Zawsze lubiłam opaleniznę, ale raczej latem. Taka naturalna jest najfajniejsza. Nigdy nie pomyślałam, żeby jesienią albo zimą chodzić na solarium. Nie, że coś w tym złego, po prostu jakoś nie miałam potrzeby. Czasem tylko na imprezę zdarzyło mi się posmarować twarz i dekolt samoopalaczem. Tylko trochę, żeby w ogóle jakiś kolor złapać.
Teraz coś mnie naszło i od października opalam się pod lampami. Nawet nie chodziło o wygląd. Odkryłam, że to mnie wycisza i poprawia humor. Ledwo się zaczął rok akademicki, a ja miałam dość. Koleżanka zaproponowała, to poszłam z nią. I tak chodzę od kilku tygodni.
Moja naturalna karnacja nie jest bardzo jasna. Taka bardziej oliwkowa. Po opalaniu widać i tak dużą różnicę i sama nie wiem co o tym myśleć.
Zobacz również: Ofiary samoopalacza: Tak NIE powinna wyglądać sztuczna opalenizna!
Muszę powiedzieć, że ten efekt nie jest zły. Moim zdaniem wygląda to nawet dobrze i zdrowo. Może nie naturalnie, bo za oknem ciemno i zimno, ale tym się nie przejmuję. Opalenizna jest mocna, bo trudno żeby była inna, skoro leżę pod lampami 2 razy w tygodniu. Staram się krótko, ale szybko mnie łapie. Wiecie co? Dawno nie byłam tak wyluzowana.
Nie uzależniłam się. Po prostu znalazłam sposób na przetrwanie paskudnej pogody. Wiem, że to nie do końca zdrowe dla skóry, ale mój mózg i ciało tam wypoczywają. Chyba jeszcze trochę pochodzę i zrobię przerwę. Jak bardzo zblednę, to najwyżej poprawię kolor.
Na zdjęciach to mniej więcej widać.
Zobacz również: LIST: „Skąd się wzięła ta nagonka na SOLARIUM? Przynajmniej wyglądam na zdrową i zadbaną!”
Nie są za wyraźne, ale mnie chodzi o to, żeby ktoś ocenił odcień, a nie moją figurę. A jak się zastanawiacie, czy to pasuje do mojej osobowości, to powiem tak: jestem studentką, mam wesoły charakter, w weekendy lubię sobie potańczyć, nie mam aktualnie chłopaka, ludzie myślą że jestem bardzo pewna siebie.
Noszę normalne ciuchy, nic dziwnego, ani bardzo drogiego. Raczej sieciówki, teraz jakieś jeansy, sweterki, sportowe buty. Maluję się bardzo delikatnie. Jak mi nic nie wyskakuje na twarzy, to wystarczy tusz do rzęs i trochę błyszczyka.
Najkrócej to bym się opisała jako normalną dziewczynę.
Pytam o opaleniznę, bo wiadomo jak niektórzy do tego podchodzą. Mówią, że to sztuczne i straszne. Mnie też tak to brzmiało. Dlatego postanowiłam nie tylko napisać, ale trochę pokazać. Mam nadzieję, że na zdjęciach mniej więcej zobaczycie, jak wygląda teraz moja skóra. Tylko prosiłabym o życzliwe oceny.
Napisz, że to przesada albo mogłabym jeszcze się poopalać, ale bez obrażania mnie. Zależy mi na szczerej opinii, a nie głupim hejcie. Skoro pytam, to znaczy, że mnie Wasze zdanie interesuje. Nie wiem kogo posłucham, ale jak ktoś ma mądre argumenty, to na pewno wezmę pod uwagę.
Zobacz również: CZERNIAK to może być TO. Sprawdź TO!
Mniej więcej tak ten kolor wygląda (przepraszam za jakość zdjęć, ale nie wiem jak to inaczej pokazać). Wszystko zależy od dnia.
Odcień się różni w zależności od miejsca. Powiedzcie szczerze - mogę tak wyglądać?
Kasia