LIST: „Doradzam przyjaciółce rozstanie. Bo jej facet nigdy nie zarabiał więcej, niż 2500 zł...”

Ewelina twierdzi, że miłość to nie wszystko. Trzeba też dokonać stosownych obliczeń.
LIST: „Doradzam przyjaciółce rozstanie. Bo jej facet nigdy nie zarabiał więcej, niż 2500 zł...”
fot. Unsplash
15.10.2017

Zawsze miałam jakieś wymagania wobec facetów. Nie jestem aż tak kochliwa, że odrzucałam wszystkie moje poglądy i wiązałam się z kimś, bo mnie kręcił. Najpierw zawsze chłodna analiza - czy to dobry kandydat, co może z tego wyjść, jak mi z nim będzie i tak dalej. Może nie jest to za bardzo spontaniczne, ale uwierzcie, że działa. Raczej udawało mi się unikać niedorajd życiowych i psychopatów. Koleżankom radziłam to samo. Powściągnij emocje i zastanów się.

Wiola, najlepsza przyjaciółka jeszcze z czasów szkoły podstawowej, nie chce słuchać. Wybrała kiepsko i teraz jeszcze chce, żebym im kibicowała. Ale jak, skoro ja wiem, że to nie wypał? W najlepszym przypadku ona będzie w nim zakochana, ale nieszczęśliwa. W najgorszym - zacznie go utrzymywać albo wpadnie w jego długi. Mówię do niej, proszę, apeluję: ty go nie tylko kochaj, ale dokonaj też stosownych obliczeń. To nie jest facet na stałą relację.

Ogólnie w porządku. Miły i dobrze wygląda, ale finansowo kiepsko przędzie. Niewielkie są szanse, że kiedykolwiek przekroczy magiczną barierę 2500 zł pensji na rękę. A tak się moim zdaniem żyć nie da.

Zobacz również: LIST: „Zarabiam 2500 zł i dla mnie to wegetacja. Nie wiem jak można godnie żyć z taką pensją!”

zarobki partnera

fot. Unsplash

Jeśli materialistką jest każda kobieta, którą interesuje, czy jej facet będzie miał za co przeżyć, to tak - jestem materialistką. Nie patrzę na samochód kolesia i nie szukam milionera, ale przynajmniej minimalnej stabilizacji. Życia bez szarpania się od pierwszego do pierwszego i odmawiania sobie wszystkiego. A uwierzcie, że koleżankę przyłapałam już na tym, że nie kupiła ulubionych parówek, bo inne były tańsze. Z grymasem na ustach, ale je zje. Byle zaoszczędzić.

Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że z jej wybrankiem całe życie będzie tak wyglądało? Ostatnio nawet mu dokładała do ubezpieczenia auta, bo inaczej byliby całkowicie uziemieni. Też jej się dziwie, że mi o tym mówi, bo zna moje zdanie w kwestii przeciętniaków ze śmiesznie niskim wynagrodzeniem. Ale on jest inny -  słyszę. Może nie bogaty, ale dobry. Normalnie aż chciałoby się nią potrząsnąć…

Co komu z tej dobroci, skoro kolesia nawet nie stać na opłacenie OC? Gdzie wspomnieć o kupnie mieszkania na kredyt czy fajnych wakacjach. Ja bym się w taki układ nie pakowała.

Zobacz również: Praca na kasie to już nie powód do wstydu? Ujawniamy zarobki w Lidlu, Biedronce czy Tesco

 

zarobki partnera

fot. Unsplash

Oczywiście nie rozumiem, bo nigdy naprawdę nie kochałam. Serce nie sługa. A głupiemu radość… Moim zdaniem trzeba postawić sobie jakąś poprzeczkę. Wyznaczyć granicę. Takich panów nie obsługujemy, choćby to był mister świata i mistrz Kamasutry. Pieniądze rządzą światem i wszyscy dobrze o tym wiemy, więc w miłości też mają coś do powiedzenia. Nie da się zbudować fajnej relacji tylko na uczuciu. Trzeba jeszcze stworzyć warunki do rozwoju.

Trudno nawet powiedzieć, jaki jest jego zawód. Raz pracuje w wulkanizacji, potem obsługuje ksero, a teraz chyba od niedawna rozwozi książki z wydawnictwa. To raczej zajęcia tymczasowe, a nie jakaś konkretna ścieżka kariery. Za chwilę mogą go zwolnić, a z takim CV nic lepszego nie dostanie. Ma 30 lat, więc niby młody, ale już powinien wiedzieć, czym się chce zajmować. Co najważniejsze - mieć wykształcenie i sensowne doświadczenie.

A tu tylko technikum ukończone i praca w milionie małych firm. Po pół roku, miesiąc, maksymalnie 2 lata. Wiem, że chwilę wcześniej brał 1800 na rękę. To ma być materiał na męża i ojca jej dzieci?

Zobacz również: Jak strój może wpłynąć na wysokość twojej pensji?

 

zarobki partnera

fot. Unsplash

Oczywiście nie zaczynam znajomości od rozmowy o pieniądzach. Ale zawód chętnie poznam. I tak drążę, aż mniej więcej wiem, jaka to liga. „Byle przeżyć” i "jakoś to będzie” albo „jest dobrze”. Mnie interesuje ta ostatnia opcja, bo szukam stabilizacji. Nie chcę głodować i martwić się o to, że facet za chwilę wyląduje na bezrobociu. Utrzymanką nie jestem, bo sama pracuję i zarabiam przyzwoicie. Po prostu chcę mieć równoprawnego partnera, a nie ofiarę losu.

Mówię Wioli, żeby spojrzała na to z dystansu i sobie policzyła. Ale ona mi na to, że jest szczęśliwa. Serio? Rozpiera cię radość, kiedy dokładasz mu do rachunków? Że nie masz w nim żadnego oparcia i możesz pomarzyć o stabilizacji? Przepraszam, jeśli kogoś urażę, ale 2500 zł netto to nie jest kandydat na coś więcej. Ewentualnie jeden wyskok, gdyby był przystojny. Stałego związku, małżeństwa i rodziny z tego nie będzie. Zabraknie środków.

Nie bądźcie takie, jak ona. Oceniajcie facetów całościowo - nie tylko czy miły, ładny i opiekuńczy. W portfel też trzeba zajrzeć, żeby wiedzieć, na czym się stoi.

Ewelina

Polecane wideo

Komentarze (19)
Ocena: 4.84 / 5
gość (Ocena: 5) 18.10.2017 11:01
Też sobie tego nie wyobrażam. Pracować i nie mieć? Po co się męczyć. Sama dobrze zarabiam jak na swój wiek (23 l.), od nowego roku zmieniam pracodawcę, proponują mi ok. 4000 na rękę, po okresie próbnym pięć. Mój facet zarabia podobnie, staramy się w miarę możliwości dorabiać gdy jest czas, ale nie na siłę, bo poza pracą też jest życie. Wiem, że on ma ambicję na więcej, tak jak ja. Kiedyś byłam z takim nieudacznikiem, wydawało mi się, że miłość wystarczy. Miałam 19 lat, byłam naiwna. Po paru miesiącach zaczęłam pracować, szło mi super i bardzo szybko zaczęłam nieźle zarabiać. Co prawda uwaliłam studia, ale trudno, może kiedyś wrócę. On - siedem lat starszy pracował dorywczo, pomagał mu ojciec, i w trakcie niecałych trzech lat policzyłam, że pracował... rok. I to nawet bez umowy o pracę. Gdy ja zap**przałam po nocach, świętach, weekendach on leżał i oglądał seriale. Kopnęłam go dopiero półtora roku temu, bo ciągle wybierał ode mnie pieniądze, był taki nieporadny, beznadziejny. Pasożyt. Po jakimś czasie stał się wręcz aseksualny, bo gdy ja po 10 godzinnej zmianie wracałam o piątej rano do domu, to on wypoczęty domagał się seksu. Brzydzę się takimi niedojdami teraz. Co innego gdy zaczynasz dorosłe życie, wtedy nie wymaga się kokosów, ale ambicji i pomysłu na siebie. Koło trzydziestki już więcej. Chyba, że chcesz płacić miłością za wakacje, czy lekcje judo dla córki. Good luck.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.10.2017 13:39
Nie pogratulowałabym Twoim rodzicom córeczki.. jesteś okropna...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.10.2017 10:40
WYYPIERDALAJ KURWO!!!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 15.10.2017 21:46
Znam profesorów nauk ścisłych (żeby mi tutaj nikt nie zarzucił, że pewnie humaniści, którzy zarabiają raczej mniej - choć według mnie wszyscy na wysokim szczeblu wykształcenia powinni lepiej zarabiać, niezależnie od dziedziny), którzy zarabiają 2000 zł. Cóż, osobiście wolę być żoną profesora niż żoną korposzczura. Niech każdy sam zadecyduje o swoim życiu.
zobacz odpowiedzi (2)
Szczesliwa (Ocena: 2) 15.10.2017 18:43
Kochana ja poznalam mojego narzeczonego gdy pracowal i ja tez. Byli super fajnie i oboje wyladowalismy w bardzo kiepskiej sytuacji. Zycie pokopalo tak bardzo ze oboje dlugo nie mielismy pracy i zeby pomalu wyjsc z dolka to mi udalo sie znalezc prace 23 godziny tggodniowo a moj ukochany ... 9 tygodniowo. Dlugo tak zylismy ale podejmowalismy oboje proby poprawy zycia. Oboje sie wspieralismy. On czul sie do bani tyle pracujac (no to oczywiste) ale jakbym miala go skreslic tylko dlatego ze w tym momencie bylo ciezko to bylabym gorsza niz smiec albo gorsza niz ty. Teraz nasze zycie wrocilo do normy i wspominamy to dobrze. Ta sytuacja nauczyla nas wiele. Teraz ja pracuje 30 godzin a moj ukochany pelen etat i co? Jestesmy naprawde szczwsliwi Bo jak by znow bylo zle to Nikt od siebie nie odejdzie Bo wybacz ale prawdziwy zwiazek nie na tym polega. Wiadomo ze pieniazki sa wazne ale nie najwazniejsze. Kochana owszem patrz czy wybranek nie jest miernota ale tez patrz na siebie. Prawdziwy zwiazek polega na dawaniu. Oboje daja a nie tylko facet. Kochana a jak ty stracisz prace i zycie niestety wywinie numer go chcialabys zeby partner cie opuscil Bo nie zarabiasz tyle ile trzeba? Zostaw kolezanke w spokoju a patrz na siebie Bo zostaniesz sama z wygorowanymi wymaganiami albo feministka
odpowiedz

Polecane dla Ciebie