Psychoterapia u fryzjera

Gdzieś obok nas żyją prawdziwi psychologowie tłumów, którym niczego nieświadomi powierzamy swoje największe sekrety... Nieoczekiwanie, stają się ekspertami od tego, jak żyć.
Psychoterapia u fryzjera
22.02.2009

Gdzieś obok nas żyją prawdziwi psychologowie tłumów, którym niczego nieświadomi powierzamy swoje największe sekrety...

Nagle stałam się ekspertem od życia

Anna (34) to fryzjerka z powołania. Już w podstawówce przeglądała z wypiekami na twarzy zagraniczne pisma, które przesyłała jej ciocia z Francji, i podziwiała niezwykłe fryzury modelek na zdjęciach. Rodzice nie mogli zrozumieć, jak piątkowa uczennica z językowymi zdolnościami, córka prawników i wnuczka znanego profesora, może chcieć zostać fryzjerką. Ania była jednak uparta i postawiła na swoim. Po skończeniu szkoły rozpoczęła praktyki u jednego z popularnych, warszawskich fryzjerów. Tam po raz pierwszy zobaczyła, na czym polega ten zawód i poznała smak porażki, gdy jedna z niezadowolonych klientek poskarżyła się na nią właścicielowi salonu. Dzisiaj z uśmiechem na twarzy wspomina te drobne potknięcia, ale przyznaje, że na początku nie było łatwo. Potrzeba wiele czasu i cierpliwości, by stać się dobrym w tym fachu.

Anna uczyła się pięć lat, zanim odważyła się otworzyć własny gabinet. Na wynajęcie i urządzenie salonu pieniądze pożyczyli jej rodzice. Przyznaje, że bez ich pomocy byłoby ciężko, a tak - wszystko potoczyło się po jej myśli. Na początku pracowała sama, później przyjęła kilka praktykantek. Dzisiaj ma kilka salonów na terenie całej Warszawy i satysfakcję, że jako nastolatka nie zrezygnowała ze swoich marzeń. Co najbardziej lubi w swojej pracy? Kontakt z ludźmi. Żartuje, że wie o nich więcej niż ksiądz, bo mówią jej o wszystkim. O kłopotach z dziećmi, kłótniach z mężem, kredytach, wakacjach, pracy... Przychodzą regularnie, więc Anna jest na bieżąco. Zazwyczaj tylko słucha – jest wnikliwym, uważnym obserwatorem i zaufanym powiernikiem. Ale czasami podsunie jakieś rozwiązanie, pomoże, powie, jak to wygląda z jej perspektywy. Kiedyś nawet pogodziła jedno małżeństwo. Przychodzili do niej oboje – ona, zadbana i ułożona pani doktor, on - typ takiego niesfornego artysty, muzyka.

"Kochali się bardzo i to był najlepszy dowód na to, że przeciwieństwa się przyciągają. Ale ona chciała mieć dzieci, a on nie chciał. Rozstali się, choć widziałam, że jest im z tym źle. Zaczęli przychodzić do mnie osobno, każdy narzekał na drugą stronę i widziałam, że tylko duma powstrzymuje ich od tego, aby wyciągnąć rękę na zgodę. Po trzech miesiącach, gdy ona zadzwoniła do mnie, żeby umówić się na wizytę, spojrzałam w grafik i zapisałam ją na ten sam dzień, co jej męża. Trzeba było widzieć ich miny, jak się zobaczyli! Tego dnia razem wyszli z salonu, a na drugi dzień przysłali mi bukiet kwiatów" - wspomina Anna.

Wtedy poczuła, że nie jest tylko fryzjerką i to nie o włosy najczęściej chodzi. Nagle stała się ekspertem od... życia!

Chcą się wyżalić i na tym koniec. Żadnego spoufalania czy współczucia

Ekspertem od wszystkiego stał się również Jacek (23). Kiedyś rozdawał ulotki przy Marszałkowskiej, ale pewnego dnia nieznajomy przechodzień wcisnął mu do ręki wizytówkę. Adres i telefon jakiegoś klubu. Okazało się, że właściciel szuka wysokich, przystojnych chłopaków do pracy za barem. Od razu okazało się, że Jacek ma wspaniałe wyczucie do robienia drinków i... rozmów z klientami. Inni barmani mu trochę zazdrościli – nowy i już dostaje największe napiwki. Nie wiedzieli, że jego sekret tkwi w szczerym uśmiechu oraz pełnej gotowości do rozmowy. A właściwie - słuchania. Klienci, którzy odwiedzają klub Jacka, nie czekają na złote rady. Chcą się wyżalić i na tym koniec. Żadnego spoufalania czy współczucia. Są to zazwyczaj młodzi ludzie – bogaci i nieszczęśliwi trzydziestolatkowie. Skoncentrowani na własnej karierze, tak naprawdę bardzo samotni i zagubieni w wielkim mieście. Przy sobotnim drinku chcą zapomnieć o trapiących ich kłopotach i wyrzucić z siebie wszystkie niepewności. Gdy Jacek ich słucha, za każdym razem obiecuje sobie, że nie będzie taki jak oni - zblazowany, znudzony i samotny.

Bo zdradzają nas szczegóły

Na samotność na pewno nie narzeka Barbara (52). Co prawda, połowę czasu spędza za kółkiem, ale nie doskwiera jej brak towarzystwa. Pracę taksówkarki rozpoczęła za namową męża, też taksówkarza. Od zawsze lubiła jeździć, a kontakt z podróżnymi to dla niej prawdziwa przyjemność. Jeździ głównie w ciągu dnia, choć i zdarzają się kursy nocne. Czasami klienci są rozmowni, ale jeśli widzi, że nie mają ochoty na pogawędkę, nie naciska, nie narzuca się. Pewnie myślą, że głupia, stara baba, to nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Ale Barbara ma szczęście do ludzi i zazwyczaj trafia na miłych, otwartych. Choć mówi, że z biegiem lat zauważyła, iż wszyscy jakoś bardziej się śpieszą, są chorobliwie nerwowi, nie rozstają się z laptopami i komórkami. Kilka lat temu, co piątek, miała stałe zlecenie – najpierw pod dom pewnego wysoko postawionego managera, a później na lotnisko. Latał do banku, do Londynu, kontrolować jakieś dokumenty. Kiedyś, gdy czekała na niego o tej samej porze, co zwykle, nie pojawił się. Po kwadransie zadzwoniła do domofonu, a jakaś młoda kobieta łamiącym się głosem powiedziała, że manager nie żyje. Wylew. Ale nie ma się co dziwić, Barbara takiego stresu, jak u niego, nie widziała.

Często ludzie opowiadają jej o problemach, tragediach, trudnościach, ale ten mężczyzna był wyjątkowo nieodporny. Na szczęście, zdarzają się i miłe sytuacje. Kiedyś wiozła na porodówkę chłopaka, któremu urodził się syn. Innym razem - pannę młodą na ślub, bo zeszło jej dłużej u fryzjera i najpierw szybko do domu, po suknię, a później do kościoła... Wtedy zaproszono Barbarę na wesele, ale nie poszła, bo stwierdziła, że to nie jej sprawa. Ogólnie, stara się nie angażować w życie swoich klientów. Zapłacą, trzasną drzwiami i wracają do swoich obowiązków, więc ona też nie będzie się specjalnie napinać. Tylko czasami jej żal, jak ktoś coś zostawi, bo trudno znaleźć właściciela zguby. Po takich przedmiotach od razu widać, do kogo należały, bo, zdaniem Barbary, zdradzają nas szczegóły. Kolor portfela, model telefonu, wzór na parasolce...

Potrafi pocieszyć, poradzić, pomóc

Iza (21) ze swoimi klientami też sporo rozmawia. Od roku pracuje w dużej agencji towarzyskiej i w ciągu tego czasu przez jej służbowy pokój przewinęło się już wielu mężczyzn. Średnio czterech na noc, ale w weekendy zdarza się nawet i siedmiu. Nie wszyscy chcą pogadać, ale zdecydowana większość nie przychodzi tylko na seks. Zresztą, to drogie miejsce i nie pojawia się tu byle kto. Prawnicy, adwokaci, przedsiębiorcy. Panowie po czterdziestce, na poziomie. W domu czekają na nich żony i dzieci, a tu chcą się odstresować, zapomnieć o codziennych problemach.

Iza jest szczególnie lubiana, bo oprócz ładnego ciała ma jeszcze coś do powiedzenia. Na co dzień studiuje stosunki międzynarodowe, więc ma wiedzę i nie jest w ciemię bita. A klienci lubią jej się pożalić, czasami nawet poprosić o radę, co kupić żonie w prezencie albo z czego ucieszyłaby się córka. Jak wchodzą do pokoju, od razu wie, w jakim są nastroju i czy coś ich gnębi. Jeśli nie chcą mówić, nie zagaduje. Zresztą, od razu wyczuwa, czy mają akurat ochotę na rozmowę. Ale jak przyznaje Iza, łatwiej jest wygadać się komuś nieznanemu, anonimowemu, bo mniej nam na nim zależy.

Nie może się umawiać z klientami, choć raz był taki, który jej się bardzo spodobał. Ona mu też. Obiecał, że ją wyciągnie z tego wszystkiego, załatwi pracę sekretarki. Ale to nie jest takie łatwe... Zresztą, postawiłaby wszystko na jedną kartę, a gdyby jemu się odwidziało? Wolała zostać, mieć pewne pieniądze, kupić samochód, może mieszkanie. Pewnie, że jest jej trochę wstyd, że tak zarabia, ale nikt o tym nie wie. A poza tym, ona nie jest zwykłą dziwką. Klienci ją doceniają nie tylko za to, jaka jest w łóżku, ale też za to, że potrafi pocieszyć, poradzić, pomóc.

Jeśli chcesz się podzielić z Czytelniczkami Papilota swoją historią albo potrzebujesz porady, napisz na adres: redakcja(at)papilot.pl. Gwarantujemy anonimowość.

Nadia Tyszkiewicz

Polecane wideo

Komentarze (23)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 26.09.2012 18:29
Witam, Proponuję zapoznać się z pierwszą w kraju ofertą terapii dla par połączonej z wypoczynkiem. Prawie 40 godzin warsztatów psychologicznych w tym konsultacje indywidualne, prowadzone przez małżeństwo psychologów z wieloletnim doświadczeniem . Szczegóły dostępne na stronie ww.hotelfero.pl
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 26.09.2012 18:27
Witam, Proponuję zapoznać się z pierwszą w kraju ofertą terapii dla par połączonej z wypoczynkiem. Prawie 40 godzin warsztatów psychologicznych w tym konsultacje indywidualne, prowadzone przez małżeństwo psychologów z wieloletnim doświadczeniem . Szczegóły dostępne na stronie ww.hotelfero.pl
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.07.2011 12:54
Gj3sKs ahqdevlurdjm
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 18.07.2011 10:35
9VZIcX wjaztohtozld
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.07.2011 21:46
Always the best content from these pordigoius writers.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie