Drogie Czytelniczki,
Czy miałyście kiedyś taką tajemnicę, której wyjawienie mogłoby Was sporo kosztować? Nie mówię oczywiście o rzeczach niezgodnych z prawem, za które idzie się za kratki, ale raczej o sekretach natury etycznej… Rzeczy, za które nie ma wymiernej kary, jak na przykład dwa lata w zawieszeniu na cztery. Raczej coś, za co może tylko Bóg osądzić. Ja mam taką tajemnicę, bolesny wyrzut sumienia, sekret który mógłby mnie kosztować utratę zaufania bliskich i ich przychylności, a to może być nawet gorsze niż spanie na twardej pryczy.
Dwa lata temu o tej porze, w 2009, straciłam siostrę. Umarła niepotrzebnie, to był straszny pech, wypadek. Ale żyłaby do dziś i w dodatku była szczęśliwą matką, gdyby nie ja. Zginęła po kołami samochodu, spełniając moje podłe życzenie – kaprys wściekłej, rozgoryczonej dziewczyny.
To był lipiec, obie miałyśmy wakacje. W ciągu jednego tygodnia wydarzyło się sporo rzeczy. Mnie rzucił facet, w którym byłam zakochana, z czym nie mogłam się pogodzić i na wszystkich się wyżywałam. A ona dowiedziała się, że jest w ciąży i była bardzo szczęśliwa. Jej narzeczony był na tydzień zagranicą i ona zamierzała mu o tym powiedzieć jak tylko wróci. Ja byłam jedyną osobą, która wiedziała o dziecku. To był sam początek, pierwszy miesiąc, ale ona czuła że może być w ciąży i jej przypuszczenia się potwierdziły. Zazdrościłam jej. Przyznaję, ogromnie zazdrościłam jej szczęścia.
I wtedy odezwał się do mnie były chłopak, zasugerował, żebyśmy raz jeszcze się spotkali i pogadali. Byłam pełna nadziei. Czułam, że tak może być i nawet miałam w szafie specjalną sukienkę na tę okazję. Kupiłam ją jakieś dwa tygodnie wcześniej i nawet nie oderwałam metki. Pomyślałam – jeśli on odezwie się do mnie w ciągu miesiąca – zostawię ją i założę na spotkanie – jeśli nie – oddam do sklepu. Zaglądam do szafy, a sukienki nie ma. Strasznie się wściekłam, szukałam jej. I wtedy moja siostra się przyznała, że ją sobie pożyczyła. Byłam bardzo zła, kiedy okazało się, że sukienka jest brudna, a ja potrzebuję jej na wieczór tego samego dnia. Powiedziałam jej, że nie obchodzi mnie to, że jest w ciąży, że to nie zwalnia jej z odpowiedzialności i że ma natychmiast iść do pralni i tak to załatwić, żebym miała ją na 20-stą.
Poszła. I już nie wróciła. Zginęła pod kołami samochodu, przebiegając przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Już wracała do domu. Po sukienkę nigdy się nie zgłosiłam, nie mogłabym na nią patrzeć. Jestem winna śmierci dwóch osób – mojej siostry i jej malutkiego dziecka. I nikomu nie mogę o tym powiedzieć, nikt nie wie, po co ona wyszła z domu. Nikt nie wie, że to ja wypędziłam ją do pralni. I nikt nie wie też, że była w ciąży. Ja byłam jedyną osobą, której zdradziła swój sekret.
Pamiętam wyraz twarzy naszych rodziców, kiedy dowiedzieli się, co się stało. Moja mama do dziś nie może dojść do siebie. A narzeczony, niedoszły tata… Wciąż nie może sobie ułożyć życia z inną kobietą. Wciąż jest sam. Wciąż za nią tęskni. To ja – swoim kapryśnym zachowanie i rozgoryczeniem doprowadziłam do jej śmierci, przez którą cierpi wiele osób. Ale uwierzcie mi – ja najbardziej. Wyrzuty sumienia są najgorszą karą. Nie wiem jak długo zdołam jeszcze utrzymać ten sekret dla siebie…
Marta
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl
Zobacz także:
DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE: "Czy odejść od ojca dziecka do faceta, którego naprawdę kocham?
Oliwia nie kocha męża i chciałaby go zostawić dla swojej jedynej miłości. Czy powinna?
Wasze Listy: "Moja dziewczyna nie chce zdjąć bluzki podczas seksu. O co jej chodzi?"
Mężczyźni to rzadkość w Papilotowej społeczności, a gdy się już pojawią, szukają odpowiedzi na damsko-męskie dylematy...