Coraz mniej wierzę w to, że kiedyś sobie kogoś znajdę. Mam 27 lat i w moim życiu było tak naprawdę tylko 2 chłopaków. Jeden prawie idealny, a z drugim rozeszliśmy się z powodu różnicy poglądów. Szkoda, że za pierwszym razem nic z tego nie wyszło, bo od tego czasu tak naprawdę nie byłam zakochana. Kolejny związek od początku źle wróżył, ale koniecznie chciałam kogoś mieć. Pierwsza poważna rozmowa i oboje doszliśmy do wniosku, że w najważniejszych kwestiach nigdy się nie dogadamy.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego mam aż takiego pecha. Moje koleżanki mają ogromne wymagania i jakimś cudem na samotność nie narzekają. Każda z nich chce mieć wysokiego przystojniaka po studiach, najlepiej z sześciopakiem na brzuchu, twarzą jak z reklamy, a do tego czułego, troskliwego, odpowiedzialnego. Ja nie liczę na aż tyle, bo uważam urodę za przereklamowaną. Facet to ma być facet, a nie model. Z brzydszymi przynajmniej da się pogadać.
Szkoda tylko, że oni wszyscy są tacy liberalni, jeśli chodzi o seks. Od początku chcą to robić i oczywiście z zabezpieczeniem. Mnie się nie spieszy, a antykoncepcji nie akceptuję. Dla mnie to dyskwalifikujące.
Zobacz również: Antykoncepcja? Tylko naturalna!
fot. iStock
Żebym nie została źle zrozumiana - nie jestem za tym, żeby kochać się z nowo poznanym chłopakiem bez zabezpieczenia. Seks zostawiam sobie na później, najlepiej już po zaręczynach albo po ślubie, kiedy będziemy siebie pewni. I wtedy antykoncepcja nie jest wcale potrzebna, skoro tak się kochamy. Może jestem jakimś dziwakiem, ale nie traktuję kopulowania ze sobą jak sportu. To ma być dopełnienie miłości, a nie jedyny sens związku. Szkoda, że faceci myślą zazwyczaj inaczej.
To nie jest też tak, że umawiam się na randkę i na pierwszym spotkaniu mówię: żadnych prezerwatyw i pigułek. Zazwyczaj oni sami się zdradzają ze swoimi poglądami. A jak siedzą cicho i nie jestem pewna, to dopiero wtedy poruszam ten temat. W 99% przypadków dowiaduję się, że jestem nawiedzona i tak się nie da żyć. Oni nie chcą być jeszcze ojcami i w ogóle.
A kto tu mówi o tym, że ja zaraz zajdę w ciążę? Z seksem mam zamiar czekać do momentu, kiedy będę miała pewność, że to ten. Na razie taki się nie trafił, więc doświadczeń żadnych nie mam.
Zobacz również: Antykoncepcja: 5 bredni, w które wierzy jeszcze sporo osób
fot. Thinkstock
Zdaję sobie sprawę, że moje poglądy są trochę staroświeckie. Ale wiecie co? Jak patrzę na te wszystkie dziewczyny, które w ogóle się nie szanują, to naprawdę cieszę się z tych zasad. Lepiej być dziwaczką, niż - za przeproszeniem - wywłoką. Nic nie poradzę, że takie osoby raczej wzięcia nie mają. Chcę stworzyć związek z kimś, kto będzie podobnie myślał. Najlepiej, gdybym usłyszała jasną deklarację: myślę tak samo i nie będę na ciebie naciskał. W przypadku mojego drugiego chłopaka skończyło się to rozstaniem.
On wiedział, co myślę, ale myślał, że mi przejdzie. Kilka razy się do mnie dobierał. Na odchodne powiedział, że chciał mnie w ten sposób „naprawić”. Jak zacznę to wreszcie robić, to wyrzucę swoje poglądy do kosza. Wtedy podobno zrozumiem, jakie są absurdalne. Dziękuję bardzo za faceta, który ma mnie za idiotkę i podstępnie chce mnie zmieniać.
Dziś to dla mnie podstawowe kryterium. Może wyglądać byle jak, nie patrzę na jego wykształcenie i różne inne rzeczy, ale tylko na szacunek do kobiety i nienarodzonego życia. Tak, uważam, że seks ma czemuś służyć i to nie tylko zabawa.
Zobacz również: Jakie błędy przy stosowaniu prezerwatyw najczęściej popełniają faceci?
fot. Thinkstock
Do tej pory poznawałam chłopaków dzięki znajomym albo przypadkiem na jakiejś imprezie (tak, ja też potrafię się bawić). Niewiele z tego wynikało. Ostatnio wkręciłam się w grupę kościelną i wiecie co? Nawet tam moje poglądy nie znajdują zrozumienia. Chłopak angażuje się w życie parafii, klęczy przed samym ołtarzem i podkreśla swoją wiarę, ale kondoma w portfelu na wszelki wypadek nosi. To jest dla mnie zakłamanie. Uważam, że jak się w coś angażować, to na całego.
Tylko w tym moim pierwszym związku byliśmy co do tego zgodni. Nie jesteśmy razem tylko dlatego, że rozjechaliśmy się na studia i nie udało się tego utrzymać na odległość. Wiem, że tam znalazł sobie inną i planują ślub. Życzę szczęścia i zazdroszczę.
Czy ja naprawdę za dużo wymagam? Podobno żyjemy w katolickim kraju i takie poglądy powinny być normą. Tymczasem ja jestem uważana za oszołoma. Jeśli jedynym rozwiązaniem ma być akceptacja dla kondomów, pigułek i seks na pierwszej randce, to ja wolę być sama. Tylko przyznam, że coraz ciężej mi z tym…
Wiktoria