LIST: „Wpadka to nie moja wina, ale rządu, który przywrócił recepty na pigułkę dzień po”

Alicja uważa, że lekarz, który odmówił jej recepty, teraz powinien płacić alimenty.
LIST: „Wpadka to nie moja wina, ale rządu, który przywrócił recepty na pigułkę dzień po”
Fot. Unsplash
16.05.2018

Polska to nie jest kraj dla kobiet. Przekonuję się o tym na każdym kroku. Cały czas próbuje się nas wpędzić w poczucie winy. Jak nie chcesz mieć dzieci, to kiepska z ciebie Polka. Jak chcesz, ale płód okazał się uszkodzony i ciąża zagraża twojemu życiu - musisz urodzić, bo inaczej wyjdziesz na morderczynię. O swojej płodności decydować nie możesz, bo politycy ci tego zabraniają. Przykłady można mnożyć i każdy kolejny utwierdza mnie w przekonaniu, że nie da się tu normalnie żyć.

Zobacz również: LIST: „Wolę kupić psa, niż rodzić dziecko. Bardziej rozczula mnie słodki mops niż zapłakany bobas”

Przekonałam się o tym na własnej skórze, kiedy zdarzyła mi się ryzykowna sytuacja. Gdybym była Niemką, Francuzką albo Brytyjką, to w każdej chwili mogłabym pójść do apteki, kupić pigułkę i zminimalizować to ryzyko do minimum. W Polsce najpierw musisz ustawić się w kolejce do lekarza. Wszystko po to, żebyś nie zdążyła i urodziła kolejnego obywatela. Nawet jeśli bardzo tego nie chcesz.

Politycy mają nas za wyjątkowo głupie stworzenia, które nie powinny same o sobie decydować. Świetnie widać to na przykładzie historii z pigułką dzień po. To już jest naprawdę trzeci świat.

pigułka dzień po

fot. Unsplash

Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że żyję w miarę cywilizowanym kraju. Polska dostosowała swoje przepisy do standardów europejskich i antykoncepcja awaryjna dostępna była od ręki. I komu to szkodziło? Jeśli jesteśmy tacy przeciwni aborcji, to powinno nam zależeć na tym, żeby nie dopuścić do niechcianego zapłodnienia. Ale u nas wszystko staje na głowie. Zmieniła się władza i teraz znowu szanse na skuteczność tej metody są bliskie zeru. Nie powinnam narzekać, bo przecież jest 500+…

Pewnie zaraz ktoś nazwie mnie puszczalską, która nie potrafi nad sobą zapanować, więc powinnam płacić za swoje błędy. Rzecz w tym, że wcale taka rozwiązła nie jestem. Fakt, zdarza mi się współżyć, ale nie z byle kim i nigdy bez zabezpieczenia. Ale wypadki chodzą po ludziach. Coś może pęknąć albo się zsunąć i nieszczęście gotowe. Pigułka dzień po jest po to, żeby przyjąć ją w takiej sytuacji. Ale kiedy potrzebujesz na nią receptę, to zazwyczaj nie zdążysz.

Wszystko oczywiście dla naszego dobra. Recepty przywracano niby w trosce o nastolatki, które kopulowały jak zwierzęta i łykały pigułki jak cukierki. Późniejsze badania wykazały, że to bzdura, ale nikogo już to nie obchodzi.

Zobacz również: LIST: „Jako farmaceutka mam prawo odmówić ci sprzedaży antykoncepcji. Już tłumaczę, dlaczego...”

pigułka dzień po

fot. Unsplash

Poza tym, recepta to nie jest największy problem. Nawet jak zdążysz się dostać do lekarza, to ten zawsze może się powołać na klauzulę sumienia. Albo bez słowa odmówić. Właśnie to mnie spotkało w mojej przychodni. Lekarz powiedział, że wcale nie potrzebuję takiego rozwiązania. Prawdopodobnie w ciążę nie zajdę, więc nie ma sensu się truć. To on zdecydował o moim życiu. Kto mu dał takie prawo? Ah, tak - rząd. Poszłam wreszcie prywatnie i dostałam, co chciałam, ale różnie może być. Być może nie zdążyłam.

Teraz siedzę jak na szpilkach i czekam na okres. Ryzyko oceniam mniej więcej 50/50. Jak ciąży nie będzie, to odetchnę. Ale jeśli jednak się przydarzyła? Uważam, że w tej sytuacji powinnam mieć prawo pozwać lekarza, który nie dopełnił swoich obowiązków. Skoro miał prawo zdecydować o tym, czy będę mamą, czy nie, to niech teraz poczuje się może do roli ojca. Niech płaci alimenty, skoro taki mądry. Mój partner chciał, żebym połknęła pigułkę, więc jest najmniej winny.

I tak właśnie wygląda ta cała polityka prorodzinna. A może przypadkiem wpadniesz i urodzisz. Tak się robi ten słynny baby boom. Władzy nie zależy na świadomych i szczęśliwych matkach. Byle tylko liczba obywateli się zgadzała.

Zobacz również: Pigułki dzień po w Polsce - co jest prawdą, a co mitem?

pigułka dzień po

fot. Unsplash

Już nie wspomnę o zaangażowaniu Kościoła w te sprawy. Też mają najwięcej do powiedzenia, choć dzieci przecież sami nie płodzą. Przynajmniej oficjalnie, bo wiadomo, jak to wygląda. Naprawdę cofamy się do epoki kamienia łupanego. Zamiast korzystać z nowoczesnych metod i dać kobietom chociaż minimalny wybór, to próbuje nas się zmuszać do wszystkiego. W myśl zasady, że same jesteśmy za głupie, żeby podjąć sensowną decyzję. Każda z nas jest traktowana jako potencjalna morderczyni. Tylko zamiast dać nam prawo do połknięcia pigułki i uniemożliwienia zapłodnienia, to potem niektóre majstrują wieszakami albo innymi płukankami.

Naprawdę zastanawiam się nad tym, czy wreszcie stąd nie wyjechać. Jestem jeszcze dość młoda i całe życie przede mną. Na własnej skórze przekonuję się o tym, że odbierane są mi kolejne prawa. Tak się dłużej nie da. Kiedyś może urodzę córkę i co? Też mam ją skazywać na takie cierpienie?

Wiem, że według niektórych gadam jak histeryczka i wymyślam problemy. I to jest właśnie najgorsze. Wiele kobiet uznaje polską rzeczywistość za normę i boi się przeciwstawić. A życie naprawdę może wyglądać inaczej.

Alicja

Polecane wideo

Komentarze (81)
Ocena: 4.88 / 5
anonim (Ocena: 5) 22.05.2018 10:46
Może trzeba było nie wskakiwać do łóżka?
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 18.05.2018 18:37
Najprościej za własne puszczalstwo obwiniać kraj i rząd. Skrobanki, tabletki po, a za parę lat płacz bo w ciążę zajść nie można i znów wina Państwa że za in vitro nie płaci. Ogarnijcie się trochę zacznijcie się szanować, łatwiej spojrzeć w lustro będziecie mogły, bo póki co tylko twarz nie skażoną myślą zobaczyć możecie, można to zmienić tylko trzeba zacząć głową myśleć a nie....
zobacz odpowiedzi (4)
gość (Ocena: 5) 17.05.2018 20:27
masz racje tylko co z tego wynika w tym ciemnogrodzie?? na szczęscie zawsze można usunąć; nie dajcie z siebie robić inkubatorów
odpowiedz
misiaczek (Ocena: 5) 17.05.2018 16:22
Dla mnie to też jest chora sytuacja że w naszym kraju jest problem z antykoncpecją. Niedługo to już wszystkiego zabronią i jeszcze każą rodzić dzieci wszystkim i to bez wyjątku. Jak była możliwość kupić tabletkę po to ze 2-3 razy ją brałam. Ale stwierdziłam że nie mogę tak często jej łykać no i te koszty też były wysokie. Zdecydowałam się pójść do ginekologa żeby mi przepisał po prostu tabletki antykoncepcyjne żebym miała już spokój i była cały czas zabezpieczona . Wyszłam z receptą na vines, zrealizowałam i teraz już mam zdecydowanie mniej nerwów
odpowiedz
Anna (Ocena: 5) 17.05.2018 14:43
Nie wiem ile osoba z tego artykułu moze miec lat, ale intelektualnie to jeszcze osoba z umysłem dziecka bez obrazy dzieci i tej osoby. Jednakże decydując sie na współżycie trzeba byc świadomym konsekwencji jakie ono ze sobą niesie, czyli potencjalna ciąża badz jakas choroba. Trzeba myslec przed, a nie po. Prezerwatywa to nie wszystko po to jest ginekolog, aby mógł przepisać tabletki antykoncepcyjne, które trzeba brac tak jak jest w zaleceniu na ulotce,. Jednakże żadna antykoncepcja nie jest stuprocentowa, jak nie chce sie miec dzieci, a tylko ma sie w głowie bzykanie czego popadnie to moze facet niech podwiąze co trzeba badz kobieta zastosuje spirale albo w ogole wysterylizuje sie wtedy problem z głowy. Nie pojmuje tego jak mozna myslec tak egoistycznie i nie odpowiedzialnie. Mysli sie przed, a nie po. Poza tym dziecko to najwspanialsza „rzecz” jaka moze spotkać człowieka w moim przypadku moze nie tak idealna, gdyż byłam przerażona faktem, ze w czasie gdy wreszcie zdecydowaliśmy sie na dziecko z mężem nie wiedziałam czy nie umrę. Ciąża w moim przypadku spowodowała wznowe raka, jednakże nie zamienilabym nic w kwesti macierzyństwa, gdyż dziecko to dar. Dodam jeszcze, ze zdarza sie tak, ze kobieta usunie ciąże, a po latach gdy wreszcie znajdzie właściwego faceta bo to tez jest istotne, podświadomie każda kobieta wie z kim chce miec dziecko, okazuje sie ze nie moze miec dzieci wlasnie przez błąd „młodości” czyli usunięcie,itp. Najważniejsze to wiedziec czego sie chce i nie zwalać winy, ze lekarz nie dał recepty na cos co i tak moze nie zadziałać. Jak dobrze kojarzę to trzeba wziąć tabletkę do 48h jesli sie nie mylę badz 24. Nie jestem pewna, gdyż nigdy tego nie stosowałam. A autorce tego artykułu radzę zacząć myslec badz wybrać sie po normalna formę antykoncepcji jaka sa tabletki badz spirala i problem z głowy.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie