Mam czasami wrażenie, że w Polsce nie ma innych tematów, niż aborcja, in vitro, antykoncepcja i pigułki dzień po. Niektóre kobiety gadają tylko o tym. Naprawdę chodzi wam tylko o to, żeby usunąć ciążę albo uniknąć zapłodnienia? Seks to nie jest zabawa dla osób, które obawiają się konsekwencji swoich działań. Ja bym się nie potrafiła kochać z chłopakiem, gdybym cały czas myślała o najgorszym. Nie da się żyć w takim ciągłym stresie.
Pewnie sobie pomyślicie, że jestem jakaś nawiedzona i ktoś wyprał mi mózg. Nie potrafię logicznie myśleć, marzę o wielkiej rodzinie i jestem jakaś staroświecka. Wcale nie. Do religii mam stosunek raczej luźny, nie jestem żadnym moherem, a do rodzenia dzieci wcale mi się nie spieszy. To, że nie zabezpieczam się pigułkami to moja racjonalna decyzja. Po prostu wiem, że faszerowanie się hormonami niczego dobrego nie przyniesie.
Dziwię się matkom, które zabierają swoje nastoletnie córki do ginekologa, żeby ten im wypisał receptę. To jest jawne przyzwolenie na seks nieletnich. Dzieci trzeba wychowywać, a nie namawiać do złego. Jak kobieta jest porządna i odpowiedzialna, to nie potrzebuje takich metod.
Zobacz również: LIST: „Mam chłopaka i ochotę na seks, ale jestem katoliczką. Jak to pogodzić?!”
fot. Thinkstock
Nie chciałabym nikogo obrazić, ale mam takie poglądy, a nie inne. Moim zdaniem antykoncepcja hormonalna to pójście na łatwiznę. Kobiety czują się wtedy całkowicie bezkarne, dlatego tak często zmieniają partnerów. Wydaje mi się, że mój związek trwa już tyle lat właśnie z tego powodu, że bierzemy za siebie odpowiedzialność. Gdzieś z tyłu głowy mamy cały czas, że ciąża może się przydarzyć. I wiecie co? Nie będzie wtedy dramatu. Przecież na tym polega miłość.
Z pigułkami jest inaczej. Łykacie je jak cukierki i wydaje wam się, że na pewno nic się nie stanie. No i dlatego nie macie problemu z tym, żeby zmieniać często partnerów. Seks staje się chwilą przyjemności, a nie dopełnieniem prawdziwego uczucia. Jesteście przekonane, że wpadka wam nie grozi, więc można szaleć. W takim razie, po co męczyć się z jednym, jak można mieć co weekend innego?
Współczuję wszystkim kobietom, które twierdzą, że są w szczęśliwych związkach i nie widzą świata poza swoim partnerem, a muszą się tak zbroić. Pigułki, spirale, on zakłada prezerwatywę. Chwila zbliżenia przypomina pójście na wojnę. Nie daj Boże plemnik dotrze do komórki jajowej.
Zobacz również: Przestała brać pigułki i oto efekt! (Nigdy wcześniej nie miała pryszczy)
fot. Thinkstock
Myślę, że możecie mi zazdrościć spokoju ducha. Ja nie muszę pamiętać o żadnych pigułkach. Wystarczy, że mój facet się zabezpiecza. Czy jest ryzyko? Oczywiście, ale powtarzam - my się kochamy. W tej relacji chodzi o coś więcej, niż tylko rozładowanie napięcia seksualnego. Tego chyba nie można powiedzieć o sytuacji, kiedy czujesz się zmuszona do uniknięcia ciąży za wszelką cenę. Jeśli nie wyobrażasz sobie, że partner mógłby być ojcem twojego dziecka, to znaczy, że chyba nie za dobrze się dobraliście.
Ja też chcę najpierw zrobić karierę i pocieszyć się wolnością, ale nie mam nocnych koszmarów, że dziecko to wszystko zrujnuje. To jest naturalna konsekwencja sypiania ze sobą. Ludzie w stałych związkach powinni to rozumieć. Reszta z was niech lepiej łyka dalej te pigułki, bo może się zdarzyć, że po kilku randkach nie będziecie wiedziały, kto jest tatusiem… Taka jest moim zdaniem prawda. Antykoncepcja jest dla łatwiejszych kobiet.
Po co ją wymyślono? No, raczej nie dlatego, że kochająca żona obawia się nasienia swojego męża. To jest wynalazek dla pań luźniejszych obyczajów. Przepraszam z góry, jeśli kogoś tym uraziłam. Nie chcę oceniać, ale takie są moje obserwacje.
Zobacz również: Cała prawda o ryzyku związanym z przyjmowaniem tabletek antykoncepcyjnych
fot. Thinkstock
Tym bardziej wnerwiają mnie postulaty feministek. One by chciały, żeby antykoncepcja była dostępna na każdym rogu i to dla każdego. Najlepiej, gdyby dziewczynki w podstawówce już się faszerowały hormonami. To jest podobno przejaw rozsądku i odpowiedzialności. Czy tylko mnie się wydaje, że jest wręcz na odwrót? Uważam, że to objaw lekkomyślności i traktowania seksu jedynie jako fizycznego aktu. Zrób to z byle kim, jeśli tylko masz ochotę. Nic ci nie grozi. On zrobi ci dobrze, a ty nie będziesz musiała wychowywać żadnego bachora.
Przepraszam bardzo, ale tak to właśnie wygląda. Hulaj dusza, piekła nie ma. I tak z pokolenia na pokolenie. Matki łykały, zachęcają do tego córki i interes się kręci. Koncernom farmaceutycznym i niektórym złym ludziom właśnie o to chodzi. Wszystkie bądźmy bezpłodne.
Dobrze, że jest coraz więcej świadomych kobiet, które nie chcą brać w tym udziału. Ja dzięki swojej decyzji jestem naprawdę zdrowsza i szczęśliwsza. Wbrew pozorom, także bardziej spokojna od tych wszystkich histeryczek, które zastanawiają się, czy połknęły wczoraj pigułkę. Szanujesz się - nie potrzebujesz takich sztucznych metod. Taka prawda.
Patrycja