Przyznam się szczerze, że w tym głośnym sporze o aborcję nie wiedziałam po której mam stanąć stronie. Nie jestem za zabijaniem, ale nie podoba mi się też pomysł męczenia kobiet. Dlatego ucieszyłam się, że sprawa na chwilę przycichła. Myślałam, że już po wszystkim i mamy kilka lat spokoju. Temat znowu poruszył prezes PiS i ludzie wpadli w amok. Dzisiaj wystarczy wyrazić swoje zdanie, żeby czarny protest się na nowo organizował.
Prawda jest taka, że dla mnie ta dyskusja nie jest bez sensu. Dzięki niej zrozumiałam kilka rzeczy i zmieniłam zdanie. Teraz jestem za tym, żeby jak najwięcej dzieci się rodziło. Dopuszczam możliwość legalnej aborcji w przypadku gwałtu i kiedy życie kobiety jest zagrożone. Ale pozbywanie się potomstwa, bo nie jest zbyt ładne albo chore, to już przesada.
Jaka by ta wada nie była, dziecko powinno przyjść normalnie na świat. Należy mu się chociaż odrobina szacunku.
Zobacz również: LIST: „Uczestniczki czarnego protestu zachęcam do pomalowania dłoni na czerwono. Bo macie krew na rękach!”
fot. Thinkstock
Jak matka nie chce, to przecież nie musi na nie patrzeć i się nim zajmować. Ale niech nie odbiera nikomu godności. Inaczej będzie to tylko bezimienny płód, który skończy jako odpad medyczny. Naprawdę ktoś tego chce? Będę brutalna, ale wolę pochować kaleki płód, niż wyrzucić go do śmieci i udawać, że to nie był człowiek. Kiedyś w ogóle o tym nie myślałam, bo to była dla mnie sytuacja abstrakcyjna. Teraz usłyszałam o takich dzieciach i rodzicach. I zawsze będę o nich pamiętała.
Wiadomo - to nie może być zbyt przyjemna sytuacja, kiedy dowiadujesz się, że maleństwo umrze zaraz po porodzie albo pożyje maksymalnie kilka dni. Że nie ma czaszki albo jakiejś innej części ciała. Ale czy to zmienia fakt, że jest istotą żywą i gdyby nie komplikacje zdrowotne, normalnie by żyło?
Jakoś nie wyobrażam sobie teraz wyrzucania takiego „odpadu” do worka i bezimiennej utylizacji!
fot. Thinkstock
Daleko mi do poglądów PiS w wielu sprawach, ale teraz poruszyli ważny problem. Trzeba wreszcie ustalić, kto jest człowiekiem. Ja jestem zdania, że życie powstaje w momencie poczęcia. Czy to dziecko z gwałtu, czy uszkodzone albo zagrażające życiu matki - to cały czas istota ludzka. Czasami musimy wybierać, które życie wybrać. Ale kiedy może się bezpiecznie urodzić, nawet jeśli długo nie pożyje, powinno do tego dojść. Z jednego prostego powodu…
Nie można udawać, że tego kogoś nie było.
Myślę, że wielu rodzinom to pomoże otrząsnąć się po stracie. Przecież ci ludzie nie wspominają płodu, ale swoje maleństwo. Dobrze by było, gdyby każde z nich otrzymywało imię, było ochrzczone i chowane w godnych warunkach.
Zobacz również: „Jestem owocem gwałtu. Dziękuję mojej matce, że mnie nie usunęła!”
fot. Thinkstock
Za godne warunki nie uważam utylizacji w plastikowym worku obok tkanek z operacji, zakrwawionych bandaży i wyciętych guzów nowotworowych. A tak to teraz niestety wygląda. Wszystko razem do pieca i udajemy, że sprawy nie było. Co z oczu, to z serca. Niezbyt to ludzkie i mądre. Większość matek odczuwa potrzebę pożegnania się z takim dzieckiem. Myślę, że chciałyby mieć także miejsce na cmentarzu, gdzie mogłyby je odwiedzać. Według mnie każde życie zasługuje na to, żeby było zauważone i wspominane.
Jak rodzina nie chce - droga wolna. Ktoś inny nada imię, ochrzci i pochowa. Choćby w zbiorowej mogile, ale przynajmniej odnotujemy fakt, że ktoś taki się narodził. Wybieranie, kto zasługuje na dane osobowe i grób to jest potworny proceder. Moje ciało - moja sprawa? Ale twoje dziecko, to już nie tylko twoja sprawa.
I mówię to jako osoba niewierząca. Nie potrzebuję Boga, żeby mieć w sobie ludzkie odruchy i szanować każde życie.
fot. Thinkstock
Bo jak to teraz wygląda? Zachodzisz w ciążę i dbasz jak najlepiej o swoje dziecko rozwijające się w łonie. Mówisz do niego, wybierasz imię i kochasz mimo wszystko. Jak pojawia się problem, to nagle przestaje być człowiek i już cię nie obchodzi? Pozwolisz, żeby ktoś wsadził je do worka i wyrzucił, bo się urodziło wybrakowane i miało czelność nie żyć zbyt długo? Jeśli to nie jest absurd, to już nie wiem jak to nazwać. Za ludzi uznajemy tylko pięknych i zdrowych?
Trudno się stawiać w takiej sytuacji. Nigdy w takiej nie byłam. Nawet w ciążę nie zaszłam. Niektórzy stwierdzą, że właśnie dlatego nie powinnam się wypowiadać. Ale czegoś tu nie rozumiem - czy decydowanie o człowieczeństwie istoty ludzkiej to jest przywilej tylko matki? Nie wydaje mi się. Trzeba ustalić jakieś obiektywne zasady i się ich trzymać. Inaczej przyjdzie kolejny polityk, który wymyśli co innego.
Żeby zakończyć wojnę aborcyjną, to trzeba przynajmniej tę sprawę załatwić. Uznać człowieka za człowieka.
fot. Thinkstock
Mam nadzieję, że politycy dali sobie już raz na zawsze spokój ze zmuszaniem kobiet do rodzenia dzieci z gwałtu albo ryzykowania własnym życiem. To powinna być indywidualna decyzja. Ale wyrzucanie do śmieci płodów i rozwiniętych maleństw, bo są chore, to już przesada. Przywróćmy im godność i tyle. Nie trzeba być religijnym oszołomem, żeby uważać to za ważne. Jak kobieta nie jest zainteresowana oglądaniem kalekiego potomstwa, nadawaniem mu imienia i chowaniem - zawsze znajdzie się jakiś chętny.
Ja nie boję się powiedzieć, że kompromis aborcyjny pozwala wybierać między życiem matki i dziecka. Nie udaję, że tylko mama jest istotą ludzką, a to co nosi w brzuchu to tylko fasolka albo inny pasożyt. Dlaczego tak wielu inteligentnych ludzi nie chce tego przyznać?
Boicie się wyrzutów sumienia, że do śmietnika trafiają jednak mali ludzie, a nie odpadki medyczne?
Paula
Zobacz również: Znane osoby, które wspierają #czarnyprotest #czarnyponiedzialek