Odpowiedź na wtorkowy list od zdesperowanej K., która jest mamą niepełnosprawnego chłopca. Dzisiaj całe jej życie podporządkowane jest opiece nad chorym synem…
Droga K. Może pomyślisz sobie, że jestem głupia... Nie mam doświadczenia itd. ale uważam, że to co mówisz i myślisz jest krzywdzące zarówno dla Ciebie jak i dla Twojego dziecka... Nie mam jeszcze dzieci, ale nie oznacza to, że nie potrafię sobie niektórych sytuacji wyobrazić... Znam kilka osób niepełnosprawnych zarówno fizycznie, jak i umysłowo... I one nie są dla nikogo aż takim ciężarem jak Ty to opisujesz... Widać, że nie potrafisz sobie zorganizować dnia skoro oceniasz swoje dziecko jako ciężar... Pamiętaj że dzieci to nasz największy skarb i Dar od Boga...( może brzmi to dla Ciebie jakbym była jakąś nawiedzoną katoliczką, ale nią nie jestem).
Nikt nie ma prawa mówić, że jego dziecko jest dla niego ciężarem... Ciąża może wiązać się z komplikacjami i doskonale wiedziałaś na co się decydujesz chcąc zostać matką... Odnoszę wrażenie, że nie tylko Twój mąż oddala się od Ciebie i Twojego synka... Ale to głównie TY odwróciłaś się od własnego dziecka... Przykre jest to co mówisz... "myślałam, że czeka mnie wielka kariera", a czy kariera dla Ciebie jest największym priorytetem? A co by było gdybyś urodziła zdrowe dziecko? Rzuciłabyś się w wir pracy i Twój potomek mamy by na oczy nie widział? Tak mniej więcej by to wyglądało... Chciałaś robić wielką karierę - trzeba było się nie pakować w rodzinę dzieci i przede wszystkim zostać singielką... Wracać do domu po północy i udawać jaka jesteś wspaniała i cudowna...
Wracając do Twojego dziecka… W liście piszesz: "Zazdroszczę koleżankom, które opowiadają o kolejnych sukcesach swoich dzieci, wybierają najlepsze przedszkola i zastanawiają się, czy posłać córkę na balet, czy na skrzypce. Ja z mojego dziecka nigdy nie będę się cieszyć, nigdy nie będę dumna. Nasze codzienne, małe osiągnięcia nie potrafią mnie zadowolić, bo tylko mi uświadamiają, jak wiele pracy jeszcze przed nami i jak wielkie bariery choroba przed nami stawia."
Jestem zdania, że jesteś tu w błędzie... Każdy dzień, każda minuta pracy z Twoim synem przynosi prawdopodobnie niesamowite rezultaty... (no chyba że z nim nie ćwiczysz... albo rehabilitant tego nie robi...). Jak już wcześniej pisałam znam kilka osób niepełnosprawnych, z których ich rodzice są naprawdę dumni... Cieszy ich każdy dzień spędzony z ich dziećmi... Ci chorzy ludzie są przesympatyczni, zawsze uśmiechnięci, bo wiedzą, że warto żyć, że warto ćwiczyć... Trenować w pocie czoła po to, aby wszystko stawało się łatwiejsze dla nich... Aby mogli się przystosować do życia w normalnych warunkach... Nic nie piszesz o tym, aby Twoje dziecko było nieświadome czy leżało cały czas na łóżku i wegetowało...
Co do Twojego pięcioletniego więzienia... Sama je sobie zgotowałaś... Prawda jest taka, że pewnie mama, a nawet mąż chętnie by Ci pomogli w opiece nad dzieckiem, ale odnoszę wrażenie, że doszłaś do przykrego wniosku iż musisz sama zająć się Waszym "problemem" - jak określasz swoje dziecko.... Kobieto porozmawiaj z mamą i mężem... Poproś ich o pomoc... Myślę, że Babcia chętnie zajmie się swoim wnukiem najlepiej jak tylko będzie umiała... Wybierz się gdzieś z mężem - niech to będzie nawet kawiarnia niedaleko domu... Zrób wszystko, aby się wyrwać z tego więzienia... Bo obawiam się, że długo tak nie pociągniesz... Odgrzejcie Wasze wspomnienia... Postarajcie się jakby poznać na nowo... bądźcie blisko siebie...
I pamiętaj!!! Twoje dziecko nie jest dla Ciebie ciężarem... jest jedną z najważniejszych istot w Twoim życiu... Mam nadzieję, że tylko się pogubiłaś i w końcu trafisz na odpowiednią ścieżkę życia
E.
Na Wasze listy czekamy pod adresem redakcja(at)papilot.pl.
Zobacz także:
REPORTAŻ: Pochodzę z ubogiej rodziny, zrobiłam karierę
WASZE LISTY: Straciłam przyjaciółkę, bo pomogłam jej usunąć dziecko!