyczne kłótnie, do pewnego stopnia sielanka. Podczas wyjazdu odbyła się mała impreza pracowników mojej firmy. Zabawa skończyła się późno, a ja skończyłem jeszcze później, wylądowałem w mieszkaniu jednej z pracownic z oddziału terenowego. Nawet nie było miło, prawie w ogóle się nie znaliśmy. Dla mnie była to pierwsza tego typu przygoda, wciąż czułem się, jakby ktoś mnie obserwował pomimo wypitego alkoholu. Spięcie nie opuściło mnie nawet po seksie.
Od tamtego czasu jakoś nie umiałem się normalnie uśmiechać do Basi, wspólne zjedzenie śniadania czy obiady były drogą przez mękę, nie mówiąc o wyjściach do znajomych. Po miesiącu nie wytrzymałem i o wszystkim opowiedziałem. Chciałem zdjąć z siebie ten ciężar. Basia nie zrobiła mi awantury, ze stoickim spokojem opowiedziała, że byłem jej jedynym mężczyzną, że mnie kocha i że mi nie wybaczy nigdy. Kazała mi się przeprowadzić na kanapę, ponieważ nie chce spać ze mną w jednej sypialni, mam jednak pozostać w jej życiu, bo jest za stara na zmiany. Powiedziała, że na tyle jest przyzwyczajona do mnie, że nie wyobraża sobie życia bez mnie, a z drugiej strony patrząc na mnie widzi ręce innej kobiety.
Żyjąc razem, a równocześnie oddzielnie, mieszkamy już pół roku. Nasze rozmowy są suche, Basia nigdy się nie uśmiecha. Próbuje o nią walczyć, jednak mur, który postawiła wokół siebie, jest twardszy od skały. Widzę jak usycha, jednak nie chce mnie dopuścić do siebie. Ja też nie chcę naciskać, nadal ją kocham. Choć nie wiem, czy po prawie 30 latach razem można wciąż mówić o miłości. Dlatego wciąż biję się z myślami, co robić. Bo to przeze mnie jest ta cała sytuacja i ciężko mi się z nią pogodzić. Gdy wspominam o rozwodzie, Basia mówi, że mi nie da, bo byłby to dla niej wstyd i upokorzenie, a gdy chcę się zbliżyć, to zostaję odtrącony. Utknąłem w martwym punkcie z własnej winy. Na szczęście na wszystko nie musi patrzeć nasz syn, pracuje w Hiszpanii, a w Polsce był ostatnio kilka lat temu. Nie wie, co się dzieje między mną a Basią, ja mu nic nie mówiłem i Basi o to nie podejrzewam.
Zły wpływ na Basię ma szczególnie jej znajoma - Maria, z którą zaczęła się przyjaźnić od czasu mojego zwierzenia. Nie przepadamy za sobą i to ona chyba ponosi część winy za to, jak moja żona się zachowuje. Maria jest rozwódką, która nie musi pracować i ma wiele czasu na wszystko, często bywa w naszym domu. W dni gdy jej nie ma, czuję, że Basia jest mi bliższa niż zazwyczaj, są jednak one bardzo rzadkie. Gdy mówię, że przeszkadzają mi częste wizyty Marii, słyszę od żony, że powinienem być jej wdzięczny, bo to dzięki jej wsparciu jeszcze ze mną jest.
Większość z was pewnie mnie potępi i bez tego czuje się winny, więc nie wiele to zmieni. Przez tę historię zobaczyłem, że tak naprawdę nie wiem, czego Basia oczekiwała od mnie i czy to jej dawałem. Nie wiem, czy to co miałem można nazwać szczęściem, ale wiem, że to straciłem. Tak naprawdę życie stało się bez sensu, odechciewa mi się czegokolwiek. Przestałem czerpać jakąkolwiek radość z życia, co dzień jeszcze bardziej załamuje się patrząc na Basię. Po latach przestaje się zauważać szczęście, które się ma, ja je dopiero dostrzegłem jak już było za późno. Znów chciałbym, żeby się uśmiechnęła. Do działania napędzają mnie wspomnienia, bo tylko nimi mogę teraz żyć.
Jerzy"
Jeśli chcesz podzielić się z Czytelniczkami Papilota swoją historią albo potrzebujesz porady, napisz na adres: redakcja(at)papilot.pl. Gwarantujemy anonimowość.