Tydzień temu mój wieloletni chłopak padł przede mną na kolana i ze łzami w oczach poprosił mnie o rękę. Muszę przyznać, że ja też nigdy nie byłam tak wzruszona. Nie spodziewałam się tego akurat w tym momencie, więc było to spore zaskoczenie. Oczywiście powiedziałam „tak”, a na punkcie pierścionka dosłownie oszalałam. Jest idealny.
Problem pojawił się chwilę później, bo jak powiedzieć o tym najbliższym? Nie chciałam telefonicznie, a wpraszanie się do wszystkich też nie wchodziło w grę. Zależało mi na tym, żeby cały świat dowiedział się o moim szczęściu. Wtedy razem z narzeczonym wpadliśmy na pomysł - w sobotę zapraszamy najbliższych do siebie. Trochę niespodziewanie, ale chyba najlepiej zrobić to w ten sposób.
Zaprosiliśmy moich i jego rodziców, rodzeństwo i jego babcię. Chcieliśmy im to zakomunikować w jednym momencie, żeby nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Zobacz również: LIST: „Zarabia 4 tys., a oświadczył się pierścionkiem za 3,5 tys. To nie jest 3-krotność pensji! Porażka...”
fot. Unsplash
Najbliżsi oczywiście gubili się w domysłach, bo takie nagłe zaproszenie było dla nich podejrzane. Niektórzy się zorientowali, o co chodzi. Mama myślała, że spodziewamy się dziecka. Jak przyszło co do czego - wstaliśmy, a rodzina zamarła. Narzeczony powiedział im, że zgodziłam się zostać jego żoną. Polały się łzy wzruszenia, była radość i ogólnie wspaniale, ale długo się tym nie cieszyliśmy.
Nawet rodzina nie zdążyła nas uścisnąć, kiedy wstała moja siostra i stwierdziła, że ona też ma niespodziankę. I wyznała, że jest w ciąży. Wtedy dopiero wybuchła euforia, bo wszyscy wiedzieli, że miała z tym problemy. Próbowała z mężem od dobrych dwóch lat. Po chwili goście zapomnieli, po co do nas przyszli i zajęli się tylko nią.
Gratulowali, rozmawiali o ciąży, mama od razu chwyciła za telefon, żeby się pochwalić koleżankom. W końcu zostanie babcią. Jakoś o moich zaręczynach nie wspomniała. To nie tak miało wyglądać.
Zobacz również: LIST: „Dostaliśmy niestosowne życzenia ślubne. Zrobiło mi się słabo, kiedy przeczytałam ten wierszyk!”
fot. Unsplash
To miał być mój dzień. Nasz dzień. Siostra nam go ukradła i skupiła całą uwagę tylko na sobie. Wiadomo, że zwykłe zaręczyny nigdy nie wygrają z cudem narodzin. To ona stała się gwiazdą wieczoru. Niektórzy już chyba zapomnieli, że zamierzam wziąć ślub. Dziecko ważniejsze i ciekawsze. Minęło kilka dni i w rodzinie dalej nie mówi się o niczym innym. Uwierzycie, że nikt nawet nie chciał zobaczyć mojego pierścionka?
Dopiero wczoraj zadzwoniła mama, że w sumie to go nie widziała. Wtedy trochę puściły mi nerwy i powiedziałam jej, co o tym wszystkim myślę. Ona nie rozumie mojego rozgoryczenia. Według niej nie powinnam być zazdrosna, tylko cieszyć się szczęściem siostry. Normalnie pewnie by tak było, ale nie rozumiem, czemu zrobiła takie show naszym kosztem…
Nie mogła zaczekać choćby jednego dnia? Albo dać nam godzinę, żebyśmy to my byli przez chwilę w centrum uwagi?
Zobacz również: 5 znaków, że twój chłopak wkrótce zamierza ci się oświadczyć
fot. Unsplash
Jestem na nią szczerze wściekła i wręcz nie chce mi się myśleć o tej ciąży i o tym dziecku. Przestało mnie to zupełnie interesować. Już nawet nie snuję planów o ślubie w najbliższym czasie. Bo później ona urodzi i znowu wszyscy skupią się na niej. Z jednej strony czuję się szczęśliwa, bo znalazłam tego jedynego, ale z drugiej - jakby zdradzona. Nie podejrzewałam siostry o coś takiego. Mogła sobie urządzić takie przyjęcie i wtedy powiedzieć.
Nie zrozumcie mnie źle, ale ona przyszła na gotowe i z premedytacją przyćmiła to, co było dla mnie najważniejsze. Teraz pewnie planuje, jak zorganizować baby shower w czasie mojego wieczoru panieńskiego. Ale nie dam jej tej satysfakcji i ze ślubem zaczekam. Niech minie ta histeria związana z jej ciążą.
Jestem tak zła, że mam żal nie tylko do niej, ale też jej nienarodzonego dziecka. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale denerwuje mnie każda wzmianka na ten temat. Zrobiła mi wielkie świństwo.
Agata