"Rok temu odszedł mój synek. Prezenty gwiazdkowe do dziś są nieodpakowane..."

5-letni synek Marysi odszedł rok temu tuż przed świętami.
"Rok temu odszedł mój synek. Prezenty gwiazdkowe do dziś są nieodpakowane..."
20.12.2011

Żałoba po stracie dziecka dla matki nigdy się nie kończy. I nie ma znaczenia, czy odszedł mały aniołek czy dorosły facet, który za szybko prowadził samochód. Ja byłam mamą przez 5 cudownych lat. I mimo, że mój synek wymagał więcej opieki niż inne dzieci, bo już w pierwszych miesiącach życia zdiagnozowano u niego chorobę układu pokarmowego, która sprawiła, że prawie mieszkaliśmy w szpitalu, czułam się w roli jego mamy lepiej niż w jakiejkolwiek innej.

Zaszłam w nieplanowaną ciążę, mając 20 lat. Na początku sądziłam, że posiadanie dziecka i studia da się pogodzić. Szybko musiałam zweryfikować swoje plany, bo kiedy z dzieckiem jeździ się od lekarza do lekarza, od szpitala do szpitala, nie jest łatwo. Na szczęście w tej codziennej walce wspierał mnie chłopak - Szymon, który w trudnej sytuacji nie odszedł. Został, by zająć się mną i naszym dzieckiem.Rokowania Marcelka od początku nie były dobre. Wiem, że powinnam dziękować Bogu i lekarzom za to, że mój synek żył tak długo. A to życie nie było łatwe, bo toczyło się głównie na szpitalnym oddziale zamiast w piaskownicy, czy w przedszkolu. Każdy kolejny miesiąc był dla mnie cenny. Z każdego dnia się cieszyłam.

Rok temu znów wstąpiła we mnie nadzieja, że jednak będzie lepiej. Cudowna pani doktor z jednego z warszawskich szpitali przeprowadziła na Marcelku skomplikowaną operację jelit. Kolejną w jego króciutkim życiu. Tak bardzo pragnęłam, żeby było dobrze. Żeby mój synek wyzdrowiał. Powiedziała, że jeśli nic się nie zmieni, będę mogła wziąć go do domu na święta.

 

święta

Tak bardzo się cieszyłam. Rok wcześniej święta spędziliśmy w szpitalu. Teraz miało być inaczej. Przygotowaliśmy dla małego łóżeczko w salonie, żeby widział choinkę. Ubraliśmy ją w mnóstwo kolorowych figurek, oświetliliśmy setkami światełek. Zaprosiliśmy do domu na wigilię naszych rodziców i kilka osób z dalszej rodziny.

Kupiliśmy piękne prezenty – zabawki, książki, bajki na DVD. Na jego powrót wymieniliśmy, przy finansowym wsparciu rodziców, mebelki w jego pokoiku. Szymon pomalował ściany na niebiesko, ja przykleiłam do nich fluorescencyjne gwiazdki, które świeciły po zmroku jak na niebie.

Był 22 grudnia. Wszystko było gotowe na powrót Marcelka do domu. Jego śliczny, nowy pokoik skrzył się od błyszczących gwiazdek. W dużym pokoju stało dla niego łóżeczko i czekała przystrojona choinka, a pod nią prezenty od całej rodziny w kolorowych pudłach i torebkach. Tak bardzo się cieszyłam, że tym razem mój synek będzie w ten dzień z nami wszystkimi.

Wcześniej nic mu nie mówiliśmy, żeby nie zapeszać, ale tego dnia wieczorem postanowiliśmy pojechać do szpitala i przekazać mu tę dobrą nowinę. Kiedy dojeżdżaliśmy do niego, zadzwonił telefon, że Marcel dostał wysokiej gorączki. To niewiarygodne, jak wszystko może się zmienić w kilka chwil. Mój synek dostał posocznicy. Był coraz słabszy, a przecież jego organizm był wycieńczony po operacji. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Lekarze nie dawali sobie rady z gorączką…

24 grudnia 2010 o godzinie 11:53 mój syneczek powiększył grono aniołków.

Do dziś nikt nie ośmielił się rozpakować prezentów dla Marcelka… Wciąż na niego czekają, ukryte głęboko, bardzo głęboko…

Marysia 

Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.

Zobacz także:

Co dodać do diety, żeby szybciej schudnąć przed Sylwestrem?

Czerń + biel, czyli kolekcja CHRISTMAS 2011 w H&M - jest urzekająca!

Polecane wideo

Komentarze (100)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 14.01.2012 12:03
Same zobaczcie ! ! ! www.youtube.com/watch?v=REjPB7sbCEY&feature=fvsr
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 12.01.2012 23:29
bardzo ci współczuje mam 2 leniego synka jak tylko sobie pomysle ze ma mu sie cos stac to juz placze a gdyby mu sie cos stalo nie prezzyła bym tego , dziecko tak sie mocno kocha ze jestem pelna podziwu ze zyjesz i dajesz sobie z tym rade rzycze ci szczescia z całego serca
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 03.01.2012 23:27
Oj kochana. Jak ja ci współczuje. Stracić swojego synka. To ogromny ból.
zobacz odpowiedzi (1)
Anonim (Ocena: 5) 03.01.2012 17:02
Bardzo smutna historia. Ciężko nawet cokolwiek napisać.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.01.2012 22:32
Stracic kogos bliskiego ; / boli i to mocno a tym bardziej jak sie go rozumialo i byl mlody.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie