Zawsze miałam jakieś wymagania wobec facetów. Nie jestem aż tak kochliwa, że odrzucałam wszystkie moje poglądy i wiązałam się z kimś, bo mnie kręcił. Najpierw zawsze chłodna analiza - czy to dobry kandydat, co może z tego wyjść, jak mi z nim będzie i tak dalej. Może nie jest to za bardzo spontaniczne, ale uwierzcie, że działa. Raczej udawało mi się unikać niedorajd życiowych i psychopatów. Koleżankom radziłam to samo. Powściągnij emocje i zastanów się.
Wiola, najlepsza przyjaciółka jeszcze z czasów szkoły podstawowej, nie chce słuchać. Wybrała kiepsko i teraz jeszcze chce, żebym im kibicowała. Ale jak, skoro ja wiem, że to nie wypał? W najlepszym przypadku ona będzie w nim zakochana, ale nieszczęśliwa. W najgorszym - zacznie go utrzymywać albo wpadnie w jego długi. Mówię do niej, proszę, apeluję: ty go nie tylko kochaj, ale dokonaj też stosownych obliczeń. To nie jest facet na stałą relację.
Ogólnie w porządku. Miły i dobrze wygląda, ale finansowo kiepsko przędzie. Niewielkie są szanse, że kiedykolwiek przekroczy magiczną barierę 2500 zł pensji na rękę. A tak się moim zdaniem żyć nie da.
Zobacz również: LIST: „Zarabiam 2500 zł i dla mnie to wegetacja. Nie wiem jak można godnie żyć z taką pensją!”
fot. Unsplash
Jeśli materialistką jest każda kobieta, którą interesuje, czy jej facet będzie miał za co przeżyć, to tak - jestem materialistką. Nie patrzę na samochód kolesia i nie szukam milionera, ale przynajmniej minimalnej stabilizacji. Życia bez szarpania się od pierwszego do pierwszego i odmawiania sobie wszystkiego. A uwierzcie, że koleżankę przyłapałam już na tym, że nie kupiła ulubionych parówek, bo inne były tańsze. Z grymasem na ustach, ale je zje. Byle zaoszczędzić.
Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że z jej wybrankiem całe życie będzie tak wyglądało? Ostatnio nawet mu dokładała do ubezpieczenia auta, bo inaczej byliby całkowicie uziemieni. Też jej się dziwie, że mi o tym mówi, bo zna moje zdanie w kwestii przeciętniaków ze śmiesznie niskim wynagrodzeniem. Ale on jest inny - słyszę. Może nie bogaty, ale dobry. Normalnie aż chciałoby się nią potrząsnąć…
Co komu z tej dobroci, skoro kolesia nawet nie stać na opłacenie OC? Gdzie wspomnieć o kupnie mieszkania na kredyt czy fajnych wakacjach. Ja bym się w taki układ nie pakowała.
Zobacz również: Praca na kasie to już nie powód do wstydu? Ujawniamy zarobki w Lidlu, Biedronce czy Tesco
fot. Unsplash
Oczywiście nie rozumiem, bo nigdy naprawdę nie kochałam. Serce nie sługa. A głupiemu radość… Moim zdaniem trzeba postawić sobie jakąś poprzeczkę. Wyznaczyć granicę. Takich panów nie obsługujemy, choćby to był mister świata i mistrz Kamasutry. Pieniądze rządzą światem i wszyscy dobrze o tym wiemy, więc w miłości też mają coś do powiedzenia. Nie da się zbudować fajnej relacji tylko na uczuciu. Trzeba jeszcze stworzyć warunki do rozwoju.
Trudno nawet powiedzieć, jaki jest jego zawód. Raz pracuje w wulkanizacji, potem obsługuje ksero, a teraz chyba od niedawna rozwozi książki z wydawnictwa. To raczej zajęcia tymczasowe, a nie jakaś konkretna ścieżka kariery. Za chwilę mogą go zwolnić, a z takim CV nic lepszego nie dostanie. Ma 30 lat, więc niby młody, ale już powinien wiedzieć, czym się chce zajmować. Co najważniejsze - mieć wykształcenie i sensowne doświadczenie.
A tu tylko technikum ukończone i praca w milionie małych firm. Po pół roku, miesiąc, maksymalnie 2 lata. Wiem, że chwilę wcześniej brał 1800 na rękę. To ma być materiał na męża i ojca jej dzieci?
Zobacz również: Jak strój może wpłynąć na wysokość twojej pensji?
fot. Unsplash
Oczywiście nie zaczynam znajomości od rozmowy o pieniądzach. Ale zawód chętnie poznam. I tak drążę, aż mniej więcej wiem, jaka to liga. „Byle przeżyć” i "jakoś to będzie” albo „jest dobrze”. Mnie interesuje ta ostatnia opcja, bo szukam stabilizacji. Nie chcę głodować i martwić się o to, że facet za chwilę wyląduje na bezrobociu. Utrzymanką nie jestem, bo sama pracuję i zarabiam przyzwoicie. Po prostu chcę mieć równoprawnego partnera, a nie ofiarę losu.
Mówię Wioli, żeby spojrzała na to z dystansu i sobie policzyła. Ale ona mi na to, że jest szczęśliwa. Serio? Rozpiera cię radość, kiedy dokładasz mu do rachunków? Że nie masz w nim żadnego oparcia i możesz pomarzyć o stabilizacji? Przepraszam, jeśli kogoś urażę, ale 2500 zł netto to nie jest kandydat na coś więcej. Ewentualnie jeden wyskok, gdyby był przystojny. Stałego związku, małżeństwa i rodziny z tego nie będzie. Zabraknie środków.
Nie bądźcie takie, jak ona. Oceniajcie facetów całościowo - nie tylko czy miły, ładny i opiekuńczy. W portfel też trzeba zajrzeć, żeby wiedzieć, na czym się stoi.
Ewelina