Drogie Czytelniczki,
Piszę ten list, bo liczę, że pomożecie mi podjąć chyba najtrudniejszą decyzję w moim życiu. A może potrzebuję po prostu przelać swoje uczucia na papier? Uporać się z tysiącem myśli, które kłębią się w mojej głowie?
Pawła poznałam na studiach. Pochlebiało mi, że najprzystojniejszy chłopak na roku adoruje właśnie mnie. Długo opierałam się jego urokowi, zwłaszcza że spotykałam się w tym czasie z innym facetem. Początkowo chodziliśmy do pubu czy do kina w większym gronie znajomych, ale po pewnym czasie przestało to mieć sens – znajomi zaczęli z nas kpić, że powinniśmy się umawiać na randki tylko we dwoje, bo i tak nie rozmawiamy z nikim poza sobą.
Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Rozstałam się z moim chłopakiem i zostaliśmy z Pawłem parą. Byliśmy w sobie tak zakochani, że zrezygnowaliśmy niemal całkowicie z życia towarzyskiego. Szybko podjęliśmy też decyzję o wspólnym zamieszkaniu, a plany odnośnie wspólnej przyszłości potrafiliśmy snuć godzinami.
Na trzecim roku studiów dostałam od mamy wiadomość, że mój tata jest w szpitalu. Miał stan przedzawałowy, musiałam więc jechać na kilka dni do swojej rodzinnej miejscowości, żeby odwiedzić tatę i zaopiekować się mamą. Przez cały ten czas Paweł dzwonił do mnie i pisał smsy, że bardzo tęskni i że nie może doczekać się mojego powrotu. Okazało się jednak, że kłamał.
Kiedy mój tata poczuł się na tyle dobrze, że mógł wyjść ze szpitala, postanowiłam, że zrobię Pawłowi niespodziankę i przyjadę do domu niezapowiedziana. Złapałam popołudniowy autobus i jak na skrzydłach jechałam do mojego ukochanego. Kiedy weszłam do naszego mieszkania… zastałam go w łóżku z inną dziewczyną. Pamiętam jedynie, że zaczęłam przeraźliwie płakać, a Paweł wypraszał w tym czasie swoją kochankę z domu. Nie byłam w stanie zrobić mu nawet awantury, po prostu patrzyłam na niego bez słowa i płakałam. Błagał mnie o wybaczenie, tłumaczył się, że to dla niego nic nie znaczyło, że kocha tylko mnie, że to ze mną chce założyć rodzinę i mieć dzieci.
Wyprowadziłam się do koleżanki, a on nie przestawał zasypywać mnie smsami i telefonami. Dzwonił i pisał codziennie. Początkowo nie odbierałam połączeń, ani nie czytałam wiadomości, ale po kilku dniach ciekawość zwyciężyła. Pisał takie przejmujące rzeczy…! Znów zaczęło mi schlebiać, że tak się o mnie stara. Zgodziłam się w końcu z nim spotkać. Płakał i przepraszał mnie setki razy, obiecał, że jeśli mu wybaczę, to już nigdy mnie nie zdradzi. Tak bardzo go kocham, że w końcu mu uległam i wróciłam do naszego mieszkania. Przy nim znowu poczułam się szczęśliwa.
Po roku od tych wydarzeń Paweł poprosił mnie o rękę, a ja bez wahania przyjęłam jego oświadczyny. Wybraliśmy już datę ślubu, mamy pobrać się na wiosnę. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że parę dni temu dostałam od Pawła sms o treści: „Kochanie, dzisiaj spotkajmy się u ciebie”. Biorąc pod uwagę fakt, że mieszkamy razem, wiadomość z pewnością była skierowana do innej kobiety… Paweł natychmiast zorientował się o swojej pomyłce, bo zadzwonił do mnie i powiedział, że to taki żartobliwy sms do kolegi.
Wiem, że kłamie; wiem, że zdradził mnie kolejny raz, choć obiecywał, że nigdy więcej tego nie zrobi. Mimo to nadal go kocham i nie umiem od niego odejść. Czy powinnam wybaczyć mu zdradę drugi raz?
Marta
Na Wasze Listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
WASZE LISTY: „Wstydzę się powiedzieć narzeczonemu, że straciłam cnotę z innym!”
"Czy naprawdę gorzka prawda jest lepsza niż słodkie kłamstwo?" - zastanawia się nasza Czytelniczka Patrycja.
WASZE LISTY: „Chore dziecko odebrało mi wszystkie marzenia!”
5 lat temu K. została mamą niepełnosprawnego dziecka. Dzisiaj całe jej życie podporządkowane jest opiece nad chorym synem.