Kilka tygodni temu dałam się namówić i poszłam z koleżanką do klubu. Nie za bardzo wiem dlaczego, bo nienawidzę takich miejsc. Głośno, śmierdzi, ludzie specyficzni. Myślałam, że wejdziemy, zwątpimy i pójdziemy do jakiejś normalnej knajpy pogadać. Stało się trochę inaczej, bo to ona błagała mnie, żebyśmy zmieniły lokal. Ja nie chciałam, bo cały czas gapiłam się w jeden punkt.
Za barem stał tak niesamowity facet, że prawie mi buty spadły z wrażenia. Nie jestem jakoś bardzo kochliwa i rzadko kiedy się zachwycam, ale tym razem to było silniejsze ode mnie. Siedziałam na kanapie pod ścianą, piłam drinka i patrzyłam jak on się tam uwija. Niby tylko przyjmował zamówienia, ale robił to w taki sposób, że mdlałam na jego widok. Ten uśmiech, szczere spojrzenie, do tego całkiem zgrabny był.
Trochę czasu minęło, a ja się wcale nie odkochałam. Udało mi się z nim pogadać i wrażenie było jeszcze lepsze.
Zobacz również: Zmysłowe imiona wszech czasów
fot. Thinkstock
Nie wiem dlaczego to mną tak wstrząsnęło. Zupełnie jakby powiedział, że jest kobietą w męskim przebraniu albo przesiedział 10 lat w więzieniu. Od razu powstał między nami mur. Emocje opadły, już nie wiedziałam o czym z nim gadać i ogólnie zrobiło się słabo. Przed chwilą był dla mnie bezimiennym ideałem, a teraz to jakiś Wiesiek z dyskoteki. Jak to w ogóle brzmi? Młody chłopak i tak skrzywdzony przez rodziców.
Nawet się dopytywałam, czy to żart. Może głupia ksywa. Nie, Wiesław, miło mi. Dlaczego tak mi się to nie spodobało? Może dlatego, że Wiesiek do niego nie pasuje. To jakieś stare i obciachowe imię. Jan czy Antoni brzmią jeszcze sexy, ale to…
Wymieniliśmy numery. Nie wiedziałam jak mam go wpisać, bo po imieniu raczej nie chciałam. Zapisałam jako Barman.
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: Cała prawa o Twoim ukochanym na podstawie... jego imienia!
fot. Thinkstock
Nigdy na początku znajomości nie myślę o takich rzeczach, a tutaj ciągle - Sylwia, dziewczyna Wieśka. Sylwia, żona Wiesława. Dzieci Sylwii i Wiesia. To imię kłóci mi się ze wszystkim. Przepraszam z góry wszystkich panów, którzy je noszą, ale dla mnie jest symbolem obciachu. Jak jakiś Mietek czy Kazek. Nie przystoi młodemu człowiekowi. Od razu wyobrażam sobie faceta z brzuchem i wąsem.
Wiesiek to może być hydraulik, którego wzywam do naprawienia kranu. Albo pan sprzedający jarzyny na targu. Ewentualnie ojciec mojej koleżanki. Ale przecież nie człowiek, którego kocham. W głowie aż mi się od tego gotuje.
Chyba naprawdę dam sobie spokój, bo jak tak myślę, to coraz mniej iskrzy.
Sylwia
Zobacz również: 7 najgłupszych rzeczy, o które kłócą się pary
fot. Thinkstock
To nie jest jakiś półgłówek, który stoi za barem, bo nic innego nie potrafi. Jest na ostatnim roku astronomii (!!!) i można z nim gadać o wszystkim. Najpierw nie miałam odwagi, ale poszłam coś zamówić i jakoś nawiązałam kontakt. Cześć, co tam, skąd się tu wziąłeś, jak się bawisz. Potem zrobiło się luźniej, bo w sali obok zaczynał się jakiś koncert. Ja siedziałam dalej jak wryta i chciałam tylko na niego patrzeć.
W godzinę dowiedziałam się o nim tak wiele, jak o niektórych ludziach po kilku latach znajomości. Czarujący i strasznie bezpośredni. Niczym się nie krępuje, tylko wali prosto z mostu. Potem zorientowałam się, że cały czas mówię do niego na ty, ale nie wiem jak ma na imię. W uszach brzmiało mi tylko „ek”, bo współpracownicy jakoś do niego wołali.
Marek? Jarek? Jacek? Byłoby dobrze. Na imię ma Wiesiek.
fot. Thinkstock
Pisaliśmy już do siebie, zapraszał do klubu, a ja sama nie wiem. Kiedy jeszcze nie znałam jego imienia, to byłam w stanie pójść za nim w ogień. Strasznie mocne przyciąganie. Sympatyczny, przystojny, bez kompleksów. Ja naprawdę lubię takich chłopaków, a niestety rzadko się zdarzają. Gdyby nie ten jeden szczegół, to pewnie nasza znajomość zaszłaby o wiele dalej. A tak ciągle się waham.
Cały czas pytam się, czy chciałabym być dziewczyną Wieśka. Zastanawiam się, jakbym go przedstawiła znajomym, a nie daj Boże rodzinie. Już widzę te uśmieszki. Sama bym się wtedy w klubie zaśmiała, gdyby on nie patrzył.
A jakby doszło do czegoś więcej, to mówiłabym do niego Wiesiu. Też słodko. Żartuję - koszmarnie! Z tego naprawdę zrobił się dla mnie problem nie do przeskoczenia.