Kilka miesięcy temu urodziłam swoje pierwsze dziecko. Syn przyszedł na świat zdrowy i nie sprawiał żadnych problemów. Niestety, od pewnego czasu coś się z nim dzieje. Ma kłopoty z zasypianiem, ciągle marudzi, nie chce jeść i ogólnie jest nie do zniesienia. Stało się to praktycznie z dnia na dzień. Jakby ktoś przełączył jakiś guzik.
Zaczęłam mieć mało przyjemne podejrzenia i one niestety chyba są prawdą. Wydaje mi się, że ktoś rzucił na niego urok. Nie pomogła nawet czerwona wstążka, którą przywiązałam do wózka. Odpadła niedawno i przestała działać. Ogólnie robiłam wszystko, żeby zatrzymać ewentualne złe moce. Widocznie jakaś wiedźma okazała się mocniejsza. I możecie się ze mnie śmiać, że to absurd i w ogóle, ale ja w to wierzę.
Sytuacja jest ciężka od jakichś 2-3 tygodni. Zastanawiam się, kto mógł to zrobić i cały czas szukam sposobu, żeby skutecznie pozbyć się tego uroku.
Zobacz również: Historia Justyny: „Ostatnio spotkało mnie tyle złych rzeczy, że trudno mówić o zwykłym pechu. Czyżby ktoś rzucił na mnie urok?”
fot. Unsplash
Podejrzana jest moja koleżanka, z którą mniej więcej wtedy miałam nieprzyjemną wymianę zdań. Nie to, że jakaś awantura, bo nie mamy się o co kłócić. Po prostu ona coś mi tam radziła odnośnie opieki nad dzieckiem, a ja nie ugryzłam się w język i odpowiedziałam, że chyba nie ma doświadczeń w tym temacie. Głupio zrobiłam, bo tak jakbym jej wytykała bezdzietność.
Mogła poczuć się zraniona, więc dlatego biorę ją pod uwagę. Poza tym ona kiedyś się interesowała tarotem i różnymi takimi rzeczami. Pewnie potrafi rzucić skuteczny urok. Zastanawiające jest też to, że od tego czasu się nie odzywa. Nie wierzę, że aż tak się obraziła. Pewnie nie chce się zbliżać do mojego opętanego dziecka.
Wszystkie domowe metody zawodzą i zastanawiam się, czy nie powinnam pójść do jakiejś wróżki. Mam wrażenie, że sytuacja jest coraz gorsza.
Zobacz również: LIST: „Nigdy nie wierzyłam w takie rzeczy, ale ktoś RZUCIŁ UROK na moje dziecko! To ewidentne!”
fot. Unsplash
Codziennie usypiam go godzinami, on dostaje jeść i wypluwa, teraz jeszcze jakaś infekcja się przyplątała. Nie wierzę, że to do końca normalne. Za dużo wszystkiego na raz. Lekarze już nas nie chcą przyjmować, bo przebadali go od stóp do głów i podobno przesadzam. Mnie też się wydaje, że to nie jakaś straszna choroba, ale właśnie demon i urok. Rzucony ze złości albo zazdrości.
Szczerze? Próbowałam już wszystkiego. Gdzieś czytałam, że na problemy ze snem trzeba przetrzeć czoło dziecka okruchami chleba, a potem wytrzeć dłoń w lewą stronę spódnicy. Plułam na cztery strony świata, przemywałam śliną, smarowałam, odmawiałam zaklęcia i dalej bez zmian.
Nie wydaje mi się, żebym oszalała. Większość ludzi wierzy w takie rzeczy. Nie dziwię się. Jest sporo dowodów na to, że urok może w życiu bardzo zaszkodzić. Taka nagła zmiana zachowania nie bierze się znikąd.
Zobacz również: Jak się chronić przed urokami?
fot. Unsplash
Czy możecie mi doradzić, co jeszcze powinnam zrobić? Szukam każdej metody, która może pomoc. Słyszałam np. o lizaniu oczu dziecka, ale jakoś nie mogę się przełamać. Jak nie będzie innego wyjścia, to najwyżej spróbuję. Ale może coś mniej inwazyjnego? Codziennie modlę się też za syna i proszę jego anioła stróża o wstawiennictwo. Chcę, żeby to zło wreszcie odeszło.
Może ta czerwona wstążka z wózka nie odpadła sama, ale koleżanka sama ją urwała, żeby móc rzucić urok? Myślałam też o tym, żeby z nią jeszcze raz porozmawiać i poprosić o wycofanie tego zaklęcia. Ja jestem za słaba widocznie i ta klątwa cały czas nad nami wisi.
Chcę wreszcie normalnie żyć. Ze zdrowym i spokojnym synkiem, jak wcześniej, a nie takim opętanym…
Aneta