Polska powoli, bo powoli, ale staje się coraz bardziej europejska pod względem seksualności i tolerancji. Co prawda widok dwóch mężczyzn albo dwóch kobiet idących za rękę bądź całujących się publicznie nie należy do codzienności, ale nie wywołuje takiej sensacji i wytykania palcami jak jeszcze kilkanaście lat temu.
Mimo to wielu homoseksualistów nadal boi się przyznać do tego, że „kochają inaczej”. Wolą zakładać rodziny i udawać przed otoczeniem, że są hetero. Ich prawdziwa natura w pewnym momencie daje jednak o sobie znać i wtedy dochodzi do najgorszego.
Asia długo się łudziła, że jej uczucia w stosunku do Natalii to tylko chwilowy afekt. Po kilku miesiącach zmagań z własnymi emocjami odeszła od męża i zamieszkała z inną kobietą. Poznajcie jej historię.
Martysia miała dwa latka, gdy między nami zaczęło się psuć. Filip nie dawał mi tyle czułości, ile potrzebowałam. Gdy narzekałam, że nie czuję się kochana, wyśmiewał mnie. „Źle ci?"- pytał, a ja nic nie odpowiadałam tylko tłumaczyłam sobie, że pewnie ma jakiś przedwczesny kryzys wieku średniego.
Brakowało mi bliskości, brakowało mi uczuć. W sypialni też przestało się układać, nie miałam orgazmów, czułam że robimy to na siłę. Byłam taka niedopieszczona, jeśli można użyć tego słowa. Z tego wszystkiego zapisałam się na jogę - po pierwsze dla zdrowia, po drugie dla zabicia czasu, a po trzecie w celach towarzyskich, bo już zaczynało mi brakować ludzi – wspomina Asia.
- Natalia od razu wpadła mi w oko – przyznaje Joanna. - Gdy ją pierwszy raz zobaczyłam dosłownie zrobiło mi się gorąco. Taka ponętna, zmysłowa, seksowna. Zawsze chciałam wyglądać jak ona - długie, kasztanowe włosy, jędrne piersi - kobieta marzenie. Chyba zauważyła mój wzrok, bo podeszła i przedstawiła się. Na sali zajęłyśmy miejsca obok siebie. Taka fascynacja kobiecym ciałem to było dla mnie coś nowego, niezupełnie wiedziałam, czy to normalne. Po powrocie do domu nie mogłam przestać o niej myśleć. Karciłam się w myślach. Mówiłam do siebie „Aśka, weź się opanuj! Zachowujesz się jak lesbijka!”. W ten sposób tylko siebie podkręcałam i nie mogłam doczekać się kolejnych zajęć.
Mijały tygodnie, a ja zaczynałam o Natalii fantazjować. To były naprawdę brudne myśli. Wstydzę się nawet o tym mówić. A Filip… zszedł jakby na drugi plan. To, czego nie dawał mi on, miałam w swoich myślach.
- Na początku maja Natalia miała urodziny i zaprosiła do siebie kilka dziewczyn z jogi, w tym mnie. Bardzo się ucieszyłam. Całymi godzinami chodziłam po Arkadii, szukając dla niej odpowiedniego prezentu. Przyznaję, że dla Filipa nigdy aż tak się nie starałam.
Impreza u Natalii była raczej kameralna, w wąskim gronie znajomych. Nie będę wdawała się w szczegóły, napiszę jedynie, że tego wieczoru, tej nocy pierwszy raz w życiu kochałam się z kobietą. Było tak czule, tak cudownie, żaden mężczyzna nie była dla mnie tak wspaniały jak ona. Ona, z którą zdradziłam męża.
Zaczęłam prowadzić podwójne życie. Z Filipem i tak już praktycznie nie sypiałam, więc nie musiałam stosować żadnych wykrętów. Gdy chciałam spotkać się z Natalią wymyślałam różne kłamstewka i jechałam na drugi koniec Warszawy oddawać się rozkoszom. Jednak w pewnym momencie ona już nie chciała się mną dzielić. Musiałam zdecydować, co wybieram. A przecież miałam Martysię, już trzyletnią – wspomina Joanna.
Wtedy Asia postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. – Powiedziałam Filipowi, że zdradziłam go z inną kobietą. Wpadł w furię! Zaczął krzyczeć, że brzydzi się lesb, żebym się wynosiła do kochanicy, drugiej „lesby oślizgłej”.
Dziś jesteśmy cztery lata po rozwodzie. Mieszkam z Natalią oraz z Martynką. Wychowujemy ją razem. Filip nie zaniedbuje dziecka, spotyka się z córką często, ale mnie ignoruje. Czuję, że się mnie brzydzi. Ale jestem szczęśliwa, bo ułożyło nam się doskonale. Obie pracujemy i mamy możliwość układania sobie grafika tak, aby zawsze któraś mogła odebrać Martyśkę ze szkoły, zrobić obiad. Jesteśmy rodziną. Inną niż wszystkie, ale szczęśliwą. Proszę, zrozumcie, że dwie kobiety tez mogą się kochać i nie ma w tym nic brudnego, nic grzesznego. Nie potępiajcie takich kobiet jak ja, bo my też potrzebujemy miłości – podsumowuje Joanna.
- Mając 25 lat poślubiłam Filipa. Spotykaliśmy się ze sobą ponad 2 lata, co było w moim przypadku rekordem. Wcześniej miałam wielu chłopaków, ale z żadnym nie byłam dłużej niż kilka miesięcy. Pomyślałam, że skoro z nim jestem już tyle czasu, to chyba to jest to. Oświadczyny przyjęłam, a w rok po ślubie (jak pan Bóg przykazał) na świat przyszła nasza córka - Martynka.
Żyliśmy jak wiele rodzin – mąż pracował, ja zajmowałam się domem i córeczką. Na pomoc rodziców nie mogliśmy liczyć, bo jego mieszkali ponad 150 km od nas, a moi jeszcze dalej. Jednak radziłam sobie sama. Czasami, przyznaję, byłam już znudzona takim życiem, ale powtarzałam sobie, że przecież bucie mamą to najfajniejsza praca. Nie sądziłam, że tak naprawdę moje nieciekawe samopoczucie nie brało się ze znudzenia, ale z braku spełnienia w związku – opowiada Joanna.